Indie to kraj, w którym przenikają się różnorodne kultury, zapożyczające od siebie nawzajem to co najatrakcyjniejsze, szczególnie jeśli chodzi o świąteczne klimaty. Hindusi uwielbiają biesiadować, a okazji do tego nie brakuje. Praktycznie każdego tygodnia w kalendarzu gości jakieś święto określane mianem festiwalu, co zawsze oznacza zabawę i spotkania towarzyskie. Najpopularniejszy festiwal to Diwali. Boże Narodzenie, które następuje później, równie mocno obecne jest w kalendarzu świąt, a to ze względu na kilkuprocentową obecność chrześcijan w tym liczącym już ponad 1,2 mld mieszkańców kraju oraz fakt, że 25 grudnia jest dniem wolnym od pracy.
Diwali to festiwal świateł. Przypada pod koniec listopada, a jego konkretną datę w danym roku wyznacza kalendarz księżycowy. Hindusi celebrują w ten sposób zwycięstwo dobra nad złem i oddają cześć bogini Lakszmi. Elementem przewodnim są świetlne iluminacje, fajerwerki, lampy olejne i świece, którymi ozdabiają domy, świątynie oraz wszelkie miejsca spotkań publicznych.
Kolejnym świętem jest Boże Narodzenie, które stanowi radosny czas rozbłyskujący tysiącem światełek. W dużych miastach Boże Narodzenie skomercjalizowało się i bez problemu można zobaczyć ustrojone w bombki choinki i świętego Mikołaja na śnieżnych saniach, a w centrach handlowych pobrzmiewają amerykańskie świąteczne piosenki. Jednak w domach, prywatnie, Boże Narodzenie ma zupełnie inny wymiar.
O Bożym Narodzeniu w Indiach rozmawiamy z Balrajem Kumarem. W Polsce mieszka wraz żoną Marią i niespełna siedmioletnim synkiem od 2017 roku, a już niedługo na świecie pojawią się ich bliźnięta.
Balraj, przez znajomych nazywany Jassim, pochodzi z Janaldhar, północnego regionu Indii. Tam, ze względu na sporą liczbę chrześcijan, święta Bożego Narodzenia są obchodzone w sposób szczególny, choć nie przypominają tych naszych. Są jednak „części wspólne”: chęć przebywania razem, wspólne spożywanie smakołyków oraz obdarowywanie się drobiazgami.
Miejscowość Janaldhar, położona jest w stanie Pendżab, sąsiadującym z Pakistanem i Dżammu oraz Kaszmirem. To region, w którym w grudniu jest ponad 15 stopni ciepła, a czerwono-brązowa ziemia daje bogate zbiory. W tym rolniczym obszarze wspólne biesiadowanie i radość są priorytetami. Tak jak ważne jest tworzenie wspólnych, szczęśliwych wspomnień, bo wiele hinduskich rodzin rozjeżdża się po świecie w celach edukacyjnych lub zarobkowych. O wspólny czas nie jest łatwo, dlatego kiedy już się on znajdzie, jest uroczyście celebrowany.
Balraj wspomina, że istotne jest przyozdobienie domu w kolorowe światełka. Z reguły robią to dzieci. Cała rodzina, znajomi i przyjaciele dużo wcześniej szykują smakołyki, a w szczególności słodycze. Suszone owoce, przyprawy, korzenne aromaty – to wyróżnia dania, na które wszyscy czekają. Słodycze są bardzo ważne i to im poświęca się najwięcej uwagi. Im słodsze tym lepsze.
Świętowanie rozpoczyna się rano. Rodziny odwiedzają się, dzieląc się życzeniami oraz tradycyjnymi przekąskami. Do takich właśnie dań należy gobi pakora oraz słodycze takie jak jalebi czy laddo, czyli kulki zrobione z puree z ciecierzycy, moczone w syropie i obsypane kawałkami migdałów lub orzechów. Słodycze zazwyczaj podaje się wraz z masala tee. Potem przychodzi czas na odświętny indyjski obiad. W Boże Narodzenie jest to zazwyczaj curry oraz słodki pudding z ryżu kheer.
Gobi pakora to szybkie uliczne danie, dostać je można w całych Indiach i zawsze jest wstępem do długiego ucztowania. Soczyste kawałki warzyw, kalafiora, ziemniaków czy bakłażana obtaczane są w mące z ciecierzycy i smażone na głębokim oleju. Warzywom towarzyszą płatki chilli, nasiona adżwanu, kurkuma i kmin rzymski. Spożywać je można z sosami albo ciepłe jeść ot tak. Gobi pakora, stanowić może także część głównego dania.
Jalebi to natomiast smażone ciastka, chrupiące i bardzo słodkie. Delikatnie przypominają nasze pączki, choć zrobione są z ciasta naleśnikowego. Wylewane na rozgrzany olej cienką stróżką, tworzą spiralne kształty. Ten dość popularny frykas, koniecznie musi być oblany syropem cukrowym, który na gorącym jeszcze ciastku tworzy chrupiącą skorupkę.
Idealnie pasuje do tego masala tee, czyli mocna indyjska herbata z mlekiem. Przeważnie przygotowuje się ją z liści czarnej herbaty typu Assam, która może wytrzymać konkurencję z korzennymi przyprawami. Dodaje się goździki, laski cynamonu, zmielony kardamon oraz koper włoski. Smak podkręcić można również liśćmi laurowymi, anyżem i gałką muszkatołową. Na koniec pełnotłuste mleko i koniecznie cukier (masala tee musi być słodka). Słodycz wydobywa esencję przypraw i nadaje orientalny aromat – to kwintesencja kuchni indyjskiej, a w naszej szerokości geograficznej niesamowicie rozgrzewający i przyjemny napój na chłodne dni.
Danie główne na bożonarodzeniowe spotkanie to curry. W zależności od regionu Indii sposób na wykonanie tego dania będzie się różnił. Podawane jest curry z mięsem, wegetariańskie, przyrządzane na wiele sposobów. Balraj zaś sugeruje, że możemy na nasz wigilijny polski stół w ten sposób przyrządzić fish curry z karpia lub dorsza. Rybę należy pokroić w dzwonka, zamarynować w jogurcie, soli, kurkumie, płatkach chilli, soku z cytryny i mące. Usmażoną dodać do sosu curry, który składa się z cebulki, czosnku, imbiru oraz kurkumy. Do wszystkiego dodajemy jeszcze przyprawę garam masala, przecier pomidorowy, jogurt i chilli. Takie fish curry zastąpić może rybę po grecku, jest delikatne, choć smakiem wywołuje tęsknotę za dalekimi podróżami.
Na koniec kheer, znany od wieków i bardzo powszechny pudding. Podaje się go z okazji festiwali i świąt rodzinnych, a przygotowuje z ryżu, mleka i cukru. Koniecznie wzbogacić go trzeba suszonymi owocami, bakaliami oraz drobno posiekanymi orzechami lub płatkami kokosa. Serwuje się go na zimno lub ciepło.
Balraj Kumar od 2018 roku jest szefem kuchni w koszalińskiej restauracji Ambasada. Tu swoimi kulinarnymi umiejętnościami codziennie wraca do kultury i smaków, które przeplatały całe jego życie w odległych Indiach. Choć po drodze prowadził własną restaurację w Hiszpanii na wybrzeżu Costa Blanca i spotkał wielu miłośników curry, to Koszalin stał się jego miejscem docelowym.
Zdjęcia zostały wykonane w Restauracji Ambasada przy ul. Wańkowicza 82 w Koszalinie