DSC 6217 Ludzie

Arteterapia leczy, bo uwalnia emocje

Fot. Jagoda Domańska

– Nosiłam w sobie coś co nie pozwalało mi odetchnąć pełną piersią. Coś co obezwładnia i „odcina prąd”. Arteterapia sprawiła, że wróciłam do początku, zabierając ze sobą wszystkie dotychczasowe doświadczenia. Teraz rodzi się we mnie „wiem”, a wraz z nim siła sprawcza – mówi Kama Pasierbek, inicjatorka koszalińskich warsztatów arteterapii „Z Głową w Chmurach”.

svg%3E Ludzie

Kama Pasierbek wspomina własne doświadczenia: – Jeszcze rok temu nie wiedziałam, co dalej. Nie miałam planu, odczucie zawieszenia towarzyszyło mi każdego dnia. Moje „nie wiem” dotyczyło wszystkiego. Podjąć się pracy na etacie? A może zacząć budowanie nowej przestrzeni dla siebie? Może powinnam przeprowadzić się do innego miasta? A może do innego kraju? Moje „nie wiem” było obciążające, niemal paraliżujące. Intuicyjnie wróciłam do początku, do sztuki, do spotkań w kręgach ludzi, przy których czuję się bezpiecznie. Przez siłę sprawczą jaką daje sztuka, zaczęłam „wracać do siebie”. Arteterapia jest połączeniem wszystkich moich zainteresowań: sztuki, natury, człowieka. Uwalnia kreatywność.

Zgodnie z definicją Brytyjskiego Stowarzyszenia Arteterapeutów, arteterapia jest formą psychoterapii, która traktuje media artystyczne jako podstawowy sposób komunikacji. We wspierającym środowisku, któremu sprzyja relacja terapeutyczna, uczestnik arteterapii może tworzyć obrazy i obiekty, w celu ich interpretacji i dzielenia się znaczeniami, które mogą być z nich odczytane. To pomaga ludziom lepiej zrozumieć naturę ich problemów i trudności. To z kolei może prowadzić do pozytywnej, trwałej zmiany w postrzeganiu siebie, relacjach oraz ogólnie rozumianej jakości życia.

Jak to się zaczęło? Kama wyjaśnia, że od zawsze zwracała uwagę na ludzi chorych psychicznie. Dla niej ich postawa życiowa i choroba wydobywały się z głębokiej wrażliwości. Po maturze w koszalińskim „Plastyku”, szukała dla siebie odpowiednego kierunku. Spróbowała nauki na wydziale leśnictwa i socjologii. Ostatecznie zdecydowała się na pedagogikę i ukończyła w warszawskiej Akademii Pedagogiki Specjalnej, w Instytucie Edukacji Artystycznej, studia w Pracowni Rzeźby ze specjalizacją Arteterapii.

Jak podkreśla, studia – głównie za sprawą kreatywnych i inspirujących prowadzących – zdefiniowały jej zainteresowania i pozwoliły określić, co mogłaby robić w przyszłości. Marzenia o klinicznej pracy z najciężej chorymi psychicznie pacjentami przerodziły się w decyzję o przeniesieniu energii na pracę z dziećmi, na budowanie nowej edukacyjnej przestrzeni. Ważną inspiracją była tu również lektura książki Alexandra S. Neilla zatytułowanej „Summmerhill”.

Na wzór brytyjskiego pierwowzoru Kama dążyła do stworzenia szkoły kształcącej wolne i szczęśliwe dzieci, czujące w sobie sprawczość i jasno odczytujące swoje potrzeby. Tak powstała Wolna Szkoła BAZA, a w niej nauka nieprzymuszona, wydobywająca się z wewnętrznej motywacji i ciekawości świata. Potem przyszedł moment na życie rodzinne i dziecko.

Teraz w centrum staje arteterapia. Nasza rozmówczyni mówi: – Będąc na klasycznych spotkaniach z terapeutą, komunikujemy się poprzez słowa, w arteterapii – poprzez siłę tworzenia. Sam proces tworzenia jest oczyszczający. Odblokowuje rzeczy, które w nas „siedzą”. Ciekawa jest droga, którą dochodzimy do tego, jak wyrazić nasze emocje, nasze traumy. Arteterapia jest formą „czyszczenia” siebie. Wydobycia z głębi siebie obrazów, które w tym momencie zostają nazwane. Na naszych warsztatach nie oceniamy. Spotykamy się w bezpiecznym miejscu, w małych grupach. Dobieram temat, dobieram technikę i przygotowuję materiały. Rozmawiamy o temacie, potem każdy we własnym tempie coś tworzy, odzwierciedlając swój stan emocji. Tu absolutnie nie liczą się „zdolności”, tylko uwolnienie w sobie siły działania. Zajęcia kończą się omówieniem przez autorów prac, ale nie jest to punkt obowiązkowy. Im dalej idziemy, tym bardziej się otwieramy i sięgamy do bardziej złożonych tematów, czasami do długo noszonych ran. Samo wypowiedzenie ich na głos, w kręgu bezpiecznych i zaufanych ludzi oczyszcza – podkreśla Kama Pasierbek.

svg%3E Ludzie

Podczas wakacji Kama Pasierbek prowadziła plenerowe, kilkudniowe warsztaty. Spokojne miejsce, wieś, kilka wspólnych dni i sporo terapeutycznych, twórczych wyzwań: – Warsztaty wyzwoliły we mnie to, na co czekałam, czyli moje „wiem”. Każda z nas opuszczała plener ze swoim „wiem”, ze swoimi uwolnionymi emocjami i odczuciami. Zaskakującymi, a czasem czekającymi na oczyszczenie. Przebywanie w kręgu osób, nawet obcych, ale spotkanych we wspólnym terapeutycznym celu, wspiera i otwiera. Marzą mi się warsztaty arteterapii dla matek i córek – mówi.

Zmienia się stosunek większości społeczeństwa do terapii psychologicznych. Już nie wstyd powiedzieć, że uczestniczy się w terapii, czy ma się ochotę na poprawę zdrowia psychicznego. Szczególnie, kiedy możemy skierować swoje kroki do miejsca i osób, które nie oceniają i choć zajęcia są grupowe, to pracę nad sobą wykonuje się absolutnie indywidualnie. Kama Pasierbek uważa, że powiedzenie, iż to terapeuta „prowadzi” kogoś, jest nieaktualne: – Terapeuta towarzyszy, wspiera, jest obecny. Arteterapia to coś, co możemy również praktykować sami dla siebie. Po serii wspólnych zajęć, uczestnicy znają zasady, znają metody i w chwili wewnętrznej potrzeby mogą samodzielnie tworzyć i uwalniać swoje emocje, a także poczuć moc sprawczą.


Kama Pasierbek jest zanurzona w wielu inicjatywach. Prowadzi koszaliński Krąg Kobiet, zajęcia promujące porozumienie bez przemocy (NVC), twórcze plastyczne warsztaty dla rodziców i dzieci, wraca z alternatywą szkolnej edukacji w duchu szkół demokratycznych. Od września br. regularnie spotyka się na zajęciach arteterapii z dorosłymi pod hasłem „Z Głową w Chmurach”.


Obcowanie ze sztuką przynosi ukojenie, wycisza, obniża poziom stresu. Arteterapia ma wiele twarzy, można wyrażać się w niej poprzez tworzenie bajek, taniec, śpiew, rozmowy o oglądanych filmach i czytanych książkach. W warsztatach z „Głową w Chmurach” częściej uczestniczą kobiety. Mężczyźni rzadziej przyznają się do traum, a jeszcze rzadziej próbują je oswoić. Na szczęście i to się zmienia.