Lukrecja i Maciej Buczkowie cover Prestiżowy Ślub

Lukrecja i Maciej Buczkowie

Zanim stali się niczym jedna moneta, przeżyli parę lat trudnych, kiedy każde ciągnęło w swoją stronę. Zmianę przyniosła decyzja, by porzucić pracę dla korporacji i zabrać się za własny biznes. Tak powstała ceniona koszalińska restauracja Toscana, a w małżeństwie Lukrecji i Macieja odróciła się karta – zapanowały spokój i spełnienie.

 

IMG_20190526_161119Maciej wspomina początki znajomości: – Widywaliśmy się na podwórku. Lukrecja była najładniejszą dziewczyną w Sianowie, a może i na całym świecie… Wszyscy za nią szaleli, a ja byłem takim „szaraczkiem” bez szans u niej. Dopiero jak coś zacząłem osiągać, dojrzewać, dostrzegła we mnie potencjał i dała się poznać bliżej. Taka jest moja wersja.

Lukrecja: – Tak mniej więcej to wyglądało. Ja nie wiedziałam, że on się we mnie kochał. W życiu bym nie pomyślała, że zwróci na mnie uwagę. Później dowiedziałam się, że jeszcze jako dzieciak mówił rodzinie „będę miał żonę blondynkę z niebieskimi oczami”…

„Chodzili” z sobą niecały rok. Ciąża, szybki ślub. – Długo nie byliśmy udanym małżeństwem – mówi otwarcie pani Lukrecja. – Wręcz nieudanym. Każde z nas ma silny charakter i każde chciało pokazać swoją pozycję w związku. Wojna charakterów. Ale zaczęliśmy się dogadywać i staliśmy się fajnym małżeństwem w Toscanie.

Włącza się pan Maciej: – Wcześniej dzieliła nas praca. Ja pracowałem w telefonii komórkowej. Lukrecja w ubezpieczeniach. Ja jeździłem na szkolenia do Gdańska, Lukrecja do Warszawy. Życie po hotelach. Wracaliśmy i nie mogliśmy znaleźć wspólnego tematu, wyładować frustracji. Decyzja o założeniu Toscany odmieniła nasze życie.

A dlaczego włoska restauracja, a nie na przykład chiński bar? – Moja mama marzyła o Włoszech – relacjonuje Lukrecja. – Całe rodzeństwo ma imiona włoskie: Sergiusz, Dominik, Lukrecja. W dokumentach bracia mają wpisane polskie formy, ale mówimy do nich Sergio i Dominico. Mama zawsze chciała pojechać do Włoch. Spełniłam jej marzenie 12 lat temu. Pojechaliśmy wszyscy.

Lukrecja (z domu Wiśniewska) urodziła się tego samego dnia co słynna Lukrecja Borgia. Jak się okazuje, to czysty przypadek, bo mama w ogóle nie kierowała się tym faktem i go sobie nie uświadamiała. Miała nawet kiedyś stwierdzić: „Gdybym wiedziała, że Borgia się wtedy urodziła, to bym ci takiego imienia nie dała”.

 

IMG_20190921_164432Podział ról w Toscanie jest prosty: Maciej gotuje, żona podaje do stołu, zbiera naczynia, prowadzi kasę, rozmawia z klientami. Wcześniej nigdy nie kucharzył, a jedyne co mu wychodziło to naleśniki. Wszystkiego nauczył się od początku. Lukrecja wyjaśnia: – Na początku było tak, że mieli u nas pracować ludzie. Pierwszy kucharz nas okradł i uciekł. Inni byli niesłowni. Przychodziliśmy na 12 do pracy, a tu SMS od kucharza, że dzisiaj nie przyjdzie, bo się źle czuje. Czasami w ogóle nie pisali i po prostu nie przychodzili. Wtedy myśleliśmy, że trzeba zamknąć lokal. Ale zawzięliśmy się, Maciej sam zaczął gotować.

Pracują ciężko, bo tylko w poniedziałki lokal jest nieczynny. Kiedy już bardzo są wyczerpani, robią przerwę na kilka dni i jadą na Południe. Przywożą z różnych regionów Włoch nowe smaki, przepisy, zioła. Podkreślają, że żyją na własnych zasadach. – W korporacjach byliśmy non stop dla innych, 24/7. Nawet w nocy potrafili dzwonić. Teraz żyjemy, jak chcemy. Czasami słyszymy komentarze, że to niepoważne takie jeżdżenie sobie ni stąd, ni zowąd. To może komuś nie odpowiadać. Ale większość klientów to akceptuje. Z większością po pewnym czasie się znamy, jesteśmy znajomymi. Wychodzimy z założenia, że czas tak szybko ucieka, że nie można żyć tylko pracą. Trzeba zachować work life balance. My się do tego stosujemy.

Co jest spoiwem w ich związku? Dzięki czemu się nie rozpadł? – Rozmowa – podkreślają zgodnie. – No i walka o związek! Widzimy teraz, ilu ludzi się rozstaje, idąc na łatwiznę. Ale dwie osoby muszą chcieć rozmawiać. Jak się ustali jakieś zasady, obowiązują oboje. My przebywając z sobą cały dzień, zaczęliśmy się coraz lepiej rozumieć i szybko doszliśmy do wniosku, że jesteśmy z sobą szczęśliwi. Tak więc możemy podsumować, że pierwsze 7 lat małżeństwa były słabe, ostatnie 7 wspaniałe. Jakie będą następne? Zanosi się, że dalej będzie dobrze.

 

IMG_20190618_155621