Pierwsze Mistrzostwa Polski w koluchstylu w 2009 roku Ludzie

Praktyczny idealista Wiesław Koluch, twórca stylu walki i stylu życia

Indonezyjczycy i Mongołowie, którzy już go znają, dobrze wymawiają nazwisko Wiesława Kolucha i nazwę jego sztuki walki – koluchstyl. Dla nowicjuszy zachodnich to koluchstajl, dla rosyjskojęzycznych kolusz, a polscy zawodnicy mówią po prostu, że „jadą na kolucha”. Różność nie dziwi: stworzony przez dawnego podopiecznego Mariana Tałaja koluchstyl łączy miliony ludzi w 65 krajach. Sławi Polskę i jest czysty, dlatego Wiesław Koluch mimo wizyt Arabów z Dubaju nie sprzedał im stylu.

Są dwie odmiany: sportowa – w parterze na macie, i bojowa – samoobrona z wykorzystaniem kija czy noża. Pierwsza wersja, znacznie bardziej popularna, to jedyna polska sportowa sztuka walki.

W białych skarpetkach

svg%3E Ludzie

Walczy się w małym kole. Bez ciosów i rzutów, wyłącznie w parterze, przez co styl uchodzi za najmniej kontuzjogenny. O zwycięstwie decyduje przerolowanie rywala, wyniesienie za koło, unieruchomienie na 10 sekund lub gdy się podda; jeśli nic z tego nie zajdzie, zdecydują sędziowie. Ubiór to koszulka, spodnie od judo lub karate i pas sztuk walki, a z racji higieny również białe skarpety. Czy beżowe nie byłyby dość higieniczne? Przeciwgrzybiczo by były, ale na białych od razu widać brud, więc częściej są zmieniane.

100 technik i 3 palce

Koluchstyl integruje zawodników judo, zapasów, ju-jitsu, sumo, sambo, mma, graplingu, bjj, karate, taekwondo. Mają okazję poszerzać kontakty, doświadczenia i horyzonty. Stosują 100 technik, z czego 20 jest autorstwa pana Wiesława, a 80 pochodzi z pozostałych stylów. Ale wszystkie bezpieczne. Weźmy dźwignię na palce ręki: uchwyt minimum za trzy. – Jeden czy dwa łatwo wyrwać. A zawodnicy do 16 lat w ogóle nie mogą stosować dźwigni i duszeń – nie mają jeszcze wyczucia, kiedy odpuścić – wyjaśnia mistrz.

Idź z Bogiem, człowieku

Nie chodzi o to, żeby komuś dołożyć – ta zasada koluchstylu dotyczy też sfery prywatnej. – Szedłem ze znajomym, gdy na ulicy popchnął mnie jakiś podpity – opowiada Wiesław Koluch. – Kolega już gościa chwycił, ale go powściągnąłem, a tamtego pożegnałem: „wybacz, idź z Bogiem”. Zdarza mi się poza matą stanąć, ale w 99,9 proc. w obronie. Jeżeli przy nocnym lokalu jacyś skaczą po leżącym, muszę ich rozpędzić.

Skąd pieniądze

Na początku Wiesław dopłacał z zarobków. Nadal to czyni, lecz największymi sponsorami są obecnie firmy, w których jest doradcą – Krex i Energo; dochodzą dotacje podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego (Wiesiek przeniósł się z Koszalina do Białegostoku). W takich krajach jak Gruzja, Mongolia, Litwa czy Indonezja koluchstyl wspierają ministerstwa sportu.

Na straży czystej duszy

Koluchstyl na igrzyskach – ta perspektywa średnio pociąga twórcę stylu: – Warunkiem jest pięć mistrzostw świata w danej dyscyplinie, mieliśmy trzy, czwarte w Ułan Bator wciąż są przekładane z powodu pandemii. Ale nie dążę do olimpizmu na siłę. Gdzie wchodzą w grę takie instytucje jak FIFA czy tutaj MKOl, pojawiają się boczne pieniądze, układy, korupcja i w efekcie profanacja. A chodzi o czystą rywalizację. Wyszkoliłem ponad 2.000 samych instruktorów, ci zaś miliony zawodników. To już idzie własnymi torami, ale czuwam nad czystością zasad. I nie chcę, żeby korporacje odebrały nam duszę.

svg%3E Ludzie

Swego nie znamy

W 2005 r. na kongresie sumo w Japonii Wiesław Koluch dostrzegł: swoje sporty walki mają Japończycy, Koreańczycy, Francuzi, Brazylijczycy, a my nic, tak odważni i bojowi. I stworzył koluchstyl. Po pierwszych mistrzostwach Polski w 2009 walki Wiesława przeszły na inne kontynenty. Mongołowie są piekielnie mocni fizycznie, koluchstyl ma tam wsparcie prezydenta. Ale to w Indonezji są trzy Akademie Koluchstylu i sport ten jest w programie nauczania szkół, a odmianę bojową ćwiczą służby na Borneo.

W 2014 r. powstała Światowa Organizacja Koluchstylu, której przewodzi Wiesław Koluch, a honorowym prezydentem jest gigant zapasów, Ukrainiec Aleksandr Miedwied’, trzykrotny mistrz olimpijski i siedmiokrotny świata. – W Polsce, kto się interesuje sportami walki, wie o nas, ale bardziej jestem rozpoznawalny za granicą – przyznaje pan Wiesław. Poznała go nawet sklepowa w Dżakarcie: „moja siostra uczy się w pańskiej akademii, dziękuję!”.

Skąd ten fenomen

To dyscyplina atrakcyjna dla młodzieży, lecz bezpieczna. Nie wymaga nakładów technicznych i na sprzęt osobisty. Jednak było coś jeszcze. – Jigoro Kano, wychodząc od ju-jitsu, stworzył judo mając 22 lata. Ja miałem łatwiej – porównuje Wiesław Koluch. – Byłem już 42-letnim psychologiem i doświadczonym w świecie biznesmenem, szanowanym zawodnikiem, trenerem i działaczem, miałem kontakty i znajomości. To mi pozwoliło przystąpić z planem, rozmyślnie. Dobierałem szlachetnych, kreatywnych pasjonatów.

Arabowie z kwitkiem

Do Wiesława Kolucha przybywali emisariusze z kilku krajów, ale już trzy razy z Dubaju (Emiraty Arabskie). Koluchstyl jest rozwojowy i byłby dla szejków prestiżowy, oczywiście zmieniliby nazwę. Za prawa do stylu proponowali najwięcej. Niektórzy znajomi dziwili się: „no wiesz, tyle forsy, coś nowego byś stworzył”. – Jestem patriotą – tłumaczy Wiesław Koluch. – Poza tym nie sprzedaje się dziecka.

Tałaj stanął mu na drodze

Medalista olimpijski w judo Marian Tałaj jako pierwszy otrzymał honorowo 3 dany w koluchstylu. Za co, skoro nie uprawia? – Bo stanął na mojej drodze – wyjaśnia Wiesław, który trenował pod okiem koszalińskiego mistrza w latach 1981-87. – Dla mnie jest jak starszy brat. Miałem 14 lat, gdy przyprowadził mnie do niego tato. „Lichy jakiś”, ocenił ojciec rozmiary trenera. „Tato, tu chodzi o technikę”, przekonałem ojca. Dzięki Marianowi wiem, jak się zachować w parterze, na czym oparłem formułę koluchstylu. No i jest to bardzo szlachetny człowiek.

Nagradza szlachetnych

Wiesław Koluch jest pomysłodawcą, projektantem i z żoną Kasią fundatorem medalu Serce Ziemi dla pomagających innym i planecie. Medal nadaje międzynarodowa kapituła co dwa lata w liczbie 7 – to odniesienie do aż 7 dni pracy w tygodniu ludzi niosących pomoc. Wśród laureatów Jurek Owsiak, Philip Bam z Kapsztadu – współpracownik Nelsona Mandeli i ONZ, znany z troski o pojednanie i niewidomych, oraz Ewa Błaszczyk, której fundacja Akogo stworzyła program budzenia dzieci ze śpiączki i zbudowała Klinikę Budzik.

Idź srebro do złota

Wszechstronny Wiesław Koluch zaprojektował 2 zegarki: Prezydencki (w białym złocie, pasek z aligatora) i Królewski (żółte złoto, bransoleta). Mechanizmy ze Szwajcarii, ale koperty i montaż to ręczna robota naszych mistrzów. Serie – 12 rocznie plus jeden na rozwój koluchstylu. Są na indywidualne zamówienie, kupują biznesmeni i kolekcjonerzy; ceny – 65 i 109 tys. zł. W srebrze zaś są koluchcoiny – monety z orłem i biało-czerwoną wstęgą na awersie, na pamiątkę dla działaczy i sponsorów, część na sprzedaż.

svg%3E Ludzie
SONY DSC

Domek na jajkach

Podlasie, Kaniuki nad Narwią, według spisu 139 kobiet i 137 mężczyzn w 40 domach. Sami prawosławni. Od ornamentów chałup odbija stylizowany dworek z kręgami feng-shui – to letni dom Koluchów. Do zaprawy na podłogi gospodarz dodał jaja, bo znoszą promieniowanie. Na wierzchu terakota o szczególnej nazwie Tybet – to właśnie medytując w tybetańskiej jaskini na wysokości 5.200 m n.p.m. już pierwszej nocy Wiesław usłyszał wewnętrzny głos: „po co przyjechałeś tutaj, cała prawda leży w tobie”; wtedy zaczęło w nim kiełkować, a konkretny pomysł na koluchstyl skrystalizował się wkrótce na wspomnianym kongresie sumo w Japonii.

Obok dworku piramida

Ma 7,6 m wysokości, 12 x 12. Dół to beton i 12 kamieni na rogach, góra drewniana, w środku krzesła i huśtawka. Obiekt wytwarza pole energetyczne. 45 minut przebywania obok wystarczy, by odreagować stresujący dzień. Seanse wewnątrz są silniejsze, na początek do 20 minut. Zdarza się bowiem, że ktoś wychodzi jak po paru napojach energetyzujących albo odwrotnie, słaniając się. Przyjeżdżają głównie znajomi, żeby się wyciszyć, czasem z wodą, by ją doenergetyzować. Właściciel rzadko wchodzi: – Już wystarcza mi, że na nią patrzę.

Polak i katolik, a dobry

„Dobry człowiek – jakby nasz”, mówią prawosławni o katoliku Koluchu w Kaniukach. Przypomina mu to rozpad Związku Radzieckiego, gdy jako biznesmen poprzez warszawską firmę polonijną załatwił upadającej ukraińskiej fabryce czekolady ziarno kakaowe z Wybrzeża Kości Słoniowej i Gujany Francuskiej, a potem nawet eksportowe kontrakty z Kanadą. „On Polak, ale bardzo dobry człowiek”, uznali Ukraińcy.

Jak zdumiał go dolar

Odwiedził 72 kraje, sportowo i badawczo: Tybet, pogranicze Nepalu, Dolinę Królów w Egipcie. W Pekinie zbadał zespół pałacowy Zakazane Miasto pod kątem promieniowania energetycznego, przy okazji wyczuł miejsca, gdzie dokonywano egzekucji. – Czasem coś wstrząśnie, spowoduje niepisane wrażenie lęku, niechęci, przygnębienia, żalu. Tak to odczuwałem, a potem potwierdzał przewodnik – wspomina podróżnik i konkluduje: – Można przeżyć życie przerzucając kanały telewizji albo z żywą ciekawością świata, gdy po każdym odkryciu też otwierają się kanały – na nowe inspiracje. Wie pan, co mnie najbardziej zdumiało? Nie posągi Buddy i siedziby Dalajlamy, ale jeden dolar. Widziałem biednych, którzy tyle mają, dzielą się i odczuwają radość.

Czy był najemnikiem

Wiesław Koluch jest autorem książek „Sumo po polsku”, „Z pamiętnika polskiego najemnika” (największy nakład), „Pierścień Atlantów i inne sekrety zdrowia”, „Potrzeby psychiczne członków grup przestępczych”, „Kadzidełka i inne sekrety zdrowia”, „Pierścień Mocy i ćwiczenia Koluch Chi” (z żoną). – Gdy na egzaminie magisterskim po psychologii komisja spytała mnie, skąd znam potrzeby psychiczne przestępców i czy byłem najemnikiem, podszedłem do drzwi, przekręciłem klucz i oświadczyłem: „powiem, po czym was zabiję”; tylko przewodniczący, choć niepewnie, zaczął się śmiać. Zaraz też wyjaśniłem, że wśród ludzi przychodzących do walk czy choćby na siłownię nie brak takich po przejściach i to dzięki nim w pełnym zaufaniu dotarłem do kilku grup przestępczych, choć zdarzało się, że mnie sprawdzano trzy razy podjeżdżając do miejsc spotkań i nie brakowało odzywek w stylu „a może ty psem jesteś, doktorku?”.

Władca energii i czasu

Energię na bogactwo życiowe Wiesław czerpie z treningu, ale bardziej z sukcesów wychowanków i stąd, że robi to, co lubi – wtedy nie czuje się zmęczenia. Ale czasu nie da się przechytrzyć emocją. A jednak Wiesław zdąża, i to z małżonką, bo mają patent: – Rozumiemy się telepatycznie i wiemy, jak pracować. Nie uprawiamy pierdologii – „a może tak, a może się nie uda…”. Jest pomysł, to jest decyzja, wszystko poukładane i bez toksyn, takich jak marnowanie czasu na nieważne kontakty i gadanie o niczym; mam robotę, a ktoś zawraca mi gitarę – przestań! To wymaga asertywności. Odrzucam wszystko, co nie zależy ode mnie, nie rozpraszam się na rzeczy nierealne nawet w myślach. W każdej minucie docierają do nas miliony bitów informacji, z czego większość zachwaszcza mózg, dezorientuje i dezorganizuje życie, a część tych bitów to żywi ludzie – mówię „wybacz, nie mam czasu”. Można przed bitami ochronić mózg i czas.

Wierni swej sile

Równo 40 lat temu 15-letni Wiesiek wygrał szkolne mistrzostwa Koszalina w siłowaniu się na rękę, za co dostał książkę o sile qi (energii życiowej). Był już od roku judoką Tałaja, ale od tej chwili zaczęło się szukanie.

Oprócz innych sztuk walki, w tym własnej, znalazł Katarzynę, z którą ma Wiesława (31) i Stefana (28). Starszy to nr 1 na świecie w koluchstylu, ale że wciąż „zabierał” innym medale, ojciec wycofał go z walk, żeby nie wyszło, że koluchstyl jest dla Koluchów. Katarzyna jest kinezjolożką (nauka o ruchu), nauczycielką reiki (uzdrawianie energią życiową) i sekretarzem generalnym Światowej Organizacji Koluchstylu. Mąż z żoną ćwiczą wspólnie tai chi, co wzmacnia ich siłę qi – tę samą, o której Wiesiek przeczytał po siłowaniu się na rękę równo 40 lat temu.


W 2023 roku Koszalin mocno zaznaczy się na mapie koluchstylu, bowiem odbędą się tu mistrzostwa Polski. – Zajmą się tym Czarek Wojniusz, mój przedstawiciel na Koszalin, od początku w kluchstylu, i Jacek Ponurko – zaprasza Wiesław Koluch. – Oczywiście w hali Gwardii, której pozostaję wierny.


Marian Tałaj o Wiesławie Koluchu

– Mimo siedemdziesiątki wciąż należę do trenerów czynnie uczestniczących w zajęciach, demonstruję. Wtedy tym bardziej, więc bywało, że rzuciłem Wieśkiem o matę; był trochę lżejszy niż teraz, ale w końcu mam wśród wychowanków trzech mistrzów Polski w wadze ciężkiej. Słuchał się. Muszę przypomnieć, że na młodzieżowej spartakiadzie w Poznaniu wygrał z Rafałem Kubackim (znanym poza medalami olimpijskimi jako Ursus z „Quo vadis” – dop. aut.). Miło, gdy w życiu wiedzie się zawodnikom, których prowadziłem. Wiesiek jeszcze nie wie, ale 24 kwietnia znowu się spotkamy, bo jadę z moimi judokami na spartakiadę do Białegostoku.


Wiesław Koluch (55 lat, 189 cm, 129 kg), wychowanek Mariana Tałaja. Z czasem do judo dorzucił ju-jitsu i osiągnął 9 danów na 10 możliwych. Polski prekursor sumo, europejski medalista w kat. ciężkiej i open, potem trener – jego podopieczny Robert Paczków został mistrzem świata; sędzia międzynarodowy i wiceprezes Polskiego Związku Sumo. Twórca systemów walki sportowej i bojowej koluchstyl (9 dan), prezes Światowej Organizacji Koluchstylu i nauczyciel instruktorów na seminariach na całym świecie. Wiceprezes Światowej Organizacji Sztuk Walki.

Kierowca mechanik, ekonomista, kulturoznawca, psycholog ze specjalizacją międzynarodową, ezoteryk, homeopata, pisarz, podróżnik i biznesmen (wynajem nieruchomości, ekskluzywna sprzedaż osobiście projektowanych zegarków, doradztwo marketingowe i personalne). Rozmawia w sześciu językach, w tym po mongolsku i indonezyjsku. Nie angażuje się w politykę, ale ma śmiały pogląd: przyszli politycy powinni przechodzić obowiązkowe testy psychologiczne, żeby nie było wynaturzeń, krzywd i wariatów u władzy.