20200202 Inni Ludzie AW 0016 1s Wydarzenia
“Inni Ludzie”

Nasza rekomendacja: Inni ludzie

Trudne sprawy, sprawy ciężkie, sprawy niełatwe…

Gdyby istniał taki gatunek jak „jazda bez trzymanki”, film Aleksandry Terpińskiej byłby jego opus magnum. Orbitują wokół niego różne określenia: musical rapowy, hip-hopowy poemat, muzyczna proza – wszystkie pasują i nie pasują jednocześnie, bo formuły „Innych ludzi” nie da się wcisnąć w żadne ramy. I bardzo dobrze.

Twórczość Doroty Masłowskiej jest dzika i piekielnie inteligentna. Porwanie się na jej adaptację lub ekranizację jest ryzykiem, ale tym wartym podjęcia, stąd na każdy jej kolejny wytwór natychmiast ostrzą sobie zęby reżyserzy teatralni, rzadziej filmowi. Do najwybitniejszych realizacji, jak „Między nami dobrze jest” Grzegorza Jarzyny czy „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” Xsawerego Żuławskiego dołączyli „Inni ludzie”.

Bohaterem filmu, powiedzmy głównym, jest Kamil, aspirujący raper z blokowisk (w tej roli Jacek Beler nagrodzony na 46. FPFF w Gdyni za najlepszą rolę męską) parający się doraźnie dilerką bądź hydrauliką. Nieoczekiwanie staje się obiektem zainteresowania Iwony – pani luksusowego domu (Sonia Bohosiewicz), która upiększyła i powiększyła sobie już wszystko, by mąż jej pożądał oraz Anety (Magdalena Koleśnik) – sprzedawczyni z popularnej sieciowej drogerii, mieszkającej na stancji , która z kolei chce, by pożądał jej Kamil. W drugim planie jest matka Kamila (Beata Kawka), mąż Iwony (Marek Kalita) zdradzający ją z wyznawczynią sportowego obuwia i parę pomniejszych postaci, tworzących przedziwne kombo relacji i tragicznych zdarzeń.

Bohaterem „Innych ludzi” jest też Warszawa – miasto-potwór ziejące smogiem, ze swoim chórem ulicznych i tramwajowych komentatorów i pojawiającym się to tu to tam narratorem – Jezusem w raperskiej bluzie i koronie cierniowej (Sebastian Fabijański).

Za pokręconą fabułą kryje się spójna diagnoza relacji międzyludzkich w ponurej wielkomiejskiej dżungli. „Inni ludzie” są przypowieścią o zanurzeniu w konsumpcjonizm jako remedium na lęki codzienności, o dojmującej pustce, samotności, desperacji, poszukiwaniu miłości, sensu i braku komunikacji. To ostatnie jest szczególnie przewrotne w przypadku opowieści, której pierwszorzędnym tworzywem jest język będący w przypadku dokonań Doroty Masłowskiej osobnym bytem. Scenariusz, także autorstwa Aleksandry Terpińskiej, stanowi jeden do jednego adaptację napisanej hip-hopową frazą książki, nałożonej na ścieżkę dźwiękową autorstwa Auera, producenta muzycznego. Bohaterowie rapują swoje kwestie (nadzwyczaj sprawnie!) o życiu pełnym rozczarowań tekstem skompilowanym z potoczyzmów, wulgaryzmów, symboli konsumpcyjno-medialno-internetowej rzeczywistości, który rozśmiesza do łez, choć finalnie jest gorzką pigułką. I dla bohaterów, którzy pozostają każdy w swojej beznadziei, i dla widzów, którzy z kina wyjdą jak z przejażdżki rollercoasterem.

Już krótkim metrażem „Najlepsze fajerwerki ever” Aleksandra Terpińska zasygnalizowała skłonność do odważnych i wizyjnych formuł. W poetyce fajerwerku pozostała, wystrzałowo debiutując w pełnym metrażu z jednym z najbardziej oryginalnych obrazów ostatnich lat. Ekranizacja „Innych ludzi” była przedsięwzięciem karkołomnym – wystarczy sobie wyobrazić, jaką akrobacją jest montaż scen, w których nie można pominąć ani naruszyć żadnego fragmentu tekstu, by nie zburzyć muzycznego rytmu (nagroda za montaż dla Magdaleny Chowańskiej jest w pełni zasłużona). Nad procesem łamania tekstu czuwała Dorota Masłowska i w filmie czuć jej energię.

Wraz ze scenografią, zdjęciami, kostiumami i kosmosem drobnych elementów udało się ekipie filmowej stworzyć znakomicie zrealizowany, bardzo długi i odlotowy teledysk, a Aleksandrze Terpińskiej zgarnąć nagrodę za najlepszy debiut.

Reżyseria i scenariusz: Aleksandra Terpińska; występują: Jacek Beler, Sonia Bohosiewicz. Magdalena Koleśnik; Marek Kalita; dramat; premiera: wrzesień 2021