Pierwotny, czerwcowy termin 39. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film – ze względu na pandemię koronawirusa – okazał się nierealny. Jednak organizatorzy, czyli Miasto Koszalin, Stowarzyszenie Filmowców Polskich i Centrum Kultury 105 w Koszalinie uznali, że wydarzenie filmowe powinno odbyć się nie w formie wirtualnej a realnej. Dzięki temu w dniach 1-5 września br. koszalinianie będą mieli okazję obejrzeć dzieła najzdolniejszych filmowych debiutantów i uczestniczyć w ciekawych dyskusjach. Dla samych młodych filmowców festiwal to możliwość zdobycia pierwszych laurów, udziału w spotkaniach warsztatowych, konfrontacji pomysłów, nawiązywania przydatnych kontaktów. O tym wszystkim rozmawiamy z Pawłem Strojkiem, dyrektorem CK 105 a jednocześnie od 10 lat dyrektorem Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film.
– Zagrożenie, że tegoroczny festiwal nie dojdzie do skutku albo przyjmie formę online było realne?
– Jak najbardziej. W przypadku wielu cyklicznych wydarzeń kulturalnych w Polsce tak się stało. Moim zdaniem ze szkodą dla nich i ich sympatyków. Jednak u nas będzie inaczej. Decyzją organizatorów Festiwal został przeniesiony na pierwsze dni września. W jego formule zajdą pewne zmiany podyktowane względami bezpieczeństwa. Słowo „bezpieczeństwo” to główne hasło, które nam przyświeca w tym roku przy organizacji Festiwalu Młodzi i Film.
– Skąd ten akurat termin?
– Festiwal jest przeglądem młodego kina, ale jednocześnie swoją ofertę kieruje głównie do młodych widzów. Początek września to czas powrotu do szkół, czas już powakacyjny a jednocześnie okres dopiero szkolnego rozruchu, a więc młodzi widzowie będą mieli możliwość nas odwiedzać bez szkody dla swych obowiązków.
– Jak Pan ocenia zainteresowanie tegorocznym festiwalem w środowisku filmowym?
– Jest ogromne. I trudno się temu dziwić. Z powodu pandemii twórcy mają kłopot z pokazaniem swoich działań artystycznych. Środowisko artystyczne, środowisko dziennikarskie, środowisko związane ze sztuką i kulturą mocno odczuwa skutki rozmaitych obecnych ograniczeń. Są to osoby często pracujące na umowę zlecenie albo o dzieło, bez etatów, stałych, stabilnych dochodów. Wielu twórców znalazło się w naprawdę trudnej sytuacji. Imprezy takie jak nasza to okazja do pokazania się dystrybutorom filmowym, szansa zdobycia funduszy na kolejne przedsięwzięcia albo nawiązania współpracy. Tu na festiwalu powstało wiele projektów poprzez właśnie takie kontakty personalne.
– Ale to również realizacja misji Stowarzyszenia Filmowców Polskich, czyli upowszechnianie sztuki filmowej.
– Oczywiście. Nie wszystko udaje się online, chociaż coraz więcej osób korzysta z sieci filmowych, platform streamingowych. Ale w mojej ocenie nadal chcemy się spotykać w kinie, czuć tę szczególną atmosferę. „Komórka”, komputer, telewizor, tablet – to wszystko środki do prezentacji treści wideo, ale nic nie zastąpi wrażeń z obejrzenia filmu w kinie. Warto pracować nad tym, żeby to doświadczenie nie stało się czymś obcym dla najmłodszej generacji widzów.
– Koszaliński festiwal stał się z czasem swego rodzaju preeliminacjami do Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Sporo filmów tutaj nagrodzonych pojawiało się później wśród i tam ocenianych wysoko.
– Dość mocno współpracujemy z festiwalem w Gdyni i z festiwalem Off Camera w Krakowie. Mieliśmy pomysł, by film, który wygra w Koszalinie, był z automatu przedstawiany na festiwalu w Gdyni. Niestety nie wiemy, czy festiwal gdyński odbędzie się w tym roku w zwykłej formie. Naturalnym terminem byłby wrzesień, jak co roku, a nadal jest dyskusja, czy Gdynia się odbędzie w ogóle. Tak więc z naszego pomysłu musimy zrezygnować. Dla młodych twórców, poza satysfakcją artystyczną, jest ważne, że na festiwalu mogą zwrócić na siebie uwagę i w konsekwencji uzyskać fundusze na kolejne prace. Na przykład w zeszłym roku zwycięski film dostał dodatkowe środki na development w kwocie około 150 tysięcy złotych. Z kolei autorka najlepszej zeszłorocznej animacji, zrealizowała tegoroczną etiudę reklamującą Młodzi i Film.
– Ta etiuda jest trochę smutna w wymowie…
– Pewnie można tak ją odczytać. Ale nie wchodziły w rachubę żadne elementy cenzury (śmiech). To jest wypowiedź artystyczna Julii Orlik, studentki V roku Państwowej Wyższej Szkoły Sztuki Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi i jako taka powinna być traktowana i oceniana. Namawiam czytelników „Prestiżu” do obejrzenia tego filmiku i własnej interpretacji.
– W filmiku można doszukać się nawiązania do tegorocznego plakatu.
– Jego autorem jest Maks Bereski, autor wielu znakomitych plakatów filmowych.
– W obu tych materiałach obecne jest nawiązanie do nurtu kobiecego w kinie…
– Panie coraz więcej mają do powiedzenia w świecie filmowym. Pojawia się naprawdę wiele świetnych reżyserek, operatorek. Ja sam w ramach swojej pracy twórczej współpracuję z kapitalnymi artystkami. Na planach pracuje wielu świetnych fachowców – kobiet. – Na koszalińskim festiwalu temat kobiet w filmie pojawiał się już wcześniej. – W ubiegłym roku było na przykład bardzo burzliwe spotkanie o komunikacji na planach filmowych, gdzie rola odmiennej wrażliwości mężczyzn i kobiet ma znaczenie. W tym roku pojawi się z kolei wątek intymności w filmie. Nie chodzi tu wyłącznie o to, jak należy kręcić, by nie powodować uprzedmiotowienia kobiet, ale również o prawne zabezpieczenie aktora.
– Rozmowy środowiskowe, dla profesjonalistów, to niejedyne dyskusje zaplanowane podczas Młodych i Film?
– Spotkań i rozmów będzie bardzo dużo. Na pewno ciekawym segmentem okażą się filmy z Sundance – festiwalu, który założył Robert Redford, pokazującego kino niezależne w USA. Gościliśmy parę razy u nas dyrektorów tego festiwalu i researcherki. Zresztą na naszym festiwalu zawsze jest obecnych wielu obserwatorów, przedstawicieli innych festiwali – europejskich, krajowych.
– Na czym polega wspomniana przez pana zmiana w formule imprezy?
– Festiwal będzie o jeden dzień krótszy, bo zaczynamy od wtorku. Dodatkowo nie spotykamy się już w Filharmonii, tylko wyłącznie w Centrum Kultury 105, w jednym obiekcie. To jest element bezpieczeństwa. Spotkania nieformalne będą realizowane w plenerze. Szukamy jak najbezpieczniejszych sanitarnie rozwiązań.
– Najważniejszy jest chyba nadal dystans społeczny i noszenie we wnętrzach maseczek ochronnych?
– Nasze kino w CK105 już działa od pewnego czasu. W sali kina Kryterium jest dostępna połowa miejsc, czyli około 200. I tak pozostanie.
– Przyjęli państwo 300 zgłoszeń na festiwal, czyli naprawdę dużo. Będzie co oglądać.
– A warto zaznaczyć, że my nie przyjmujemy filmów amatorów. Gdybyśmy otworzyli się na kino amatorskie, to mielibyśmy nawet i kilka tysięcy zgłoszeń, bo taki jest głód publicznej prezentacji. Współpracujemy z profesjonalnym segmentem rynku filmowego. To też gwarantuje poziom tych filmów, co nie znaczy, że w kinie amatorskim nie znajdują się też czasem perełki. Ono jest bardzo potrzebne, ale tę ścieżkę realizują inne festiwale. Postaramy się też przedstawić kino pozakonkursowe. Będzie kino samochodowe, zapraszamy na trzy bardzo ciekawe projekcje.
– To ważne, że festiwal nie traci ciągłości, bo jak widać, jest potrzebny.
– Wypracowaliśmy sobie markę i dbamy o nią. Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Miasto Koszalin, Urząd Marszałkowski, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nas wspierają. Festiwal zachowa ciągłość, a w przyszłym roku czeka nas edycja szczególna, bo czterdziesta. Zaraz po zakończeniu tegorocznego Festiwalu zaczniemy pracę nad edycją jubileuszową. Miejmy nadzieję, że będzie się ona mogła odbyć już bez jakichkolwiek ograniczeń. Serdecznie zapraszamy! 1-05.09, Koszalin.