pexels roger brown 5149400 Wydarzenia

Erytrocyty pod mikroskopem

Żyją zaledwie sto dwadzieścia dni i są sprytniejsze niż dotychczas przypuszczano. Ewenementem jest ich ciemnozielona barwa, bo zwykle mają różne odcienie czerwonego. Erytrocyty – niesamowite komórki naszego organizmu.

Ludzkie czerwone krwinki mają od sześciu do dziewięciu mikrometrów, czyli 10-6 m. Są bezjądrzastymi komórkami, żyjącymi zwykle od 100 do 120 dni. Po tym czasie są najczęściej rozkładane w śledzionie lub w wątrobie, a zawarta w nich hemoglobina służy do produkcji kolejnych krwinek.

U zdrowych osób są okrągłe, z dwoma wklęśnięciami. Po raz pierwszy opisał je Antonie van Leeuwenhoek, holenderski przyrodnik, żyjący w XVII w. Początkowo skonstruowane przez niego szkła powiększające i mikroskopy służyły do oceny jakości tkanin, którymi handlował Holender. Jednak ciekawość świata zwyciężyła i powiększający 270 razy mikroskop posłużył van Leeuwenhoekowi do obserwowania naczyń włosowatych, ludzkich komórek (erytrocytów czy plemników) oraz istot żyjących w stawach. Tworzył bardzo dokładne rysunki obrazów, które widział w powiększeniu, dlatego niektórzy uznają go za jednego z ojców mikrobiologii.

Dziś wiemy, że nie u wszystkich ludzi czerwone krwinki mają ten sam kształt. Anemia sierpowata, dziedziczna choroba krwi, objawia się zmianą kształtu erytrocytów na półksiężycowaty. Okazuje się także, że nie wszyscy ludzie muszą mieć ten sam kolor, nomen omen, czerwonych krwinek. Żywym dowodem jest pewien Kanadyjczyk, którego historię lekarze opisali w prestiżowym czasopiśmie medycznym The Lancet.

Arystokratyczna…zieleń?

Podczas operacji lekarze u 42-letniego pacjenta z Kanady zauważyli coś niezwykłego – jego krew, zamiast ciemnoczerwonej barwy, miała ciemnozielony kolor. Barwę erytrocytom nadaje czerwone białko – hemoglobina, dlatego uczeni podejrzewali, że zmiana koloru krwi spowodowana jest zmianą barwnika wewnątrz krwinek. Co ciekawe, w przyrodzie można spotkać zwierzęta z zieloną krwią, spowodowaną obecnością chlorokruoryny. Barwnik ten występuje jednak wyłącznie u pierściennic, nie u człowieka.

Jak się okazało po wykonaniu szeregu badań, krew Kanadyjczyka niezwykłą barwę zawdzięcza sulfhemoglobinie (SHb lub SulfHb), czyli zielonej, niezdolnej do przenoszenia tlenu odmianie hemoglobiny. W związku tym centralnie koordynowany atom żelaza został zastąpiony przez atom siarki. Z tej zamiany wynikają różnice w przenoszeniu tlenu i barwie białka. Podstawienie to miało miejsce w erytrocytach mężczyzny jako wynik nadużywania sumatriptanu, popularnego leku przeciwmigrenowego, zawierającego grupę sulfamidową (SO2NH2). Pięć tygodni po jego odstawieniu kolor krwi pacjenta wrócił do normy i nie było śladów po sulfhemoglobinie.

Sprytne krwinki

Około trzysta lat minęło od pierwszego opisu zasad krążenia krwi w ludzkim organizmie do zastosowania krwi w lecznictwie. Jeszcze więcej czasu zajęło znalezienie mechanizmu, dzięki któremu czerwone krwinki docierają z tlenem do wszystkich komórek organizmu.

Naukowców intrygował fakt, że erytrocyty potrafią przenikać przez naczynia włosowate, mimo że średnica tych kapilar jest niejednokrotnie mniejsza niż średnica krwinki. Na to nurtujące pytanie odpowiedź udało się znaleźć naukowcom z amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology (MIT), którzy pracowali pod kierownictwem prof. Subra Suresha. Odkryli oni, że czerwone krwinki, zbliżając się do kapilary, zmieniają swój kształt, upodabniając się do pocisku. Mijając zwężenie, powracają do swojego kształtu.

Taka zmiana możliwa jest dzięki przebudowaniu białek cytoszkieletu komórki. Rozpad wiązań między budującymi sztywną strukturę erytrocytu proteinami powoduje przyjęcie przez krwinkę postaci ciekłej. Zrozumienie tego mechanizmu przybliża nas do znalezienia lekarstwa na choroby, utrudniające zmianę kształtu czerwonej krwinki, takie jak chociażby malaria. Zainfekowane zarodźcem malarii erytrocyty nie potrafią przenikać przez naczynia włosowate, co może powodować miejscowe obumieranie komórek.

Te wytwarzane w szpiku czerwonym komórki ludzkiego ciała są bardziej interesujące niż dotychczas przypuszczano. Odkrycie naukowców z MIT pokazuje, jak jeszcze niewiele wiemy o naszym ciele i jak wiele pozostaje do odkrycia.