Końcówka roku zawsze skłania do rozmaitych podsumowań. Z ciekawości, jaki był ten rok dla ludzi równych zawodów, zadaliśmy im kilka pytań: Co (poza pandemią) najsilniej wpłynęło na rzeczywistość mijającego roku? Co było dla Państwa największą radością? Co przyniosło największy zawód? Z jakimi nadziejami wchodzą Państwo w rok 2022?
Barbara Wysmyk, kierowniczka Działu Promocji Koszalińskiej Biblioteki Publicznej
Przez dwanaście miesięcy wydarzyło się mnóstwo rzeczy, pozytywnych i negatywnych, choć ogólnie uważam, że 2021 rok był dla mnie dobry. Pierwsze półrocze zdominował „projekt działka”. Kupiłam działkę nie dlatego, że o tym zawsze marzyłam, ale skłoniła mnie do tego pandemia. Nie mogłam ani podróżować, co jest dla mnie bardzo ważne, ani ze względu na ograniczenia pandemiczne realizować wielu planów zawodowych, więc znalazłam coś, co nie pozwoliło mi przeżywać pandemii wyłącznie w skupieniu na niej.
Moje myśli i działania skoncentrowały się na ogrodnictwie. Mówiąc wprost: zwariowałam na tym punkcie i stałam się zagorzałą fanką ROD (rodzinnych Ogrodów Działkowych). Zgłębiałam wiedzę, czytałam mnóstwo książek o hodowli roślin, spędzałam na działce prawie każdą wolną chwilę. W lipcu na działce stanął domek, a ogród odwdzięczył się za całą włożoną w niego pracę. Niesamowite jest obserwowanie z bliska mechanizmów, jakimi żyje przyroda, procesu siania i zbierania.
Nie można się jednak oszukiwać, że w upływającym roku nie działo się nic złego. Drugą jego połowę zdominował temat kryzysu na granicy. Zwłaszcza złowieszczo wybrzmiewa on teraz, pod koniec roku, zazwyczaj kojarzonego z pomocą, życzliwością i otwarciem na ludzi. Bardzo mnie to porusza i przygnębia.
Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa
Codziennie jesteśmy bombardowani negatywnymi informacjami. Dlatego radości zdecydowanie szukam w Darłowie. Tutaj jest centrum mojego świata i tutaj angażuję wszystkie swoje siły.
Przed wakacjami dołożyliśmy wszelkich starań, by latem wszystko wróciło do normy. W efekcie sezon był znakomity. Mimo że nie udało się zorganizować największego festiwalu Media i Sztuka, życie kulturalne znów było tym, co wyróżniało nas na mapie regionu. Do normy wróciły też wszystkie inne aktywności, bez przeszkód realizowaliśmy inwestycje. Ale tym co sprawiło najwięcej radości był boom na rynku nieruchomości. Już w połowie roku plan sprzedaży gruntów miejskich realizowaliśmy na poziomie przekraczającym 500 procent. A to oznacza, że za kilka lat kolejne projekty nadmorskie napędzą rozwój naszego miasta. Mam dzisiaj olbrzymią satysfakcję, że po latach prac koncepcyjnych, projektowania i uchwalania planów zagospodarowania przestrzennego, inwestorzy zaczęli budować nową markę nadmorskiej części Darłowa – Darłówka. Stajemy się nowoczesnym kurortem.
Słoneczny i rekordowy dla Darłowa sezon turystyczny natchnął mnie także pomysłem na mój własny plan urlopowy i nieoczywisty kierunek turystyczny. Rumunia i jej historyczny obszar Siedmiogrodu to miejsce, który urzeka wspaniałymi widokami i wlewa spokój w duszę.
Ale że spokój nie jest moją naturą, w tym roku postawiłem też na zmianę wizerunku. Broda burmistrza stała się nawet przedmiotem małej publicznej debaty w Darłowie… A dla mnie był to po prostu sposób na drobną, ale widoczną odmianę, osobistą.
Wracając jednak do poważnych tematów, w minionym roku już po raz piąty zostałem wybrany do Zarządu Regionu Zachodniopomorskiego Platformy Obywatelskiej, partii do której należę od 20 lat. Udało mi się – wraz z moim zastępcą Rafałem Nagórskim – stworzyć Koalicję Nadmorską wójtów, burmistrzów i prezydentów nadmorskich miast i gmin. Wszystko po to, by mówić wspólnym głosem w sprawach najważniejszych dla samorządów pasa morskiego.
Nadzieje na 2022 rok w wymiarze samorządowym to modernizacja oczyszczalni ścieków w Darłowie, na którą otrzymaliśmy rządową promesę o wartości 13 milionów złotych. Będziemy też starać się o dotacje na kolejne projekty, jak budowa nowej magistrali wodociągowej, czy uzbrojenie nowych terenów inwestycyjnych wzdłuż ulicy Bursztynowej po to, żeby nadążyć za rozwojem turystycznym miasta.
W skali ogólnopolskiej przeczuwam, że dojdzie do politycznego przesilenia wiosną 2022 i tym samym do przedterminowych wyborów.
Monika Widocka, prezeska Pracowni Pozarządowej
Rok 2021 był dla mnie szczególny i naprawdę udany. Przeżyłam go w pełni świadomie, odważnie i na swoich warunkach. Na samym początku roku wyjechałam w góry na warsztaty rozwojowe. Miałam tam przestrzeń, by zatrzymać się, przyjrzeć sobie i swoim potrzebom. Był to świetny start na całe 12 miesięcy!
2021 zapamiętam jako rok spełniania marzeń i słuchania siebie. Podjęłam decyzję o przeprowadzce i urządziłam wymarzone miejsce. Przemodelowałam moje życie zawodowe tak, by dawało mi jeszcze więcej radości i spełnienia.
Rozpoczęłam działalność na rzecz rozwoju osobistego innych, prowadzę warsztaty i spotkania rozwojowe, fotografuję, maluję, piszę. Spełniam się jak nigdy dotąd. Jestem też ogromnie dumna ze stowarzyszenia, które prowadzę – Pracowni Pozarządowej. Mamy wspaniały zespół. W minionym roku przeorganizowaliśmy nasze działanie i strategię, wdrożyliśmy sporo zmian. Teraz jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek. Tworzymy prawdziwą drużynę.
W mijającym roku maksymalnie korzystałam z życia, zbierając piękne małe wspomnienia – spałam na plaży, oglądając niesamowite niebo pełne gwiazd, tańczyłam pod sceną festiwalu Pol’and’Rock, zjeździłam rowerem miejskim całą Warszawę, nieustannie bawiłam z siostrzeńcami i przyjaciółmi, przygotowałam piękną galę dla koszalińskich organizacji. To był naprawdę udany rok! Od kolejnego oczekuję tego, że nadal będę pełna pasji, pokory, pracowitości i odwagi. Mam duży apetyt na życie. I na daleką podróż.
Zosia Karbowiak, piosenkarka, kompozytorka
Poza tym, że ja, moje dzieci i bliscy jesteśmy zdrowi i udało nam się nie zachorować na Covid-19, moim największym osobistym sukcesem w tym roku jest zrzucenie 30 kilogramów nadwagi. Proces trwał od marca. Od razu zaznaczę, że choć wymagał rezygnacji m.in. ze słodyczy, które uwielbiam, nie był męczarnią. Lubię gotować i podobno robię to dobrze, więc po prostu zmieniłam dietę i jem co innego. Cel finalny jeszcze przede mną, ale większość drogi mam za sobą. Czuję niesamowitą satysfakcję, że zawalczyłam o siebie, i że się udało. Jestem z siebie dumna!
W perspektywie zewnętrznej cieszę się, że przy praktycznie zamkniętym rynku pracy artystycznej udało nam się przetrwać. Wielu moich znajomych, muzyków, artystów przechodziło i nadal przechodzi ten okres dramatycznie. Są tacy, którzy musieli sprzedać instrumenty i zająć się dostawą pizzy. Nam się udało nie tylko nie wypaść z rynku, ale na 22 rok działalności artystycznej zaplanować świetne wydarzenia. Kiedy rozmawiamy, jestem w Danii, tuż przed dzisiejszym koncertem, mamy też podpisane kontrakty na przyszły rok. W sieci można posłuchać skomponowanej przeze mnie piosenki „Spróbuj”.
Przyszły rok będzie dla nas ważny szczególnie ze względu na to, że moja córka Frania będzie zdawać maturę, a potem egzaminy na wymarzone studia. Mam nadzieję, że do matury zda też testy na prawo jazdy. To teraz nasz fokus. Trzymamy kciuki!
Marcin Napierała, PR & Promotion ManagerMPS International Sp. z o.o.
Wydarzeniem, które niewątpliwie zrobiło na mnie ogromne wrażenie, była lutowa akcja większości redakcji w kraju ph. „Media bez wyboru”. Z jednej strony pokazała ona, do czego może doprowadzić szaleńcza chęć kontrolowania wszystkiego przez rządzących, a z drugiej – że potrafimy być solidarni, nawet jeśli nie lubimy tej czy innej stacji, tego czy innego dziennikarza. Niejako ciągiem dalszym zakusów partii rządzącej do przejęcia niezależnych mediów było przeciąganie procesu koncesyjnego TVN24 i z pewnością podobna sytuacja czeka nas na początku 2022 roku w przypadku TVN7. Mimo że nie wykonuję już zawodu dziennikarza, wciąż się nim czuję. Pewnie dlatego te sprawy traktuję bardziej osobiście.
W mijającym roku chyba największą radość sprawił mi pierwszy od początku pandemii porządny urlop – taki jak lubię: ze zwiedzaniem, słońcem, ciepłem, pysznym jedzeniem i dobrym towarzystwem. Trudno teraz planować z dużym wyprzedzeniem jakiekolwiek wyjazdy, ale mam nadzieję, że częściej będę decydować się na te spontaniczne. Rok 2021 to też dla mnie powrót na scenę w roli konferansjera, czego bardzo mi brakowało. Cieszę się, że w momentach poluzowania obostrzeń wracaliśmy do organizowania imprez, koncertów, firmowych jubileuszów. Rozwinąłem też swoją działalność szkoleniową w zakresie wystąpień publicznych, w czym pandemia mi niewątpliwie pomogła. Wielu z nas odbywa spotkania biznesowe on-line i chce wiedzieć, jak dobrze na nich wypaść.
Choć trudno rozpatrywać to w kwestii zawodu – raczej straty – miniony rok to odejścia kilku bliższych i dalszych znajomych. To m.in. Gosia Durska, pani Małgorzata Kołowska, pan Jerzy Banasiak. Trudno pogodzić się z tak nagłą stratą osób, z którymi było się blisko lub często się współpracowało.
Na nowy rok patrzę z optymizmem, starając się stosować zasadę: im mniej planów, tym mniej rozczarowań. Zamierzam korzystać z okazji, jakie podsunie mi los, pielęgnować cenne relacje, uczyć się na błędach i ukończyć rozpoczęte w tym roku kolejne studia podyplomowe!
Henryk Zabrocki, terapeuta, pedagog, prezes koszalińskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Dzieci
Pandemia położyła się cieniem na wszystkich i na wszystkim. Stała się punktem odniesienia. Mimo to dla TPD to był rok wyjątkowy. Świętowaliśmy 75-lecie utworzenia oddziału. Z powodu wzrostu zakażeń galę musieliśmy przenieść na 2022 r., ale nasze tegoroczne kalendarium obejmuje ponad 80 wydarzeń. Powiększyliśmy zespół, sieć placówek i zakres działalności. Odsłoniliśmy dwa murale, mamy w mieście rondo imienia TPD. Przygotowujemy się do opracowania raportu o sytuacji dzieci w i po pandemii. Największy wpływ na rzeczywistość mają zmiany społeczne, których wirus jest jednym z powodów. Widzimy to w działalności: trudniej o porozumienie, konflikty są ostrzejsze, opinie nieprzejednane. Potrzeba więcej mądrości, roztropności, rozsądku. Staramy się dbać o rodzinę, jako naturalne środowisko dziecka i odnosimy w tym sukcesy, ale wiele wytrwałości wymaga to, żeby dziecko w domu poczuło się jak u siebie.
Największym rozczarowaniem jest świat polityki, ale jako optymista staram się pielęgnować w sobie nadzieję na zmiany z dobrego na lepsze.
Ciężko z żoną przeszliśmy w tym roku zakażenie COVID-em. Jestem przekonany, że uratowała nas szczepionka. W TPD 93 proc. pracowników skorzystało z akcji szczepień. Życzę więc sobie i nam wszystkim, żebyśmy w przyszłym roku przekonali innych, że warto zaszczepić się i tą drogą obniżyli poziom zagrożenia. Trudno mi uwierzyć w powrót do dawnej normalności. Przed nami zupełnie inny świat.
Ewa Czapik-Kowalewska, instruktorka teatralna i reżyserka, przewodnicząca Rady Kultury w Koszalinie
Z radości zawodowo-artystycznych ucieszyły mnie sukcesy byłych podpiecznych Studia im. Ziembińskich m.in Mai Wolskiej, która zagrała w filmie Wojciecha Smarzowskiego czy Szymona Majchrzaka, który gra w polsatowskim serialu. W sferze lokalnej – mnóstwo pozornie drobnych inicjatyw twórczych, jak choćby niedawne warsztaty sitodruku Macieja Mazurkiewicza w ramach programu „Start up Kultura”, czy projekty stypendialne Grety Grabowskiej. Ich prace są przykładem jak w sztukę można fantastycznie wpleść wątki miejskie, wręcz uliczne, hisotryczne i lokalne.
W szerszej perspektywie nie czuję radości, a wręcz przeciwnie – jestem zdruzgotana tym, co się dzieje na granicy, kryzysem uchodźczym i uwikłaniem w sytuację służb mundurowych. Obserwowanie tego, poznawanie miażdzących prognoz rozwoju sytuacji jest dla mnie przygnębiające i niepokojące.
W moim życiu prywatnym nie było jakichś spektakularnych zwrotów akcji, ale pandemia sprawiła, że bardzo zmieniłam swoje podejście do posiadania rzeczy. Wiele oddałam, wyprzedałam, wciąż porządkuję otoczenie, szafy, dom. „Odgracam” przestrzeń – czas pandemii pokazał mi, że potrzebuję jej więcej. Postawiłam na pozbywanie się rzeczy na korzyść przeżyć. Okazało się, że nie jest to wcale trudne, ale pouczające, bardzo ciekawe doświadczenie. 2022 rok? Na przyszły rok mam głównie plany i nadzieje (śmiech).
Anna Makochonik, dziennikarka
Gdybym miała mówić o tym, co na mnie zrobiło największe wrażenie w 2021 roku w wymiarze ogólnym, byłaby to na wskroś dołująca wypowiedź, bo trudno dziś, żyjąc w polskiej, wykoślawionej pod każdym względem, rzeczywistości, mieć optymistyczny nastrój. Opowiem więc o bliższej i trochę mniej dojmującej perspektywie, choć też niekoniecznie wesołej. Tak się złożyło, że ten rok minął mi pod znakiem pomocy zwierzętom. Od dziecka są mi one wyjątkowo bliskie. W moim rodzinnym domu był kolejno pies i trzy koty, obecnie rezyduje tam dostojna seniorka Marcysia, a u mnie kot wielu imion, powiedzmy, że Prot. Mają u nas luksusy i dozgonną miłość w przeciwieństwie do zwierzaków wolno żyjących, które jedyne co mają, to pod górkę.
Jakoś tak się zdarza, że czy tego chcę czy nie, na mojej drodze co jakiś czas pojawiają się rozmaite biedaki. W tym roku było ich wyjątkowo dużo: chorych, bezdomnych, porzuconych. Właściwie wszystkim udało mi się wraz z dobrymi ludźmi pomóc. Niektóre znalazły nowe, wspaniałe domy, niektóre udało się wyleczyć, inne umieścić w azylu. I jeśli coś mnie w 2021 roku poruszyło, to właśnie praca fundacji pro zwierzęcych, które od lat wspieram, a teraz miałam okazję podejrzeć od środka. Za słowem „fundacja” często kryją się pojedyncze osoby, czasem niewielka ich grupka, która zwierzakom oddaje swój czas, pieniądze, sen, zdrowie i emocje. Nie wiem, skąd biorą na to siły fizyczne i psychiczne, jak funkcjonują i nie wariują, widząc ogrom cierpienia, czasem śmierć podopiecznych i mając świadomość, że to jedynie promil w morzu potrzeb. Szczerze ich podziwiam i szanuję. Szczególnie ciepło myślę pani Lidii Fałdydze z Fundacji Miau i Kocie Wąsy, która mnie zawstydza swoją niezłomnością i determinacją w walce o bezdomne koty. Sama nauczyłam się, że choćby nie wiem, jak było trudno, warto walczyć o każde stworzenie i jak ogromną radość przynosi każdy sukces w tej sferze. Polecam.
Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta Kołobrzegu
Poza pandemią? To trudne pytanie. Epidemia zdominowała dosłownie wszystko. Trudno nie zauważyć też kryzysu energetycznego, rosnących cen gazu prądu i paliw. Nie tylko nasz kraj zmaga się z inflacją. Ten rok, niestety, przyniósł mało globalnych radości…
Dla Kołobrzegu dobry był z pewnością udany sezon letni. Turyści dopisali i po smutnych wiosennych miesiącach Kołobrzeg wrócił do życia. Sezon nie zastąpi całego roku działalności wszystkich tych, którzy żyją z turystyki, ale pozwoli przetrwać następne miesiące.
Rozczarowań za to było kilka, ale chyba najważniejsze to takie, że Regionalna Izba Obrachunkowa zakwestionowała sposób poboru opłaty za nasze odpady komunalne. To spowodowało, że dobrze działający system musieliśmy zmienić na droższy dla mieszkańców. To nie jest dobra sytuacja, gdy przepisy nie uwzględniają potrzeb wszystkich społeczności, ale „kołobrzeska” poprawka do ustawy została, niestety, przez Sejm odrzucona.
Nadzieje? Osobiście chciałbym, aby polska polityka przestała skręcać w polaryzowanie społeczeństwa. Za mało w nas dobrej woli, wiary w człowieka i tolerancji dla tych, co mają inne poglądy. Chciałbym żyć w kraju, w którym tęcza kojarzy się tylko z dziecięcymi rysunkami, a znaczek Polski Walczącej tylko i wyłącznie z Powstaniem Warszawskim, a nie z łysymi osobnikami terroryzującymi wszystkich, którzy myślą i wyglądają inaczej. Nasz narodowy brak otwartości na inność oraz wypatrywanie demonów tam, gdzie ich nie ma, prowadzi nas na skraj przepaści. Żeby jednak nie było tak smutno – liczę, że powstrzymamy inflację, a ceny energii zaczną się stabilizować. Ufam, że nasi piłkarze zakwalifikują się na mundial, a koszykarze na mistrzostwa świata. Lokalnie kibicuję, aby koszykarska Kotwica wywalczyła awans do ekstraklasy.
Robert Dziemba, politolog, historyk, ekonomista, redaktor naczelny portalu Miastokolobrzeg.pl
Najmocniejszym akcentem w 2021 roku, według mnie, był kryzys na granicy polsko-białoruskiej i trwająca wojna hybrydowa. Uświadomiło to wielu osobom, że zagrożenia znane z „dalekich” krajów są bliżej, niż się wydawało. Czas pokaże, czy potrafimy z tego wyciągnąć właściwe wnioski.
Moją największą radością mijającego roku było wydanie książki o historii Bazyliki Mariackiej. Pracowałem nad nią 2 lata, a kilkanaście tygodni trwała edycja publikacji w Wydawnictwie „Kamera”. Gdy widzi się końcowy efekt po tak długim okresie starań, po udanej współpracy z tak wieloma ludźmi, gdy docierają opinie czytelników, dla których jest to książka roku, czuje się radość z tego, że wykonywana praca sprawa przyjemność również innym.
Dla mnie, jako historyka, największym zawodem jest postawa kołobrzeskiej klasy politycznej wobec tzw. kamienia katyńskiego. W Kołobrzegu wywołał on ogromne negatywne emocje. Nie potrafimy zagospodarować wspólnej przestrzeni pod kątem miejsc pamięci, aby nie powodowało to konfliktów. Odnoszę wrażenie, że nie dorośliśmy do tego, aby wspólnie mówić o naszej przeszłości. Wciąż słychać „ja”, „wy”, „oni”, a tak trudno usłyszeć słowo „my”.
Z nadzieją patrzę na rozwój 142. Batalionu Lekkiej Piechoty w Trzebiatowie. Jestem żołnierzem obrony terytorialnej i gdy widzę, ile pracy włożono w budowę jednostki w 2021 roku, to życzę dowództwu, moim kolegom i wszystkim terytorialsom, niegasnącego zaangażowania w rozwój batalionu i nasz rozwój osobisty w służbie lokalnej społeczności.
Ewelina Mikielewicz, dietetyczka, propagatorka zdrowego stylu życia, wraz z mężem prowadzi firmę „Słoiczkowo”
Mijający rok był dość intensywny dla nas, bo wyszliśmy z naszym „Słoiczkowem” do ludzi. Nasza przygoda ze słoiczkami zaczęła się w zeszłym roku, kiedy to z powodów zdrowotnych chciałam, żeby Damian, mój mąż, zrobił dla nas zakwasy na całą zimę. Gotowanie to jego hobby. A że ja to ześwirowana dietetyczka, wiecznie dążąca do uświadamiania wszystkich, jak ważne jest dla nas odżywianie, postanowiliśmy zmienić nasze drogi zawodowe, połączyć siły i zrobić coś zdrowego dla ludzi. Teraz przecież najważniejszą sprawą jest dbanie o odporność. I tak też powstało „Słoiczkowo”. To spełnienie naszych marzeń. Ja wymyślam, łączę wszystko tak, żeby było zdrowo, a Damian przekłada to w kuchni w przepyszne słoiczki
W tym roku odzyskałam wiarę w ludzi. Żyłam w przekonaniu, że ludzie przestali odróżniać, co jest dla nich dobre, a co złe. Owszem wiedziałam, że są świadome jednostki, ale wydawało mi się że jest ich coraz mniej. A ten rok pokazał mi, że wcale tak nie jest. Zobaczyłam, ilu ludzi jest chętnych, żeby jednak walczyć o siebie, swoje emocje i zdrowie. Aż czasem, kiedy wracałam z naszego targu w Kołobrzegu, gdzie też wystawiamy się z naszymi słoiczkami, miałam banana od ucha do ucha i wielką motywację do dalszego działania. W końcu poczułam, że to co robię i to nad czym ciągle ślęczę, ma sens. Że jestem potrzebna innym – i ja, i moja wiedza. To chyba było największą radością, jaką ten rok mi dał.
A zawód? Nie będę oryginalna, ale widzę, że wielu ludzi szukających teraz pomocy i pragnących zmian nie może sobie na to pozwolić finansowo. Niemoc, jaką czuję widząc to i nie mając na to żadnego wpływu, powoduje, że serce mi pęka. Że człowiek nie może pozwolić sobie na najzwyklejszy prosty zakwas z buraka. To chyba najgorsza strona naszej działalności, którą prowadzimy z cudowną dla mnie intencją.
Coraz bardziej boję się, czy taka mała manufaktura przetrwa w obliczu nowych przepisów prawa. Mam jednak nadzieję, że uda nam się znaleźć sposób, aby móc kontynuować to, co zaczęliśmy i tak fajnie się rozwija. Sprawia nam przyjemność, że „Słoiczkowo” jest tak chciane, lubiane i potrzebne. Będziemy robić, ile się da, aby udało nam się odnaleźć w tym „nowym” świecie.
Darek Jakubowski, grafik i pomysłodawca kołobrzeskich Marianów, czyli rzeźb przedstawiających mewy o ludzkich cechach
Pandemia tak zdominowała nasze życie, że trudno znaleźć temat, który by ją przebił. Chyba że ludzie. Bo w końcu to ludzie są odpowiedzialni za pandemię. To oni sprowadzili na ziemię ten kłopot i to oni muszą sobie z nim poradzić. Ludzie są najważniejsi. Rodzina, przyjaciele, koledzy z pracy, sąsiedzi, ale i politycy. Dlatego martwi mnie, że dajemy się tak rozgrywać. Pozwoliliśmy się podzielić na każdej płaszczyźnie: na mądrych i głupich, na Polskę A i Polskę B, na prawicę i lewicę, a tym roku również na zaszczepionych i niezaszczepionych. To smutne, bo coraz trudniej się porozumieć.
W tym roku najwięcej radości dały mi moje dzieci. Syn został inżynierem, ale nie zamierza na tym poprzestać. Córka natomiast rozpoczęła pracę jako rezydentka na oddziale neonatologii. Będzie pediatrą. Jestem z nich ogromnie dumny. Na drugim miejscu jest praca. Udało mi się zakończyć kilka ciekawych projektów, m.in. „Monografię Polskiej Żeglugi Bałtyckiej” Edwarda Wiśniewskiego i „Bazylikę Mariacką w Kołobrzegu” autorstwa doktora Roberta Dziemby.
Nie mogę nie wspomnieć o Marianach. W sierpniu w porcie jachtowym odsłoniliśmy figurkę Mariana ku czci Antoniego Szarmacha (znanego kołobrzeskiego społecznika – przyp. red). Cieszy mnie, że Mariany stały się już symbolem Kołobrzegu. Chciałbym, żeby udawało się stawiać w mieście jedną figurkę Mariana rocznie. Ale czy tak będzie? Nie wiem, pandemia weryfikuje wszystkie nasze plany.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się z doktorem Hieronimem Kroczyńskim dokończyć pracę nad drugim tomem jego kroniki „11 wieków Kołobrzegu”. Znamy się od lat i bardzo dobrze nam się razem pracuje.
Życzę sobie i Państwu, żeby wróciła normalność sprzed pandemii. Żeby nie było podziałów i życie było spokojniejsze. Niech przyjdą lepsze czasy!
Jerry Bogusławski, żeglarz, rekonstruktor historyczny, działacz społeczny
Tuż po Sylwestrze zważyłem się i dotarło do mnie, że strasznie się upasłem. Musiałem więc wziąć się za siebie: dieta, jakaś dozwolona aktywność fizyczna itp. Potem odbył się finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w której działam od lat z grupą „Basia i Przyjaciele”. Przesunięty, ale na szczęście był. WOŚP to najjaśniejszy punkt programu zimowego. To przede wszystkim okazja, żeby spotkać się z ludźmi, z którymi na co dzień tylko mijamy się na ulicy. Żeby pobyć ze sobą, porozmawiać. Chwała i wielkie uznanie dla Basi Bieli za jej niespożyte siły i energię, którą wkłada od lat w przygotowanie finału WOŚP na Mariackiej. Potem ruszyły prace związane z Targiem Solnym organizowanym przez Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Oręża Polskiego, do którego należę.
I wreszcie nastał upragniony sezon żeglarski. Ale w tym roku raczej skromny, bardziej takie rodzinne rejsy po Zalewie Szczecińskim. Covid, a właściwie zeszłoroczny lockdown, spowodował, że nie zdążyliśmy odpowiednio zabezpieczyć mojej drewnianej łodzi historycznej. No i się rozeschła. Teraz ze dwa lata postoi na brzegu, zanim znów będzie można nią wypłynąć…
A plany? Ciągle coś się dzieje, ktoś do mnie dzwoni, proponuje: zróbmy to, zorganizujmy tamto, a ja nie odmawiam. Teraz pracuję, oczywiście nie sam, przy organizacji wielkiego wydarzenia, jakim będzie rekonstrukcja marszu chrystianizacyjnego Ottona z Bambergu przez Pomorze. To dopiero za 3 lata, ale przy skali przedsięwzięcia, to jakby jutro. Wozy taborowe, konie, opieka weterynaryjna dla nich, kilkudziesięciu rekonstruktorów, którzy muszą zaplanować swoje urlopy, noclegi, które trzeba zapewnić, no i trasa: Gniezno, Szczecin, Meklemburgia, Pomorze, Wolin, Kamień Pomorski, Kołobrzeg, Białogard… Potrwa to ze 2-3 miesiące. Strasznie dużo roboty i pieniędzy, które trzeba na to znaleźć.
Ale najważniejsze, żeby zdrowie było, bo na rozum już za późno. Z wiekiem wcale nie zmądrzałem. Wciąż robię te same głupoty, tylko wolniej!
Ewelina Korniowska, magister fizjoterapii, podolog w Sanatorium Bałtyk i instruktor fitness
Mijający rok był dla mnie rokiem w sumie… niewielkich zmian. Niewielkich, bo niewidocznych gołym okiem, ale takich, które mocno mnie cieszą. W gruncie rzeczy nadal robię to samo, ale poruszam się w innych nowych dla mnie przestrzeniach.
Masaż wykonuję już od 25 lat, a od 6 zajmuję się podologią. Na niej ostatnio mocniej się skupiałam, a mój gabinet był gabinetem medycznym z fotelem i biurkiem. Łóżko do masażu przynosiłam, rozstawiałam, później składałam. I tak w kółko. Chociaż i na drzwiach, i na stronie internetowej mam informacje, że masuję, to jednak nie wszyscy to wiedzieli. Niektórzy z moich stałych gości, widząc łóżko do masażu nagle zaczęli pytać: „To Pani też masuje?”.
I chociaż zawsze masowałam z sercem, a moi goście byli zadowoleni i wracali do mnie, to czerwcu zaczęłam mieć inny stosunek do masażu. „Poczułam” go bardziej i zaczęłam masować intuicyjnie – z większą uważnością i większym wyczuciem. Poczułam, że każdy masaż jest podróżą do wnętrza. Może być nawet powrotem do siebie. Chcę tę podróż dawać tym, którzy do mnie przyjdą, albo towarzyszyć w niej jako ktoś, kto może zauważyć więcej. Odczułam, że dotyk masażu może nie tylko uwolnić i rozluźnić napięcia, ale może też pomóc osobie, którą masuję, odzyskać kontakt z ciałem. Może w efekcie być prezentem w postaci witalności, swobody i wreszcie prawdziwie odczuwalnego przepływu życia.
Konsekwencją tego innego stosunku do masażu i jego „czucia” było najpierw przemeblowanie gabinetu. Pozbyłam się dużego medycznego biurka i wstawiłam stół do masażu. Fotel podologiczny oczywiście został, bo kocham pielęgnację i leczenie stóp. Później przemalowałam piaskowe ściany na biało, co rozjaśniło wnętrze. Do tego przyjaciel zrobił mi nowe, piękne meble, a ja dostałam zupełnie nową przestrzeń, którą mogłam kreować fizycznie i w tym wymiarze duchowym, który do mnie przyszedł. Wiem, że nic nie dzieje się przypadkiem. Wszystko wydarza się wtedy, kiedy ma się wydarzyć.
Dodatkową sprawą była „przeprowadzka” z Joga Sfery, z moim fitnessem i zajęciami bodyART, do Przystani. Kamil, Tomek i Karolina spotkali się ze mną pewnego styczniowego dnia i zaproponowali współpracę. Ucieszyłam się sporą salą i widokiem na port rybacki, ale przede wszystkim Ludźmi, którzy podobnie wibrują i mają wielką pasję życia.
Zatem… jest pięknie! Jestem w dobrym miejscu swojego życia, szukam jego smaków i aromatów i… po prostu cieszę się nim w mojej pracy i pasji jednocześnie. Bo życie zaczyna mieć większe znaczenie, kiedy zrozumiesz prosty fakt, że nigdy nie dostaniesz tego samego momentu dwa razy.
Piotr Ostrowski, prezes zarządu i redaktor naczelny rozgłośni regionalnej Polskie Radio Koszalin
To był rok ogromnych inwestycji w przyszłość, zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Radio, którym kieruję, mimo pandemii, a może nawet korzystając z pewnego zastoju, dobrze wykorzystało ten czas na inwestycje technologiczne oraz inwestycje w ludzi. Przyjęliśmy nowych pracowników, przeszkoliliśmy ich w ramach Akademii Radiowej oraz rozwinęliśmy nowe media, czyli redakcję internetową Radia Koszalin.
Budujemy nowe studio radiowe w Kołobrzegu i staramy się o utworzenie tam – podobnie jak w Słupsku – radia miejskiego. Tworzymy od podstaw nową redakcję terenową w Wałczu. Zmodernizowaliśmy newsroom koszalińskiej siedziby radia oraz dwie sale konferencyjne z całym zapleczem, w których możemy kształcić nowe kadry. Wszystkie te inwestycje pozwalają dziennikarzom efektywniej pracować, a słuchaczom dostarczać lepszy program.
Zmodernizowaliśmy studio R3, a dwa główne studia R1 i R2 otrzymają wkrótce najnowocześniejszy systemy routingu, czyli nowe konsolety, mikrofony, komputery, co czyni koszaliński ośrodek radiowy najnowocześniejszą rozgłośnią w kraju. Wszystkie te inwestycje realizujemy dzięki wieloletnim oszczędnościom na ten cel oraz znaczącemu wsparciu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
W ślad za tym, ku mojej ogromnej satysfakcji, odnotowaliśmy w tym roku wysoką słuchalność i przychylność naszych słuchaczy, którzy uważają Radio Koszalin za najwiarygodniejsze źródło informacji w regionie.
Dla mnie osobiście był to także rok ważnych inwestycji. Głównie w poszerzanie kompetencji. W związku moja pasją, którą jest winiarstwo i enologia, rozpocząłem podyplomowe studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Wszystko po to, aby spełnić swoje marzenie: założyć na Pomorzu Zachodnim winnicę.
To był całkiem dobry rok, ale mam nadzieję na lepszy, który pozwoli nam wreszcie wyjść z koszmaru pandemii. Dalego właśnie zaszczepiłem się po raz trzeci. Także po to, aby znowu wybrać się z żoną na kolejną enoturystyczną wyprawę.
Alicja Radlińska, współwłaścicielka (wraz z mężem) salonu psiej urody Pupil w Koszalinie
Niestety, mam wrażenie, że najbardziej na naszą obecną rzeczywistość wpływają różne konflikty pojawiające się na szczeblu ogólnopolskim. W tym kontekście zdecydowanie wyróżniają się dwa. Kryzys migracyjny na naszej wschodniej granicy, który jest sprawdzianem naszego stosunku do drugiego człowieka, a także permanentny i niezrozumiały dla większość społeczeństwa spór z Unią Europejską.
Dla mnie osobiście największą radością mijającego roku były sukcesy moich dzieci. Dwoje z nich zostało magistrami, a trzecie ukończyło licencjat. Cieszę się również, że pandemia nie miała wpływu na ograniczenie mojej pracy zawodowej. Satysfakcję przynosi również fakt, że także udało mi się kontynuować moje hobby, którym jest bieganie i aktywność fizyczna.
Na szczęście w mijającym roku nie wydarzyło się nic co przyniosłoby mi szczególne niezadowolenie, choć sytuacja ogólna nie napawa mnie optymizmem. Skądinąd liczę na to, że pandemia wkrótce zostanie na tyle opanowana, że świat wróci do normy i znów bez ograniczeń będzie można podróżować i swobodnie się przemieszczać.
W osobistym wymiarze pragnę, aby dorosłość moich dzieci rozwijała się kwitnąco, bez żadnych większych trosk i obaw. Żeby moja praca nadal, jak do tej pory, przynosiła mi satysfakcję, a moi psi podopieczni i ich opiekunowie byli zadowoleni z moich usług.
Czekam na święta w cudownym, rodzinnym gronie. Wiosną chciałabym pojechać do mojej ukochanej Gruzji na narty – taki jest plan. Może się uda…
Anna Kamińska, właścicielka koszalińskiej agencji nieruchomości ANKAM, która obchodziła niedawno jubileusz 30-lecia istnienia
Ogólnie rzeczywistość 2021 roku jest w gruncie rzeczy kontynuacją sytuacji w 2020 roku, a wszystko jest pokłosiem pandemii. Trudno od niej uciec, nawet jeśli byśmy się bardzo starali.
W mojej branży rok 2021 to czas boomu budowlanego i związanego z nim drastycznego wzrostu cen materiałów budowlanych, kosztów pracy, a w konsekwencji również wzrostu cen wszelkich nieruchomości.
W tym czasie moja agencja rozwinęła się mocno na nowym rynku, zwanym rynkiem pierwotnym nieruchomości nadmorskich, głównie apartamentów. Dużo się w tym zakresie dzieje i wszystko wskazuje na kontynuację tego trendu. Można powiedzieć, że moją branżę pandemia ominęła, a wręcz rynek rozkwitł. Zacieśniliśmy jeszcze mocniej współpracę z deweloperami, postawiliśmy na rozwój firmy i efektywne prowadzenie naszych biur sprzedaży.
Liczę na kontynuację wzrostu budowlanego i dobrze prosperujący rok 2022.
Prywatnie, po okresie „zamknięcia”, do którego na początku roku wszyscy zostaliśmy zmuszeni, postanowiłam wrócić z rozmachem do swoich pasji. Chodzę na zajęcia jogi, tańca, rozwoju wewnętrznego, nie unikam wyjazdów. Cały 2021 r. był wypełniony aktywnością. Kiedy tylko mogłam, a więc najczęściej weekendowo, planowałam krótkie wypady. Mam nadzieję również, że moja nowa pasja zwana qigongiem będzie kontynuowana. Na nowy rok zaplanowałam sobie kilka dalszych wojaży. Oby nam wszystkim zdrowie dopisywało i wróciła tolerancja w życiu codziennym, bo widać jej brak, który powoduje dużo złych, zupełnie niepotrzebnych emocji.
Attabeira Germán de Turowski, choreografka
Ponieważ ten rok się kończy, nie mogę nie uświadomić sobie, że to, co robimy z pasją, oddaniem i szacunkiem, zawsze do nas wróci w postaci radości, rozwoju i nowych przyjaźni. Zdałam sobie też sprawę, że cięższa praca nie zawsze przynosi lepsze efekty i że jeśli nie ma chwili na zatrzymanie się i powąchanie kwiatów, to życie jest spędzone, ale nie przeżyte. Mam nadzieję, że nadchodzący rok przyniesie mi pracę, która sprawi, że się rozwinę, ale także pozwoli mi robić to, co sprawia, że moja dusza jest szczęśliwa.
Koszalin stał się moim drugim domem. Wraz z mężem i córkami odkrywamy miasto na nowo. Jestem wdzięczna, że po kilku latach mogłam wrócić do swojego zawodu choreografa. Miałam już okazję przygotować młodych tancerzy ze szkoły King Dance na występ rozpoczynający koszaliński TEDx. Za mną też przygotowania do wystawienia baśni scenicznej „Za króla Ćwieczka”. Była to wspaniała zabawa. Mimo że aktorami są amatorzy, to spisali się na medal. Ja za to zdobyłam nowych znajomych i relacje, które mocniej ukorzeniają mnie w Koszalinie. Szkoda, że z powodów sanitarnych nie doszło jeszcze do premiery. Czekam na nią tak, jak wszyscy aktorzy i pozostali twórcy widowiska.
W nowym rok wchodzę tanecznym krokiem w rytmie hip hop, tańca nowoczesnego i latino, bo to w mojej dominikańskiej duszy gra bardzo mocno. Marzy mi się również wystawa moich prac. Z ciekawością czekam na to co przyniosą kolejne miesiące i liczę na to, że święta będą białe, uwielbiam taką mroźną, zimową aurę.
Błażej Babij, dyrektor artystyczny BassFest, muzyk, nauczyciel gry na kontrabasie
W trakcie mijającego roku największą radością był dla mnie Koszalin BassFest, który doszedł do skutku. Wspólnie z żoną pracowaliśmy nad nim blisko dwa lata, ponieważ pierwsza edycja miała odbyć się w czerwcu 2020 r.
Jako muzycy do tej pory braliśmy udział w takich wydarzeniach w roli wykonawców. Przejście na „drugą stronę” uzmysłowiło nam, ile pracy mają organizatorzy. Był to dla nas czas intensywnej nauki zupełnie nowych rzeczy, zwłaszcza od strony formalnej. Na szczęście spotkaliśmy na swojej drodze wielu życzliwych ludzi, którzy okazywali nam bezinteresowną pomoc.
Jeśli mam powiedzieć, co sprawiło mi największy zawód, to chyba fakt, że Koszalin przestał być miastem bez korków.
W nadchodzącym roku chcielibyśmy zrealizować kolejne wyzwania artystyczne i organizacyjne. Oczywiście najważniejszy jest Koszalin BassFest! 2022 nad którym właśnie zakończyliśmy prace koncepcyjne, tak więc do zobaczenia w Filharmonii Koszalińskiej we wrześniu 2022 roku!
Henryk Rogoziński, muzyk, przedsiębiorca
Rok 2021 minął mi błyskawicznie! Byłem skupiony na projekcie „Czekamy na Sygnał, czyli aktorzy BTD na rockowej scenie”. Realizacja przedsięwzięcia skupiała siedemnaście osób, nie tylko z Koszalina, więc logistycznie ułożenie prób i zebranie wszystkich razem, graniczyło z cudem. Próby rozpoczęliśmy w marcu w Ustroniu Morskim oraz równolegle w Koszalinie. Po drodze były jeszcze dwa miesiące wakacji, gdzie wszyscy się rozjechali, a czasu było coraz mniej. Ale udało się – 13 listopada 2021 roku koncert odbył się w Event Center G38!
Na następny rok 2022 mam już wiele muzycznych pomysłów i myślę, że wszystkie uda się zrealizować. Mogę zdradzić, że jeden z nich na pewno będzie „czarno-biały”!
Foto: Piotr Lech
Kamil Szewczyk, właściciel kawiarni Koci Miętka
Najważniejsze dla mnie było to, że nikt z moich bliskich nie zachorował tak, aby potrzeba była hospitalizacja.
Mijający rok był całkiem dobry czasem dla mojej kawiarni. Zmiana lokalizacji na pewno ożywiła ruch, goście dopisywali, niemal o 100 procent podniosła się adopcja kotów. Chyba przez pandemię i przez spędzanie większości czasu w domu, zwierzęta stały się naszymi niezbędnymi towarzyszami. To bardzo cieszy, staliśmy się bardziej czuli na sprawy potrzebujących zwierząt. Do tej pory dzięki Koci Miętce 214 kotów znalazło nowy dom.
W końcu udało mi się też pojechać na wakacje i wypocząć, bardzo dobrze wspominam czas nad naszym morzem. Coś co pozostawia niesmak w mijającym roku, to zdecydowanie kłótnie i słowne potyczki miejskich radnych. Koszalin ma mnóstwo bieżących potrzeb, dużo inwestycji, problemów (nieczynny wiadukt, korki, problemy ze śmieciami itd.), a mimo to odnoszę wrażenie, że radni i władze nie są zainteresowane realnymi potrzebami koszalinian.
W nowy rok wchodzę z niepewnością. Zapowiadany Nowy Ład budzi więcej niepokoju niż poczucia stabilności. Trudno prowadzi się biznes, kiedy z tygodnia na tydzień coś drożeje, zmieniają się ustawy czy podatki. Zastanawiam się, czy zaglądający nam w oczy kryzys, wzrost cen, przełoży się na działanie mojej kawiarni. Życzyłbym sobie, aby mogła ona dalej istnieć, a nasz rynek i śródmieście tętniło życiem jeszcze bardziej niż dotychczas.
Kinga Olchowik, tancerka i trenerka, prowadzi w Koszalinie Szkołę Tańca King Dance
Mijający 2021 rok z pewnością był dla mnie przełomowy. Wiele się zmieniło zarówno w moim życiu zawodowym, jak również osobistym. W mijającym roku w mojej firmie zmieniła się organizacja pracy. Z początku nie były to zmiany łatwe, jednakże z perspektywy czasu wiem, że dały mi większe możliwości i poczułam „wiatr w żaglach”.
Cieszę się, że zaufałam swojej intuicji i podjęłam kilka trudnych decyzji. Dzisiaj jestem w miejscu, w którym mam cudowny zespół pracowników, a wokół siebie przyjaciół i ludzi o dobrych sercach.
Ta zawodowa stabilność pozwoliła mi odsunąć na plan dalszy część trosk dnia codziennego, przez co mogę czerpać radość i czuć spełnienie w pracy. Patrząc na moją firmę z boku, widzę jak piękne miejsce na mapie Koszalina udało się stworzyć i jak wielu ludzi może spełniać tam swoje marzenia.
Inne spojrzenie na moją działalność zawodową umożliwiło mi również otwarcie nowego rozdziału w moim życiu osobistym. Dzisiaj wiem, że na pewne rzeczy czasami warto jest poczekać. Nie wdając się w szczegóły – rok 2022 będzie dla mnie rokiem kolejnych długo wyczekiwanych zmian.
Ten „life balans” otworzył mi głowę również nowe rzeczy, m.in to, że rozpoczęłam studia na kierunku Psychologia na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu. Jeśli chodzi o niepowodzenia, nie powiem, że ich nie było – zawsze jakieś są. Staram się jednak wyciągać z nich lekcje i po czasie przemieniać w sukcesy.
Krzysztof Wróblewski, dyrektor koszalińskiego oddziału PCK
Najsilniej na rzeczywistość minionego roku z pewnością wpłynęła eskalacja światowego kryzysu. Obserwując sytuację, czy to na rynkach światowych w aspekcie gospodarczym, czy też konflikty zbrojne albo chociażby wciąż aktualną sytuację na naszej granicy z Białorusią, można
stwierdzić, iż życie nie polega tylko na pogoni za pieniędzmi. Czasem sobie myślę, że obecna sytuacja na świecie to swojego rodzaju test dla ludzkości, którego nie da się do końca zdać pozytywnie, ponieważ w sytuacjach kryzysowych zawsze popełniamy mniejsze lub większe błędy. Najważniejsze w tym wszystkim to pozostać człowiekiem i być dobrym dla tych, którzy żyją obok nas, dlatego największą radością, o ile można tak to ująć, w minionym roku była dla mnie niewątpliwie możliwość pomocy innym – tym którzy jej najbardziej potrzebowali.
Była to pomoc inna niż w latach poprzednich, ponieważ była wymuszona sytuacją kryzysową i nie można było jej w pełni zaplanować. Cieszyło przede wszystkim włączenie się w pomoc młodych ludzi, którzy mimo ciężkiej sytuacji epidemicznej spontanicznie pomagali seniorom w codziennych czynnościach. Ten rok pokazał, że mimo codziennych obowiązków zawsze znajdziemy czas dla innych, a to powoduje, że jako społeczeństwo zdaliśmy egzamin życia jaki został przed nami postawiony.
Największym zawodem minionego roku było niewątpliwie dalsze trwanie pandemii. Trudno na ten czas określić straty społeczne, aczkolwiek takowe na pewno będą. To chociażby pogłębienie aspołeczności, spowodowanej brakiem wyjść towarzyskich, ograniczeniem kontaktu z innymi. Mam jednak nadzieję, że już niedługo wszystko wróci do normy, a w związku z tym w nowym roku życzę wszystkim, aby pandemia zakończyła się, co pozwoli nam na powrót do normalności, która znów umożliwi korzystanie z pełni życia, wychodzenia na koncerty i mecze, wyjeżdżanie za granicę, poszerzanie horyzontów.
Nowy rok to też nowe cele. Moim mottem życiowym jest stwierdzenie aby w przyszłości niczego nie żałować, że czegoś się nie zrobiło, bo się baliśmy ryzyka. Wejdźmy w nowy rok z założeniem pozytywnym. Życzę wszystkim szczęścia, bo jak się jest szczęśliwym to wszystko inne znajduje się w odpowiedniej symbiozie.
Marta Brylińska, właścicielka roślinnej kawiarni Poranek przy ulicy Drzymały
Mijający rok przyniósł kilka zmian w naszym życiu, choć niewątpliwie otwarcie roślinnej knajpki w samym środku pandemii było największym wydarzeniem. Kilka miesięcy wcześniej urodziła nam się druga córka, dlatego oba te wydarzenia bardzo wpłynęły na nasze życie i przysporzyły nam dużo radości, ale też były wielkim wyzwaniem. Od samego początku planowaliśmy otworzyć miejsce, gdzie będzie można zjeść pyszne, roślinne śniadanie, jakiego w Koszalinie nie ma.
Niestety formalności nas zmiażdżyły i dotychczas działaliśmy jako kawiarnia z opcjami śniadaniowymi. ALE! Po wielu miesiącach udało nam się dopiąć te kwestie i już niebawem, w końcu, ruszymy z tym z czym chcieliśmy od początku. Bardzo mocno wierzymy, że Koszalin czeka na to tak bardzo jak my. Życzymy sobie jednego, by dzieci nam nie chorowały nadto, byśmy mogli spełniać wszystkie gastronomiczne marzenia i plany.
Marta Matulewicz, pisarka
Największą radością tego roku jest fakt, że przy wigilijnym stole spotkam się z rodziną w stałym składzie.
Po wakacjach bardzo ucieszyło mnie również, że moje dzieci w nowym roku szkolnym mogą uczestniczyć w nauce stacjonarnej. W tym „starym”, właśnie upływającym roku, udało mi się podpisać trzy nowe umowy wydawnicze, z czego jestem bardzo dumna. Jedna książka w postaci antologii, została już wydana, a są to „Pocałunki pod jemiołą” – zbiór opowiadań, utrzymanych w pięknym świątecznym klimacie.
Dwie (następne) premiery czekają w kolejce na nowy rok. Jedna z nich, będzie w połowie stycznia. To również zbiór opowiadań, ale tu już klimat będzie troszkę inny. Jestem zaszczycona, iż mogłam zaprezentować swój warsztat pisarski w nowej odsłonie. Autorki w obu antologiach są bardzo znane, dzięki czemu będę mogła pokazać się w gronie najlepszych, więc towarzyszy mi dreszczyk emocji.
Mam wielką nadzieje, że nowy 2022 rok przyniesie nam wszystkim odpoczynek i zdrowie i wiele okazji do… czytania książek.
Marta Waluk, stylistka, konsultantka w zakresie kształtowania wizerunku
Rok 2020 to mały falstart. Zaraz po tym, jak podjęłam życiową decyzję o przeprowadzce z Koszalina do Warszawy i rozwoju swoich usług na tamtejszym rynku, covid szybko zweryfikował moje plany. Kwarantanna i życie „w zamknięciu” na kilka dobrych miesięcy bardzo zastopowało moje działania. Początek 2021 roku to w dalszym ciągu odczuwanie skutków pandemii i zmian, które zaszły w życiu chyba każdego. Postanowiłam wprowadzić w życie zawodowe propozycję nowych usług dostosowanych do obecnych czasów, czyli pracę nad marką osobistą i rozwój usług online. Ten rok pokazał mi, że mogę pracować z każdego miejsca na świecie, łączyć się i rozmawiać z ludźmi w wirtualnej rzeczywistości.
Także ten rok nauczył mnie również pokory i doceniania życia tu i teraz oraz jeszcze bardziej doceniania dobrych ludzi, którzy są wokół mnie.
A w życiu prywatnym? Ostatni rok pokazał mi, że nie ma nic na zawsze, że tylko od nas zależy, jak pokierujemy swoim życiem. Zaczęłam doceniać i kochać siebie. Wiem, że kiedy jestem szczęśliwa, mogę dać szczęście innym.
Podsumowując, myślę, że każdy rok mocno nas doświadcza i ważne byśmy mieli oczy i uszy szeroko otwarte. Z zaciekawieniem czekam na to, co przyniesie 2022 rok.
Michał Bieliński, propagator biegania, pomysłodawca i organizator Leśnej Piątki i Nocnej Ściemy
Mijający rok dla mnie, co nie będzie wielkim zaskoczeniem, związany był z bieganiem. Praca zawodowa również przyniosła wiele wyzwań i sukcesów.
Podsumowaniem stała się pewnością niesamowita Nocna Ściema, która odbyła się po raz jedenasty. To oznacza, że minęła już dekada od jej debiutu. We wszystkich edycjach wzięło udział 7000 osób, które przebiegły łącznie ok. 175 000 km, a to ponad trzy długości równika.
Znów okazało się, że życzliwość i uśmiech ludzi, zarówno bliskich i związanych ze wspólną pasją, lecz również zupełnie dotąd obcych, jest najlepszym, co może nas spotkać. Gdy wsparcie przychodzi z każdej możliwej strony, ma się wrażenie, że jest nierealne, aż nierzeczywiste i buduje w nas świadomość, jak ważna jest nasza postawa wobec innych. Warto odwzajemniać to, co sprawia nam radość. Pamiętajmy też, że każdy z nas ma słabości. Dobrze jest wyciągać wnioski z popełnionych błędów i potknięć. To z pewnością ułatwia drogę do sukcesów.
Wielką motywację daje wspólne, rodzinne przygotowywanie wielu elementów nie tylko związanych z Nocną Ściemą.
Do tego moja druga połówka – Iwona – potrafi w międzyczasie wystartować w półmaratonie i zająć najwyższe miejsce w swojej kategorii, by chwilę później znów wracać do kolejnych punktów organizacyjnych.
Dzięki wspólnemu zaangażowaniu możemy wspólnie wszystko przeżywać i być szczęśliwymi.
Nadchodzący rok 2022 to nowa dawka motywacji i energii do działania. Kolejne pomysły mają coraz większą szansę na realizację. Celem wciąż pozostaje wzbudzanie chęci do ruchu na świeżym powietrzu, może to być zarówno bieganie, jazda na rowerze czy po prostu spacerowanie. Uczmy się dobrych nawyków. Dajmy przykład najmłodszym.
Paulina Romaldowska, właścicielka sklepu z wysoko gatunkową kawą i herbatą Herkabawata
Ostatnie lata i miesiące pokazały ogromną moc Internetu, który nami owładnął. Ma to swoje pozytywne i negatywne skutki, ale na pewno częściej po prostu „odnajdujemy się” w sieci.
Cieszy mnie to, że mimo pandemii udało się nam utrzymać na rynku. Choć nasz stacjonarny sklep Herkabawata, pozbawiony był możliwości organizowania pokazów kawowo-herbacianych, imprez plenerowych, to udało się ściągnąć do nas osoby, które doceniają jakość, smak i aromat. Brak spotkań w większym gronie był dotkliwy, liczę na to, że wraz z nowym rokiem ta sytuacja zacznie się zdecydowanie poprawiać i nasz krąg fanów dobrej kawy i herbaty zacznie się dalej poszerzać.
Postawiłam na rozwój zawodowy i pracę, cały czas tworzę nowe pomysły i angażuję się w wiele akcji charytatywnych i eventów. Prywatnie, ten rok postawił przede mną spore wyzwania. Szczególnie muszę zadbać o zdrowie, ale nie poddaję się i otaczam się pozytywnymi myślami.
Paweł Strojek, dyrektor Centrum Kultury CK 105 w Koszalinie
Najważniejszym wydarzeniem minionego roku było dla mnie oddanie do użytku gruntownie zmodernizowanego amfiteatru. Jego ponowne otwarcie to jak otwarcie sezamu z nieprzebraną ilością propozycji ze świata kultury i rozrywki. Obiekt taki jak amfiteatr pozwala zaprosić do Koszalina artystów z pierwszej ligi, pokazać rozmach, oczarować publiczność i walorami dźwiękowymi, i scenografią, i reżyserią światła – a wszystko na najwyższym poziomie.
Dzięki tym możliwościom minione lato było jak wielki karnawał – w amfiteatrze zorganizowaliśmy nie tylko koncerty (i dla młodszych, tu przypomnę występ Majki Jeżowskiej, i Arki Noego, i dla starszych – wystąpili: Daria Zawiałow, Kayah, Nocny Kochanek, Sanah i wielu innych), ale i Wakacyjną Trasę Dwójki, i Kabareton, i Koszaliński Weekend Kulturalny, i Festiwal Generacja.
Gdy teraz wspominam miniony rok, to widzę jedynie aktywa, pasywów brak! W tej chwili planujemy sezon 2022 i na pewno będą to wspaniałe występy, już proszę szykować wolne terminy.
Chciałbym zachęcić do spróbowania przygody z filmem. Zachodniopomorski Fundusz Filmowy Pomerania Film, to znakomita szansa dla osób, które chcą rozmawiać językiem filmu. Tu w Koszalinie, udało się na stworzyć cykl „Artyści w czasie pandemii”, który był odpowiedzią na to co tu i teraz było i nadal jest ważne.
Robert Wójciak, kierownik Hali Widowiskowo-Sportowej, prywatnie miłośnik sportu
Rok 2021 był dla mnie rokiem wyjątkowym pod wieloma względami. Oczywiście nie zawsze w kontekście pozytywnym, ale pomijając aspekt koronawirusa i wszystkich niedogodności z nim związanych, ograniczony kontakt z rodziną i ze znajomymi, pusta Hala i inne obiekty, brak wydarzeń sportowych i kulturalnych, taka niepewność o „jutro”, słaby występ Polaków na Euro2020, w roku 2021, to wydarzyło się w nim coś, co na długo zapadnie w mojej pamięci. Mianowicie: wyprowadzka z domu 22-letniej córki. Jako ojciec przeżyłem to dość mocno (śmiech). Jak to możliwe, że moja „mała” córeczka postanowiła wyprowadzić się na swoje? Już? Kiedy to zleciało? Na szczęście w domu pozostała jeszcze młodsza córka i wiem, że za kilka lat przyjdzie także jej kolej na wyfrunięcie z rodzinnego gniazda. A i tak wątpię, że wtedy będę gotowy bardziej. Ta sytuacji uświadomiła mi tylko, jak czas i życie szybko mijają, ale to też przypomniała mi szalona, w tajemnicy przede mną zorganizowana impreza na moje okrągłe 50. urodziny, za co jeszcze raz wszystkim uwikłanym w spisek, a szczególnie moje żonie, dziękuję.
Jeśli chodzi o nadzieje na kolejny rok, to chciałabym widzieć bardzo często wypełnioną po brzegi Halę Widowiskowo-Sportową, aby w końcu wróciło normalne życie bez maseczek, stresu i strachu o zdrowie najbliższych, abyśmy mogli korzystać z życia tyle, ile się da. Oby kolejny rok był rokiem sukcesów, radości i szczęścia. Tego wszystkim życzę.
Tina Mazur, trenerka jogi
Rok 2021 nauczył mnie, że „nic nie jest takie, jakie zdaje się być”. Intensywność zdarzeń mijającego roku pozwoliła mi wyjść poza klatkę własnych przekonań i dzięki temu doznać wewnętrznej wolności. Był to rok przełomowy. Przekonałam się, iż przeszkody w postaci zewnętrznych okoliczności są tak naprawdę „błogosławieństwem w przebraniu”, czyli drogocennymi wskazówkami dla rozwoju i wiedzy.
Był to też rok porzucania tzw. strefy komfortu, jednak znacznie łatwiej jest opuścić to pozornie bezpieczne miejsce, jeśli już wiem, że jest jedynie więzienną celą. Jednocześnie towarzyszy mi uczucie wdzięczności i akceptacji „tego co jest”. Stało się ono źródłem radości ze zwykłych codziennych czynności, spontanicznych działań i interakcji z ludźmi. Odkryłam życie samo w sobie jako fascynującą, tajemniczą grę.
Wierzę, że w nowym 2022 roku nastąpi globalna przemiana świadomości na wielu poziomach. Ludzkość odkrywa moc uniwersalnego prawa naturalnego opartego na zaufaniu, współpracy i miłości. Mam nadzieję, że przebudzimy się jako społeczeństwo i wyswobodzimy spod manipulacyjnych wpływów politycznych, konsumpcyjnych i ideologicznych. Oby każdy z nas niósł pokój w sobie! Namaste!
Norman Łoziński, z wykształcenia projektant, prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Neurologicznej NORMAN
Co najsilniej wpłynęło na rzeczywistość mijającego roku? Oprócz pandemii – były to wszystkie sprzężone z nią okoliczności – strach przed chorobą lub jej ciężkim przebiegiem, izolacja, ale też i zbliżenie z przyrodą w najbliższej okolicy – nawet nie myśleliśmy o wyjazdach ze względu na dobro pacjentów.
Co było moją największą radością w mijającym roku? Obroniona praca magisterska mojego syna z fizjoterapii.
Co przyniosło największy zawód? Radość z sukcesów zespołu terapeutycznego przeplata się z obserwacjami, które również mnie zasmucają. Jest coraz więcej osób, które przeszły udar mózgu, a stało się tą plagą ostatnich czasów. Jej ogromu nie zaciera nawet wizja obecnej pandemii. Nie nadążamy z pomocą, co buduje w nas jako firmowej rodzinie poczucie zmęczenia, ale nie rezygnujemy i szukamy specjalistów, którzy mogliby nas wspomóc dodatkowymi parami rąk – a jest o nie ciężko. Dlatego nie udało nam się znaleźć wystarczającej liczby wykwalifikowanych fizjoterapeutów w tym roku.
Z jakimi nadziejami wchodzę w następny rok? Ponieważ żyję tym, co robię a to co robię jest moim życiem – największą radością dla mnie było obserwowanie ciągłego rozwoju i możliwość pomocy chorym, którzy walczą wspólnie z rodzinami o powrót do sprawności. Prywatnie patrzę z nadzieją na zdaną maturę córki i jej sukcesy w judo. Oby podium w zawodach judo nigdy jej nie ominęło!
Monika Różewska-Chudzik, dyrektor hotelu LEDA SPA **** w Kołobrzegu
Nasza nowa rzeczywistość to zmiana gościa docelowego na osoby powyżej 16. roku życia. To duża zmiana i wymagała od nas wielu przemyśleń i nowej komunikacji. Wiele osób pochwaliło naszą decyzję, jednak byli również tacy, którzy mocno ją skrytykowali.
Innym wyzwaniem w pracy jest obecnie duży wzrost cen wszystkich produktów i pensji naszych pracowników. To mocno zachwiało cenami w hotelach. Denerwują mnie opinie, zupełnie zbędne a przede wszystkim niesprawiedliwe, że hotele i gastronomia chcą się „odbić po lockdownie”. Wzrost cen naszych usług wynika wprost z ogólnego wzrostu cen: energii, produktów i płac. Nie jest lekko…
Największa radość mijającego roku, to otwarcie obiektów po lockdownie i utrzymanie całego dotychczas zatrudnionego personelu. Jak miło było zobaczyć naszych stałych gości przy recepcji i usłyszeć ich słowa, jak bardzo za nami tęsknili!
Po trudnym czasie dla nas wszystkich nie patrzę na nic przez pryzmat zawodu. Cieszę się każdym dniem, kiedy mogę iść do pracy.
Rok 2022, cóż, trudno mieć jakiekolwiek oczekiwania czy nadzieje. Nastawiam się na trudny rok z galopującą inflacją i ogromnymi podwyżkami w każdej sferze gospodarki. Staram się patrzeć pozytywnie na wszystko licząc, że „w tym wariactwie jest metoda”, choć póki co nie wiem jeszcze jaka. Jedyne oczekiwanie jakie mam, to powrót stabilności w życiu społecznym, a biznesowo, aby „spiął” się budżet.