Jest dużo racji w przekonaniu, że najlepszą opcją inwestycyjną w niepewnych czasach są nieruchomości. Trzeba jednak pamiętać, że nie każda nieruchomość w jednakowym stopniu pozwoli zwiększyć lub przynajmniej ochronić wartość kapitału. Paradoksalnie, najodporniejsze na rynkowe zawirowania są (podobnie jak inne dobra luksusowe) obiekty o najwyższym standardzie i w najlepszych lokalizacjach, a tych wiele powstaje nad polskim Bałtykiem.
Doskonała lokalizacja to jedna z najważniejszych cech nieruchomości luksusowych. Dlatego największym zainteresowaniem nabywców cieszą się obecnie inwestycje, które powstają w miejscach wyjątkowych, oferując niczym niezakłócony widok, spokój, otoczenie przyrody, oczywiście oprócz wysokiej klasy architektury oraz komfortowego wykończenia i wyposażenia.
Polskie wybrzeże na długich odcinkach pozostawało do początku XXI wieku w rękach wojska. Często tylko formalnie, bo jednostki wojskowe zostały stamtąd wycofane już w latach dziewięćdziesiątych, a pozostały po nich tylko niszczejące resztki „zielonych garnizonów”. Ostatecznie tereny te po komercjalizacji stały się atrakcyjnymi działkami, na których powstają kompleksy apartamentowe.
Działki te mają niekiedy nawet po kilka hektarów powierzchni, co pozwala wkomponować powstające obiekty w naturalne otoczenie w sposób niemal idealny. To olbrzymia przewaga nad apartamentowcami powstającymi w modnych kurortach, gdzie architekci muszą dostosowywać projekty do istniejącej zabudowy, często już bardzo intensywnej.
Zresztą zakup apartamentu w jednej z najmodniejszych miejscowości wcale nie gwarantuje komercyjnego sukcesu. Z kilku powodów. Tłok na trasach dojazdowych, kłopot ze znalezieniem miejsc parkingowych, tłumy w lokalach i na trasach spacerowych – to rzeczywistość na przykład Zakopanego czy Sopotu, zniechęcająca turystów do powrotu w te miejsca. Do tego duża podaż miejsc noclegowych powoduje silną konkurencję, która obniża przychody właścicieli apartamentów.
Wierzymy w nieruchomości
Polacy z dużym przekonaniem inwestują w nieruchomości. Jak pokazują cykliczne raporty Narodowego Banku Polskiego, co drugie nowe mieszkanie kupione w ostatnich dwóch latach nabywane było z myślą o wynajmie. NBP nie podaje odrębnych danych na temat apartamentów w miejscowościach wypoczynkowych, ale obserwacja rynku pozwala postawić tezę, że w tej kategorii lokali wspomniany wskaźnik jest jeszcze wyższy.
Utrzymująca się od wielu lat niska inflacja przełożyła się na spadek poziomu oprocentowania lokat bankowych, które przestały być atrakcyjną formą lokowania oszczędności. Polacy zaczęli szukać innych sposobów na pomnażanie kapitału. I to zjawisko analitycy uznają za najważniejszy impuls popytowy na rynku nieruchomości.
Oczywiście atrakcyjniejszych niż lokaty bankowe form inwestowania pieniędzy można zestawić długą listę. Znajdą się na niej: akcje notowanych na giełdzie spółek, obligacje, udziały w funduszach inwestycyjnych, dzieła sztuki, złoto, dojrzewające szlachetne trunki. Każda ma wady i zalety. Wydarzenia pierwszych miesięcy tego roku pokazały jednak, że inwestycje krótkoterminowe dające w spokojnych czasach względnie wysokie zyski, w okresach giełdowej bessy potrafią przynieść inwestorom jeszcze wyższe straty wraz z frustrującym odczuciem bezsilności. Nie bez powodów mówi się o „grze giełdowej”, bo czynnik ryzyka osiąga czasami poziom bliski hazardowi.
Na tym tle nieruchomości prezentują się zupełnie inaczej. Jeśli są traktowane ze świadomością długoterminowego charakteru inwestycji, zapewniają satysfakcjonujące korzyści przy minimalnym poziomie ryzyka.
Atrakcyjne miejsca
Obserwowany w długim czasie wzrost wartości nieruchomości to tendencja trwała, charakteryzująca nie tylko polski rynek. Według danych Eurostatu są w Europie kraje, w których nieruchomości drożeją szybciej niż u nas.
Inna trwała tendencja to pogoń polskich cen za ich poziomem na Zachodzie, przy czym do wyrównania stawek jeszcze daleko.
Oczywiście ceny krajowe nie rosną wszędzie w równym stopniu. Najszybciej tam, gdzie najdynamiczniejszy jest wzrost wynagrodzeń, a więc w największych ośrodkach miejskich, jak również w innych atrakcyjnych lokalizacjach.
Rozważając zakup nieruchomości apartamentowej na wynajem trzeba spojrzeć na atrakcyjność jej samej. Warto przy tym zrobić to z perspektywy swego potencjalnego klienta i odpowiedzieć sobie na szereg pytań. Czy chcemy wynajmować apartament tylko w okresie wakacyjnym czy przez cały rok? Kim chcielibyśmy, aby byli nasi goście? Co może się dla nich liczyć poza wygodnym miejscem do spania?
Styl życia Polaków się zmienia i rośnie ich zamożność. To kształtuje nowe preferencje. Pracując dużo, mamy mniej czasu na wypoczynek. Dlatego z każdego wyjazdu chcemy wyciągnąć maksimum korzyści. Lubimy wypoczywać aktywnie. Lubimy doświadczyć luksusu. Lubimy mieć do dyspozycji atrakcje na każdy rodzaj pogody. Doceniamy dobrą kuchnię i profesjonalną obsługę. Wszystko to ma swoje konsekwencje, kiedy klienci siedząc przed komputerem, decydują o celu najbliższego wyjazdu, choćby był to tylko wydłużony weekend.
Taką ścieżką myślenia poszedł pan Rafał Krawczyk, prawnik z Poznania, który tuż po „czterdziestce” zaczął się zastanawiać nad tym, jak najefektywniej odkładać na dodatkową emeryturę. Zawsze lubił morze, więc nabycie apartamentu nad Bałtykiem wydało mu się pomysłem na połączenie przyjemnego z pożytecznym: – Plaże nad Bałtykiem kojarzą mi się z dzieciństwem. Co roku przyjeżdżaliśmy z rodzicami do którejś z miejscowości na wakacje. Przeglądając oferty deweloperów, szukałem apartamentu z dwiema sypialniami, żeby móc przyjeżdżać nad morze z dorastającymi dziećmi. Jednocześnie takiego, który dałoby się wynajmować pod naszą nieobecność turystom.
Rafał Krawczyk postawił na nowy zupełnie obiekt w malutkiej miejscowości, choć znajomi doradzali Kołobrzeg. – Tłoku i betonu mam dość na co dzień – komentuje swoją decyzję. Nie poszukuje chętnych do wynajmu samodzielnie. Tak jak większość właścicieli apartamentów inwestycyjnych podpisał umowę z wyspecjalizowanym operatorem. To na jego głowie jest bieżące utrzymanie apartamentu, przyjmowanie gości, sprzątanie – no i oczywiście obsługa rezerwacyjna. Obu stronom umowy zależy, by apartament przez jak największą liczbę dni w roku „pracował”, bo od tego zależą zarówno przychody właściciela, jak i wynagrodzenie operatora wynajmu.
O Krzysztofie Kosińskim można powiedzieć, że jest już doświadczonym inwestorem. Swój pierwszy nadmorski apartament kupił parę lat temu. Obecnie ma w ręku ich już sześć. Tak relacjonuje współpracę z operatorem wynajmu: – Nikt dysponujący jednym, kilkoma czy nawet kilkunastoma lokalami, o ile nie jest to jego jedyne źródło utrzymania, nie ma czasu na osobiste zajmowanie się obsługą. Ja, mieszkając na stałe we Wrocławiu, mogę spokojnie zajmować się swoimi sprawami, bo wiem, że na miejscu jest ktoś, kto o wszystko zadba. Operatorzy mają duże bazy danych. Wiedzą kto w przeszłości zatrzymywał się w określonym miejscu i dzięki temu mogą oferować rozmaite promocje. Mają również wypracowane metody reklamowania oferty i systemy rezerwacyjne oparte na Internecie. Ze współpracy z nimi wynika również korzyść, której nie dostrzegłem od razu. Oni znają klientów wynajmujących apartamenty określonego typu – w sensie na przykład oczekiwań co do urządzenia i wyposażenia apartamentów. Jak się przekonałem, lokale urządzone w sposób przypominający urządzenie pokoi hotelowych, są wynajmowane chętniej. Dlatego swoje dwa ostatnie „nabytki” wykończyłem w ścisłym porozumieniu z operatorem.
Kryzys – kupować, czy nie kupować?
Dla naszych rozmówców jest to pytanie retoryczne. Rafał Krawczyk mówi: – Mam co prawda tylko roczne doświadczenie jako właściciel apartamentu inwestycyjnego, ale efekt finansowy tego roku pozytywnie mnie zaskoczył. Podobnie jak poziom rezerwacji tegorocznych. Operator wynajmu, z którym współpracuję, przekazał mi informację, że właśnie apartamenty są obecnie najbardziej poszukiwane przez turystów. To zrozumiałe: gwarantują standard hotelowy a jednocześnie możliwość zamieszkania wspólnie całej rodziny oraz możliwość ograniczenia kontaktów z innymi osobami do minimum, bo korzystając z w pełni wyposażonej kuchni można samodzielnie przygotowywać posiłki.
Krzysztof Kosiński dodaje: – Na nieruchomości trzeba patrzeć w perspektywie niemal pokoleniowej. Tworzą majątek rodziny, który daje jej oparcie i poczucie bezpieczeństwa materialnego. Nieruchomość zawsze można sprzedać, uzyskując kapitał do innych przedsięwzięć. Można ją ustanowić zabezpieczeniem kredytu. Można ją również zwyczajnie przekazać dzieciom czy wnukom, dając im tym samym dobry start życiowy.