1 2 Ludzie

Zmartwychwstały obraz zapomnianego artysty

O tym obrazie nie wspominają przewodnicy turystyczni oprowadzający grupy wycieczkowe po największym i najbardziej reprezentacyjnym koszalińskim zabytku, jakim jest koszalińska katedra. Nie ma o nim wzmianki również na internetowej stronie parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Koszalinie. A przecież dzieje tego płótna i życie jego autora są niezwykłe.

Koszalińska katedra jest nie tylko jedną z nielicznych miejskich średniowiecznych budowli ocalałych w ciągu stuleci z wojen i pożarów, ale również największym i najcenniejszym zabytkiem w mieście. Zbudowana w pierwszej połowie XIV wieku, do roku 1534 była świątynią katolicką, a przez kolejne 400 lat protestancką.

W swojej historii kilkakrotnie była poddawana przebudowie. Jedną z największych przeprowadzono w latach 1842-1845. Usunięto wówczas z wnętrza wszystko, co kojarzyło się z katolicyzmem (np. XVI-wieczne konfesjonały) i urządzono nowy, neogotycki wystrój, do którego należały balkony nad drzwiami bocznymi, nowa empora organowa i nowa polichromia.

Zdecydowano również o ustawieniu nowego ołtarza, zaprojektowanego przez Augusta Stüllera, ucznia jednego z najwybitniejszych architektów 1. połowy XIX w. w Europie, Karla Friedricha Schinkla. Jego centralną część miał stanowić obraz przedstawiający zmartwychwstanie Chrystusa. Dzieło zamówiono u Ferdinanda Augusta Hauptnera, wziętego koszalińskiego malarza portrecisty, na co dzień zatrudnionego w roli nauczycielarysunków w miejscowym gimnazjum.

svg%3E Ludzie
Wnętrze koszalińskiej fary przed 1945 r. Zdjęcie z kolekcji Zbigniewa Wojtkiewicza

Z Berlina do Koszalina

Urodzony 28 czerwca 1807 roku w niewielkim miasteczku Wusterhausen ukończył w Berlinie studia malarskie i zamiast pozostać w ćwierćmilionowej wówczas stolicy Prus, postanowił osiąść w 6,5 tysięcznym Koszalinie z niewielką pensją nauczyciela.

Był rok 1831 i w owym czasie miasto pod rządami burmistrza Augusta Ernsta Brauna dynamicznie się rozwijało. Po wyburzeniu w 1820 r. części murów miejskich po wschodniej części miasta wybudowano tam nową dzielnicę nazwaną przedmieściem Fryderyka Wilhelma. Stopniowo przybywało manufaktur i zakładów przemysłowych. Powstały hamernie (warsztaty kowalskie z młotami napędzanymi mechanicznie), odlewnie, mydlarnie, fabryka maszyn rolniczych i założona w 1834 r. papiernia. Zaczęto wydawać pierwszą lokalną gazetę, w której pisywał znany wówczas w całych Prusach koszaliński pisarz i kronikarz miasta Johann Ernst Benno. Rozpoczynały się czasy XIX-wiecznej mieszczańskiej „małej stabilizacji”, nazwane później biedermeier.

Ważnym wydarzeniem w Koszalinie stało się utworzenie w 1821 r. pierwszej publicznej szkoły. Wcześniej w Koszalinie liczącym ok. 3200 mieszkańców było zaledwie trzech nauczycieli, którzy prowadzili lekcje w swoich prywatnych mieszkaniach. W pierwszym roku działalności gimnazjum naukę rozpoczęło w nim 90 uczniów, których uczyło siedmiu nauczycieli gimnazjalnych i jeden pomocniczy.

svg%3E Ludzie
Wnętrze koszalińskiej fary przed 1945 r. Zdjęcie z kolekcji Zbigniewa Wojtkiewicza

Nauczyciel i artysta

W owych czasach roczne wynagrodzenie w tym zawodzie na wsi wynosiło 120 talarów (kwota odpowiadająca dziś ok. 3430 euro, czyli 16500 zł). Być może jako nauczyciel w dobrym koszalińskim gimnazjum Hauptner zarabiał nieco więcej, ale raczej nieznacznie. Miał jednak gwarancję stałej pracy zajmującej mu 10 godzin tygodniowo i – co najważniejsze – sporo wolnego czasu. Spędzał go na malowaniu obrazów, które od 1828 r. wysyłał regularnie na wystawy w Berlinie, Poznaniu, Szczecinie i Gdańsku.

W 1836 r. jego nazwisko stało się głośne w całej Europie po namalowaniu przez niego obrazu pt. „Ojcowskie błogosławieństwo przed ślubem”. Na płótnie przedstawiającym szykującą się do kościoła młodą parę z Jamna, artysta uchwycił scenę, w której matka panny młodej zdobi ją naszyjnikiem. Był to klejnot, który 20 lat wcześniej podarowała jednej z jamneńskich dziewcząt księżniczka pruska Charlotta podróżująca przez Koszalin do Rosji, gdzie miała zostać żoną przyszłego cara Mikołaja I Romanowa.

Obraz został nagrodzony na wystawie w Berlinie, a artysta ofiarował go dawnej księżniczce, a wówczas cesarzowej Rosji, która odwdzięczyła się darowując mu drogocenny pierścień z brylantem. Ojciec Charlotty, król pruski Fryderyk Wilhelm III zamówił kopię obrazu, za którą zapłacił 200 talarów – półtoraroczne zarobki nauczyciela. Informacja o tym wydarzeniu ukazała się na łamach wielu europejskich gazet.

Portrecista

svg%3E Ludzie
Ferdinand Hauptner – Portret młodej damy z różami (1834). Wł. Prywatna

Rozgłos uzyskany dzięki królewskim prezentom pomógł artyście w pozyskiwaniu zamówień na portrety. Jeden z nich, przedstawiający rodzinę właściciela majątku w Rzyszczewie koło Sławna można dziś podziwiać w muzeum w Darłowie. Wielokrotnie zamawiano również u niego portrety zasłużonych koszalinian z okazji ich jubileuszy. Z ważniejszych można wymienić reprezentacyjny portret burmistrza Brauna pełniącego swój urząd przez ponad 40 lat (obraz wisiał w koszalińskim ratuszu i prawdopodobnie spłonął wraz z nim w 1945 r.), portret wielkiego mistrza koszalińskiej Loży Masońskiej Karla Adolfa Tessmara, pastora Naatza i królewskiego nadleśniczego Lademanna oraz portret rodziny Carla Friedricha Hendessa, koszalińskiego właściciela drukarni i wydawcy pierwszej koszalińskiej gazety.

Jednym z najpiękniejszych znanych portretów Hauptnera jest wizerunek młodej damy z bukietem róż namalowanej na tle fragmentu Koszalina z tamtych lat. Sądząc ze stroju i biżuterii (naszyjnik, brosza, bransolety, pierścień) wywodziła się z bogatej patrycjuszowskiej rodziny. Portret znajduje się obecnie w kolekcji prywatnej w Niemczech.

Koszalin pojawił się również na namalowanym przez niego ok. 1840 r. obrazie przedstawiającym rynek w dzień targowy. Przed wojną znajdował się w miejskim muzeum, po wojnie zaginął i dziś znany jest tylko z czarno-białej reprodukcji.

svg%3E Ludzie
Ferdinand Hauptner – Koszaliński rynek w dzień targowy, lata 40. XIX w. Zaginiony

Na ołtarze

Oprócz portretów Hauptner otrzymywał intratne zamówienia na obrazy o tematyce religijnej w okolicznych kościołach (m.in. w podkoszalińskich Strzeżenicach i Sławnie) oraz w przebudowanej koszalińskiej farze.

I właśnie historia koszalińskiego płótna okazała się niezwykła: artysta nadał twarzy anioła podobno rysy swojej córki, co miało wzbudzić kontrowersje wśród wiernych. Drugą kontrowersją była wycena pracy artysty, wynosząca 1275 talarów, co było wówczas kwotą kolosalną, równą 10-letniej nauczycielskiej pensji i odpowiadającą dzisiejszej sumie ok. 175 tysięcy złotych!

Obraz wisiał w centralnym miejscu ołtarza przez niemal 90 lat. W 1945 r. zniknął bez śladu, a na jego miejscu pojawił się inny, będący kopią obrazu „Niepokalane Poczęcie Maryi” hiszpańskiego malarza Murillo, namalowaną przez dwóch polskich artystów: Stanisława Jarockiego i Jana Łoszyńskiego.

svg%3E Ludzie
Kopia obrazu Bartolomea Estebana Péreza Murillo „Niepokalane Poczęcie Maryi”

Odnaleziony

Gdy w latach 70. XX w. wnętrze katedry było remontowane, kopia została zdjęta z ołtarza i zastąpiona drewnianymi figurami, zaś zrolowane płótno trafiło na strych plebanii, gdzie przeleżało kolejne 10 lat. Tam odnalazł je proboszcz parafii w Wyszynie i rozpoczął starania o jego uratowanie, chcąc sprowadzić przedstawiający Madonnę obraz do swojego kościoła.

Minęło jednak kolejnych 10 lat, nim malowidło trafiło do konserwatora zabytków. Był nim Stefan Wójcik, który wcześniej dał się poznać jako znakomity specjalista w swojej profesji, a także organizator pierwszych na Pomorzu Środkowym pracowni konserwatorskich. Jak wspominał po latach, przyjął płótno do renowacji wyłącznie z sentymentu, gdyż w latach sześćdziesiątych brał przed nim ślub. W trakcie pracy odkrył pod wierzchnią warstwą kopii inny obraz – było to właśnie dzieło Ferdinanda Hauptnera, na którym polscy artyści namalowali swoją kopię.

Dlaczego tak się stało, można tylko spekulować. Być może jednym z powodów były elementy stroju rzymskich żołnierzy, bowiem Hauptner namalował ich w tzw. pikielhaubach, czyli charakterystycznych pruskich hełmach z dekoracyjnym szpikulcem. Ostatecznie wspaniale odrestaurowany obraz Hauptnera powrócił do wnętrza koszalińskiej katedry. Zawisł początkowo na wysoko na bocznej ścianie nawy głównej, by po ostatnim remoncie znaleźć miejsce na tylnej ścianie bocznej nawy północnej.

Ferdinand Hauptner pracował jako nauczyciel koszalińskiego gimnazjum przez 32 lata. Zmarł w Kołobrzegu 16 czerwca 1876 r.