dizel cover Prestiżowy Ślub

Dizel wkracza po północy

Na co to przyszło? 70 proc. oprawy muzycznej przyjęć weselnych stanowią teraz didżeje puszczający mechaniczną muzykę z zestawu płyt, choć będący zarazem wodzirejami.

 

Marcin Guze – Dizel, wokalista i autor piosenek zespołu Dizel
Marcin Guze – Dizel, wokalista i autor piosenek zespołu Dizel

20 proc. to dwuosobowe składy, w których jeden muzyk występuje normalnie, a drugi go wspomaga zaprogramowanym podkładem kilku sekcji z syntezatora. Tylko 10 proc. wesel obsługuje orkiestra. Wynika to z ekonomii – co do zasady im mniej wykonawców, tym tańsza muzyka dla organizatorów i więcej do podziału dla wykonawców.

Ale 5-7 lat temu powstało nowe zjawisko muzyczne: na imprezy mające już muzyczną obsadę, np. wesela, zaprasza się dodatkowo w charakterze niespodzianki gwiazdę wieczoru. Zwykle jest to gest rodzica lub pana młodego wobec panny/pani młodej.

Koszalińskim zespołem discopolowym, który daje się raz po raz zaprosić dla okraszenia na przykład nocy weselnej jest Dizel. Założyciel, kompozytor, tekściarz i wokalista to Marcin Guze, pseudonim Dizel – stąd nazwa zespołu o tej samej, swojskiej pisowni.

 

– A skąd pseudonim?

– W szkole średniej interesowałem się motoryzacją, jako pierwszy miałem auto: Fiata Regatę 1.9. Wtedy ten sedan to był rarytas. Miał niezawodny silnik Diesla.

 

– Czy takie topowe zespoły disco polo jak Boys albo Bayer Full również dają się zaprosić jako niespodzianka?

– Oczywiście. Pan wymienia weteranów, ale Zenek Martyniuk czy Akcent także. To kwestia uzgodnień finansowych. Zresztą większość koncertujących zespołów disco polo wywiodła się od weselnych, my też.

 

– Dlaczego zamienił pan łatwiejsze artystycznie weselno-balowe życie coverowe na własne koncerty?

– Bo to rozwija. Chciałem robić coś swojego, mieć własne płyty. Poza tym teledyski zwiększają popularność i dają szersze możliwości estradowe.

 

– Na koncertach śpiewa pan czasem z playbacku?

– Niekiedy takie są wymagania telewizji; nie może nic się zdarzyć, wszystko ma być czyste.

 

– Wróćmy na wesele. Kiedy pan wkracza?

– Na kulminację, po oczepinach, zwykle o 0.30, o pierwszej. Śpiewam 4-5 piosenek, co trwa 20 minut. Ale przeciąga się czasem do godziny.

 

– A rozochoceni weselnicy skandują: Zakopane, Zakopane! Zagra pan przebój Sławomira?

– Nie. To zadanie muzycznej obsługi imprezy. Gramy nasz repertuar. Ale gdy w połowie śpiewam Plastikową biedronkę, publiczność chce jej na bis, więc gdy wracam na scenę, jest na koniec biedronka. Na koncercie natomiast czasem włączę cover, np. Sokoły.

 

– Które covery z weselnego okresu pamięta pan jako szczególne?

– Do dziś ich nie może zabraknąć w repertuarze kapel weselnych: Hej, sokoły, Gdzie te prywatki, Cicha woda, a z klasyki discopolowej Wolność, Jesteś szalona.

 

– Odbiorcy podchmieleni są bardziej na luzie, a trzeźwi sztywni i krytyczni. Trudniej rozruszać publiczność koncertową? I czy bardziej onieśmiela?

– Na weselu jesteśmy bliżej siebie, kontakt jest łatwy, a publiczność już rozbawiona. Ta koncertowa też czasem popija piwko, ale zależy kiedy się gra – jeśli jako support, to jest jeszcze zimna, a nasza trema większa.

 

– Rączki w górę! Jakie techniki rozruszania na koncertach pan stosuje?

– Właśnie rączki, do młodzieży „łapy w górę”, lewa strona to, prawa to, teraz środek, czasem wciągam do współpracy rzucając płyty.

 

– Po czym pan poznaje, że publiczność jest pańska?

– Np. gdy dziewczyny piszczą: najpierw kiedy zachęcam, a potem same.

 

– Jakieś przygody?

– Na weselach niewiele się zmieniło: bijatyki, czasem atak na zespół, żeby lepiej zaistnieć, jednak nie podczas naszych występów. A na koncertach w jednym na pięć przesadna fanka dostaje się na scenę, łapie mikrofon, próbuje śpiewać, ostatecznie tańczyć. Ale to nie jest złe, zresztą zaraz jest zdjęta. Gorzej, gdy burza zerwie plandeki – moknąc gramy do końca jak na Titanicu.

 


Jedyny w Koszalinie koncertujący zespół discopolowy Dizel powstał w 2001 r. Do 2008 grał covery na weselach, balach i dancingach. Potem zaczął koncertować i nagrywać własne utwory. Marcinowi Guze (ps. Dizel) towarzyszą w układzie tanecznym Marta i Ewa, czasem skład jest szerszy.
W 2011 zespół wydał pierwszą płytę: „Pięć mokrych fryzjerek”. Do większości piosenek nakręcili teledyski, emituje je wiele stacji telewizyjnych. Dizel koncertuje w Polsce i Europie Zachodniej.