Dzieci rozwiedzionych rodziców to domena Children Street Koszalin, organizacji Tomasza Palija, który sam jest po dwóch rozwodach i niełatwo mu o kontakty z dziećmi.
Z lewej strony płótna „Sąd Salomona” (1649, 101×150 cm, Luwr) Nicolas Poussin umieścił żołnierza trzymającego za nogę dziecko, gotowego rozciąć je mieczem na pół. Jednak centralne postacie to dwie walczące o niemowlę kobiety, a na wywyższeniu rozstrzygający ich spór król Salomon.
Obraz to świadek, że współczesne spory dorosłych o dzieci nie są tak stare jak on, lecz co najmniej jak Pierwsza Księga Królewska Starego Testamentu sprzed naszej ery, skąd malarz zaczerpnął temat.
Do Salomona przyszły dwie kobiety. Mieszkały w jednym domu i prawie jednocześnie urodziły, jednak jedno dziecko wkrótce zmarło.
– Gdy spałam, jego matka położyła je przy mnie, a moje zabrała – poskarżyła się pierwsza kobieta.
– Nieprawda! Mój synek żyje, a jej umarł – odparła druga.
Władca rozkazał: – Rozetnijcie to żywe dziecko na dwoje i dajcie połowę jednej i połowę drugiej!
– A tnijcie! Niech nie będzie ani moje, ani jej! – krzyknęła w rozpaczy druga kobieta.
– Nieee! Nie zabijajcie go! Już lepiej dajcie tej kobiecie! – zakrzyknęła pierwsza, bowiem zdjęła ją litość nad dzieckiem.
Wtedy król rozstrzygnął: – Oddajcie je pierwszej kobiecie. To ona jest matką.
Tomasz Palij, lider Children Street, komentuje: – Dla ratowania go gotowa była je utracić. To chyba największa ofiara kochającego rodzica. Nie oczekujemy aż takiego heroizmu, tym bardziej że dobro dziecka najczęściej wymaga kontaktu z obojgiem rodziców. Jednak w przypadkach rozłączenia małżonków ich zdolność do samoograniczeń jest jedną z miar miłości do dziecka. Rodzic, który po rozwodzie opiekuje się dzieckiem na co dzień, niech pozwoli drugiemu wciąż być rodzicem, a drugi, chociaż ograniczany, nie powinien mimo bólu się zniechęcać i opuszczać dziecka, niech ono ma w nim oparcie. Namawiam: odwróć się od siebie i patrz oczami dziecka, z perspektywy jego dobra. Nie jesteś najważniejszy ani najważniejsza, i nie twoje odczucia. To ty jesteś dla dziecka, nie ono dla ciebie.
W Pracowni Pozarządowej przy ul. Dworcowej w Koszalinie liderzy Children Street zorganizowali niedawno pierwsze z zaplanowanego cyklu spotkań: z policją (na marzec psychologowie). Dwie dzielnicowe opowiedziały o tym, co wtedy, gdy jedno z rozwiedzionych rodziców nie pozwala drugiemu na kontakt z dzieckiem.
Starsza aspirant Anna Płatek i st. sierż. Małgorzata Kręcisz:
- Jeśli rodzic „zewnętrzny” ma prawo do kontaktu w danym dniu, a rodzic-opiekun nie otwiera lub inaczej utrudnia kontakt, można wezwać policję. Przyjedzie patrol albo dzielnicowy i będzie mediował, ale notatkę z opisem zachowań stron skieruje do sądu, który po kilku takich utrudnieniach może nałożyć karę pieniężną.
- Kiedy się pojawiamy, emocje opadają, ale upór rodzica-opiekuna trwa. Zwykle tłumaczy, że dziecko jest chore. My go nie zbadamy. Jednak notatkę skierujemy do sądu i jeśli to będzie się powtarzać, sąd tym się zajmie.
- Ważne, by rodzic, który przyjechał do dziecka, miał przy sobie sądowe postanowienie ustanawiające kontakty z dzieckiem.
- W naszej służbie (12 i 9 lat) nie zdarzyło się, żeby matki nie dopuszczano do dziecka. Z tym że to matki o wiele częściej sprawują opiekę.
Warto spojrzeć na statystyki.
Rok 2015: na 39.000 rozwodów w 23.000 przypadków sąd powierzył dzieci wyłącznej pieczy kobiet, a w 13.000 ustanowił pieczę wspólną.
Rok 2017: na 39.000 rozwodów w 15.000 przypadków sąd powierzył dzieci wyłącznej pieczy kobiet, a w 20.000 ustanowił pieczę wspólną.
– To efekt przechodzenia sędziów od matczynego stereotypu ku dobru dziecka czy zmiana świadomości rodziców, którzy częściej dochodzą do wniosku, że rozchodzą się z sobą, a nie z dziećmi?
Tomasz Palij: – Zwłaszcza to drugie, poza tym rośnie odsetek rozwodów bez orzekania o winie. To dobry znak, rokujący dogadanie się w sprawie dzieci. Od Sądu Okręgowego jako Children Street uzyskaliśmy dane, które opublikowałem na Facebooku jako Raport z Koszalina. Pokazują one m.in., że w ogóle maleje liczba spraw, co może świadczyć o rosnącej odpowiedzialności rodziców. Sąd jest przecież ostatecznością.
– Z czego to wynika, że coraz więcej ojców nie chce być ojcami weekendowymi? Chcą widywać się w tygodniu i żeby dzieci u nich nocowały, razem wyjeżdżać i współdecydować o sprawach bieżących.
– Wierzę, że to wynika ze świadomości potrzeb dziecka. Na przykład ja chcę być obecny w życiu dzieci nie tylko z powodu uczuć, ale dlatego, że dziecku potrzebne są obydwa wzorce, męski i żeński, jeśli oczywiście są prawidłowe.
– Co pan sądzi o orzekanej czasem naprzemiennej pieczy rodziców nad dzieckiem: tydzień czy dwa u jednego, potem u drugiego.
– Jestem za, ale ważniejsze, co sądzą sądy, a one orzekają naprzemienność coraz częściej. Jednak musi być zgodność między rodzicami względem dziecka, spójność wychowawcza, a nawet warunek, że przy dziecku każdy rodzic o drugim mówi dobrze. Poza tym bliskość domów – dziecko przecież nie będzie zmieniać szkoły i środowisk rówieśniczych. Równe kontakty zwiększają bezpieczeństwo dziecka, poczucie równowagi, dają mu komplet uczuć i wzorców, zmniejszają konflikt między rodzicami, a gdy jeden zachoruje lub musi wyjechać, drugi jest jak znalazł.
– Słyszał pan oczywiście o konflikcie lojalnościowym u dzieci? Chcą sprostać wobec każdego ze skłóconych rodziców, przez co popadają w okropną rozterkę.
– To je rozdziera, a winę przypisują sobie. Trzeba zapewniać dziecko, że nic tu nie jest z jego winy, a oboje rodzice kochają je tak samo.
– Jednak gdy konflikt trwa, trauma dziecka też. Może lepiej, gdy jedno z rodziców się wycofa?
– Można i tak. Ale to też nie buduje komfortu i rozwoju dziecka. Doradziłbym pomoc dla całej rodziny – psychologa lub mediatora sądowego. Jeśli ten bardziej zapalczywy rodzic z góry ją odrzuci, będzie to odnotowane; nieugodowi prędzej czy później tracą.
– Jak na to wpływa płacenie alimentów?
– Silnie, na postawę opiekunów i sądy. Niepłacenie zaostrza konflikt. Doradzam dbałość o to od początku, bez czekania na sąd. A raz po raz wartościowy prezent, to sprzyja klimatowi między rodzicami, starsze dziecko też o tym wie.
– Biologiczny rodzic to dobro dziecka samo w sobie?
– W każdym razie to nie wystarcza. Prawdziwy rodzic to ten, który kocha, współwychowuje, uczestniczy w życiu dziecka.
– Mężczyzna odchodzi na wieść o ciąży partnerki, a po 4 latach przypomina sobie dziecko i żąda kontaktów, tylko że ono go nie zna, ma już pełną rodzinę i mówi tato do nowego męża mamy. Jak powie do ojca? Czy taki kontakt nie zburzy dziecku świata rodzinnego?
– Byłby to szok dla dziecka. Nieraz ojciec musi uszanować to, że dziecko ma tatę, może nawet się usunąć. Ale nie musi. Matka może przygotować dziecko. Liczy się jego dobro. Warto polegać na orzeczeniach sądowych. Sąd weźmie pod uwagę nade wszystko dziecko.
– To może wtórna sprawa, ale „zewnętrzny” ojciec odwiedzający dziecko w jego domu (sądy niekiedy tylko takie miejsce wskazują), odwiedza zarazem dom jego nowego taty, dla którego ojciec dziecka jest poza wszystkim obcym facetem w jego domu. Trochę to niezręczne.
– To zależy od dojrzałości obu panów. Ja partnerom moich byłych żon od razu powiedziałem: nie mam nic do was, kochajcie się, ale ja też istnieję i mogę dziecku pomóc.
– A jeśli dziecko nie chce się spotykać z drugim rodzicem? Chyba nie będzie on dziecka zmuszał, nawet jeśli ma orzeczenie sądowe o prawie do spotkań?
– Nie. Ale warto zbadać powody. Może dziecko nastawił pierwszy rodzic? To wielka porażka, bo oznacza nieuczciwość wobec dawnego partnera, ale przede wszystkim instrumentalne używanie dziecka do rozgrywek. Najgorzej – gdy z jakiejś zemsty wobec byłego małżonka. Zgłosiłbym sądowi, który zleci badania psychologiczne.
– Pana dzieci są z różnych małżeństw?
– Wiem, do czego pan zmierza: że to ja jestem zły, bo mi nie wyszło już z dwiema kobietami. Ale mnie się nie udało z partnerkami, nie z dziećmi, z którymi mam doskonałe kontakty, choć ograniczone.
– Jak ograniczone?
– Z Oliwierem co drugi weekend, połowa ferii i wakacji, część Wielkanocy i Bożego Narodzenia; poza miejscem zamieszkania dziecka i bez obecności matki. On mieszka 100 km stąd, mimo to jeździłem do niego częściej, ale była żona zaczęła kręcić nosem – przeważnie że nie w porę przyjechałem. Więc oddałem sprawę do sądu. Po werdykcie kontakty są mniejsze niż kiedyś, ale w miarę pewne. A z córką umówiliśmy się, że nie będzie sądu. Wcześniej nie widziałem jej sześć lat, ale jest duża i sama się odezwała. Mama na niewiele jej pozwala, chcemy częściej się spotykać. Zaczekamy. Magda liczy dni do osiemnastki, zostało jeszcze dwa lata i będzie samodzielna pod tym względem.
– Przygotowując się do rozmowy natknąłem się na straszne określenie: rodzic drugoplanowy. Pan jest drugoplanowy?
– Jestem. Ale to nie polega na tym, że „zewnętrzny”. Wynika stąd, że rodzic sprawujący opiekę traktuje tego drugiego materialnie, przedmiotowo, jak piąte koło u wozu. Gdy to się przenosi na dziecko, rodzic staje się trzecioplanowy. Z Oliwierem nie widzieliśmy się dwa miesiące. Wystarczyło, żeby zaczął ode mnie uciekać. Widzi pan, rodzice mający pieczę nie chodzą do poradni, a ci drugoplanowi budzą ich zdziwienie, gdy chcą się spotkać u psychologa. Wie pan, co on proponuje w czasie takiej wizyty? Żeby oboje rodzice wychodząc trzymali dziecko za ręce. Potrzebuje takich gestów. Ale nie tylko. Dziecko z niepełnym kontaktem może mieć zaniżoną samoocenę, kłopoty z nawiązywaniem relacji. Nie podejmuje wielu aktywności. Oliwier robi ze mną lub przy mnie to, czego nie robi w domu matki, np. gotuje, a ostatnio rozkręcił i bezbłędnie skręcił krzesło. To rodzaj kompensacji. Oczywiście trzeba uważać na pewien spryt dzieci, które uczą się balansować między rodzicami i próbują wykorzystać drugiego do zezwoleń na coś niewłaściwego, czego nie może w domu. A drugi chętnie przystaje albo próbuje przekupić dziecko materialnie. Oczywiście nie na tym polega kompensacja.
– Na pańskim Facebooku jest masa zdjęć, na których przytula pan swoje dzieci, częściej Oliwiera. Czy uczucie nie jest za intymną sprawą, żeby je aż tak manifestować? I czy ten swoisty ekshibicjonizm jakoś nie piętnuje publicznie chłopca jako dziecka z niepełnej rodziny?
– To są spontaniczne sytuacje i zdjęcia nie służą temu, żeby pokazać coś sądowi czy byłej żonie, która i tak widzi reakcje Oliwiera na moje przyjazdy i słyszy jak dużo o nas opowiada po powrocie. Natomiast pokazują innym ojcom, że mimo kłopotów można odbudować czy utrzymać relacje z dziećmi. Zarazem mam kontakt ze szkołą Oliwiera, mimo odległości odwiedzam wychowawcę, pytam o naukę i czy nie ma on kłopotów, także na tle sytuacji rodzinnej. Pani pedagog wie, że gdyby coś się działo, na przykład gdyby ktoś dokuczał dziecku, zadzwoni także do mnie.
– Jak pańska osobista sytuacja ma się do działalności?
– Nie zacząłbym, gdyby nie opór obu matek naszych dzieci. I myślę, że moje problemy nie ustałyby, gdyby nie działalność. Ale punkt wyjścia był inny. Po ostatnim rozstaniu przeżyłem szok, popadłem w ciągły smutek, nie miałem siły na nic. Przyjaciele podpowiedzieli mi, że taka aktywność to sposób na wyrwanie się z letargu i na przydatność.
– Myśli pan o studiach prawniczych, psychologii? Złączyłby pan zarobek z pracą społeczną, podniósłby wiedzę i prestiż w środowisku. Pewnie trafił pan w niszę, ale frekwencja rodziców na spotkaniu przy Dworcowej zawiodła.
– Może za słabo rozreklamowaliśmy spotkanie. Najważniejsze treści zamieściłem na Facebooku. Ale tak, myślę o psychologii.
WARTO WIEDZIEĆ
- Sąd może nie udzielić rozwodu, gdyby miały ucierpieć dzieci.
- Dla przyznania władzy rodzicielskiej nie ma znaczenia, po czyjej stronie jest wina za rozpad małżeństwa – zły małżonek to niekoniecznie zły rodzic.
- Komu opieka nad dzieckiem? Liczą się związek uczuciowy, odpowiedzialność i troskliwość, stałe dochody, miejsce do mieszkania, brak częstych i długich wyjazdów.
- Ograniczenie, a nawet pozbawienie rodzica władzy rodzicielskiej nie wyłącza jego prawa do osobistych kontaktów z dzieckiem. One nie należą do sprawowania władzy rodzicielskiej, są niezależnym od niej prawem i obowiązkiem.
- Uchylone może być nawet prawomocne orzeczenie sądu: zasada niewzruszalności orzeczeń ustąpi przed dobrem dziecka.
W 2015 r. parlament znowelizował Kodeks rodzinny i opiekuńczy, szczególne znaczenie nadając prawu dziecka do wychowywania przez oboje rodziców. Brak porozumienia podczas rozwodu nie prowadzi już automatycznie do ograniczenia władzy rodzicielskiej jednego z rodziców. Wprowadzono też pieczę naprzemienną. Zasadą jest, że władza rodzicielska powinna być pozostawiona matce i ojcu, chyba że byłoby to sprzeczne z dobrem dziecka, które jest wartością najwyższą.
Tomasz Palij (41) jest dietetykiem, ale pracuje jako kasjer w Biedronce, a na zlecenie jest kurierem rowerowym, ponieważ musi mu starczyć na 900 zł alimentów dla 16-letniej Magdaleny i 7-letniego Oliwiera. Lider projektu Children Street, autor tekstów piosenek zaangażowanych w sprawę dzieci. Właśnie nagrał „Prawa dziecka”, chce nią zainteresować radio, wiosną powstanie teledysk.
Children Street Koszalin – organizacja założona rok temu przez ludzi związanych ze środowiskami tanecznym i plastycznym dla dzieci i rozwiedzionych rodziców. Radzi, organizuje spotkania z ekspertami, happeningi rodzinne, dziecięce konkursy, zajęcia muzyczne i plastyczne. Nazwa nawiązuje do zagubienia dzieci z problemami, podobnego do tego u dzieci ulicy.