Choć jego masa to niecałe 50 g, waga historyczna jest zdecydowanie większa. Posrebrzanym nożem do ryb przeszło osiemdziesiąt lat temu posługiwała się kadra stacjonującego w Kołobrzegu, niemieckiego 4. pułku piechoty. To właśnie między innymi w tamtejszym kasynie oficerskim toczyły się dysputy o podboju Polski, Francji czy wielkiej wyprawie przeciwko ZSRR.
Przedmiot, o którym chcielibyśmy opowiedzieć tym, razem trafił na Pomorze zawiłą drogą przez Wielkopolskę, gdzie wraz z mieszaniną różnych sztućców, na popularnej, poznańskiej giełdzie w tzw. Starej Rzeźni zakupili go w 2017 r. członkowie sianowskiego Stowarzyszenia Historycznego Pochodnia. Można powiedzieć, że w ten sposób powrócił w miejsce, dla którego pierwotnie był przeznaczony.
Mierzący nieco ponad 20 cm, posrebrzany nóż do ryb z pozoru niczym nie różni się od tysięcy podobnych sztućców, niezwykle popularnych nie tylko w domowych zastawach okresu dwudziestolecia międzywojennego.
Egzemplarz, który trafił w nasze ręce to jednak historyczna ciekawostka. Wyprodukowała go znana w świecie co najmniej od połowy XVIII w. fabryka noży Johanna Abrahama Henckelsa – jedna z najstarszych tego rodzaju w Europie (jej produkty do dziś uchodzą za wyroby klasy premium). Jednakże to nie zdecydowanie rozpoznawalna sygnatura w postaci bliźniąt, czy pochodzenie z Solingen czyni przedmiot wyjątkowym. W dolnej części wygrawerowany został monogram: „IR 4”. Oznacza on, że nóż używany był w kasynie oficerskim (miejsce to sugeruje sposób wykonania zabytku) Infanterie Regiment 4, czyli 4. pułku piechoty. Jednostkę tę sformowano w Kołobrzegu i stąd właśnie wyruszyła na fronty II wojny światowej.
Regiment Kolberg
Kołobrzeg niemal od zawsze był miastem o charakterze wojskowym. Przez kilka stuleci funkcjonowała tutaj jedna z najważniejszych w pruskim systemie obronnym twierdz. Nawet po jej likwidacji, w latach siedemdziesiątych XIX wieku, na miejscu utrzymywany był garnizon o dużej wartości bojowej.
Remilitaryzacja nastąpiła wraz z dojściem do władzy w Niemczech Adolfa Hitlera. W 1935 r. ostatecznie, przy całkowitej bierności opinii międzynarodowej, odrzucił on obostrzenia nałożone na kraj po konferencji w Wersalu i wprost rozpoczął marsz ku nowej wojnie.
Jednym z elementów odbudowy potęgi militarnej Niemiec stało się tworzenie we wszystkich okręgach wojskowych nowoczesnych oddziałów. Nie inaczej sytuacja przedstawiała się w ówczesnej Prowincji Pomorskiej (II Okręg Wojskowy). Niedługo po przywróceniu w III Rzeszy powszechnej służby wojskowej w naszym regionie rozpoczęło się formowanie 32. Dywizji Piechoty, której sztab ulokowany został w Koszalinie.
W składzie nowego zgrupowania znalazł się między innymi Infanterie Regiment „Kolberg”, któremu ostatecznie przyporządkowano numer 4. Powołano go do życia nieco wcześniej niż wspomnianą dywizję, opierając się o II batalion oraz pododdziały zapasowe stacjonującego nad ujściem Parsęty pułku piechoty Reichswehry. Zgrupowanie, którego pierwszym dowódcą mianowano pułkownika Fritza Buechsa z Neuruppin, dziedziczyło wprost tradycję słynnego, pomorskiego Infanterie Regiment 54 armii cesarskiej.
Miejscem stacjonowania jednostki stał się wzniesiony na początku XX wieku potężny kompleks koszarowy przy ówczesnej Stettiner Strasse – współcześnie ul. Jedności Narodowej. Ze względu na barwę wykorzystanej do jego budowy cegły ośrodek zaczęto nazywać „Czerwonymi Koszarami”. Część kompanii rozlokowano ponadto w Trzebiatowie, a batalion zapasowy – w Dobiegniewie.
Pułk na wojnie
32. Dywizja Piechoty wraz ze wszystkimi swymi pododdziałami liniowymi uczestniczyła w niemieckiej agresji przeciwko Polsce od pierwszych jej godzin. Stanowiła element 4. Armii pod komendą feldmarszałka Guenthera von Kluge. Krótko przed atakiem, dowodzony w tym czasie przez pułkownika Bernharda von Claer, Infanterie Regiment 4 skoncentrowany został w okolicach Debrzna. Stamtąd, 1 września 1939 r. uderzył on w kierunku „Korytarza Pomorskiego”.
Pierwszą krew kołobrzescy żołnierze Wehrmachtu przelali trzeciego dnia kampanii niedaleko zlokalizowanego w granicach dzisiejszego powiatu aleksandrowskiego Zbrachlina. Z terenów województwa kujawsko-pomorskiego jednostka ruszyła w stronę Modlina i Warszawy, włączając się w oblężenie stolicy Rzeczpospolitej. Po kapitulacji Wojska Polskiego przez kilkanaście tygodni pełniła służbę okupacyjną, po czym, w glorii zwycięzców, jej żołnierze powrócili do Kołobrzegu.
Kolejną okazją do sprawdzenia 4. pułku piechoty w boju stała się kampania francuska, w której wziął udział od połowy maja 1940 r. Po podboju III Republiki żołnierze rozpoczęli intensywne szkolenia związane z planowaną jeszcze w tamtym roku Operacją „Lew Morski”, czyli inwazją Wehrmachtu na Wielką Brytanię. Klęska Luftwaffe w powietrznej bitwie o Anglię ocaliła Wyspy i przekreśliła desantowe plany Adolfa Hitera. Odtąd jego uwagę skupiać zaczął niegdysiejszy sojusznik – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.
22 czerwca 1941 r., pierwszego dnia największej ofensywy militarnej w dziejach – Operacji „Barbarossa”, żołnierze Infanterie Regiment Kolberg ruszyli do „antybolszewickiej krucjaty”, jak mawiano wówczas w Niemczech, z punktu zbornego niedaleko uzdrowiska Gołdap na Mazurach. Podczas działań na froncie wschodnim kołobrzeski 4. pułk piechoty (od 1943 r. noszący nazwę 4. pułk grenadierów) brał udział w zdobywaniu przez 18. Armię generała Georga von Kuechlera krajów bałtyckich, a następnie – w ciężkich walkach w okrążeniu pod Demiańskiem.
W latach 1942-1943 żołnierze z kołobrzeskich „Czerwonych Koszar” ze zmiennym szczęściem toczyli boje między innymi pod Starą Rusą, Połockiem oraz Newlem, wycofując się ostatecznie na tereny Kurlandii. Na początku 1945 r. powrócili na Pomorze i zostali włączeni w struktury XVIII Korpusu Górskiego generała Friedricha von Hochbaum, walcząc na przykład pod Nakłem i Jastrowiem, gdzie ich przeciwnikiem byli Polacy. Kolejnym punktem na szlaku bojowym jednostki stało się Trójmiasto, a ostatecznie – Hel, skąd część jego żołnierzy, drogą morską, ewakuowano na zachód.
Śladem pułku w Kołobrzegu
Podczas dwutygodniowej, krwawej bitwy o Kołobrzeg, stoczonej w marcu 1945 r. „Czerwone Koszary” stanowiły jeden z kluczowych punktów niemieckiego oporu przeciwko najpierw Armii Czerwonej, a ostatecznie – 1. Armii Wojska Polskiego. Mimo zniszczenia znacznej części zabudowy miejskiej, kompleks przy ul. Jedności Narodowej oraz kasyno oficerskie mieszczące się po sąsiedzku, przy dzisiejszej ul. podporucznika Edmunda Łopuskiego (do marca 1945 r. – Louisenstrasse) przetrwały.
Dziś izby, w których przed wybuchem oraz w trakcie II wojny światowej zamieszkiwali żołnierze Infanterie Regiment 4, zmieniono na cywilne mieszkania oraz obiekty usługowe. Na placu apelowym, który osiemdziesiąt lat temu rozbrzmiewał miarowym stukotem podkutych butów, znajduje się miejsce dziecięcych spotkań oraz zewnętrzny park fitness. Niedaleko funkcjonuje popularny market. Wszystko to sprawia, że ponad stuletnie mury militarnego kompleksu dawnej Stettiner Strasse, w ciszy przyglądają się rozwojowi polskiego Kołobrzegu.
Autor: Łukasz Gładysiak