Droga Wojenna czyli jedyny szlak łaczący Gruzję z Rosją Podróże
Fot. Maciej Lemiesz

Gruzja na szybko

Pomysł wydawał się szalony: samodzielnie zorganizowany wypad do Gruzji na pięć dni w początkach listopada. Toż to w linii prostej prawie 2500 km od Koszalina, a na dokładkę późna jesień… A jednak się udało i warto było. Nasza 10-osobowa paczka wróciła zadowolona i ze smakiem na więcej. Koszt? Tyle, co weekend w hotelu nad Bałtykiem – po sezonie.

Droga Wojenna, czyli jedyny szlak łaczący Gruzję z Rosją

W czasach tanich linii lotniczych „długi weekend” nawet w tak odległym miejscu jak Gruzja to żaden problem. Nam dojazd do lotniska w Poznaniu zajął więcej czasu niż pokonanie samolotem 2000 km. Regularne loty ze stolicy Wielkopolski odbywają się dwa razy w tygodniu.

Gruzja to nie jest „dziki kraj”, jak powiadają niektórzy. To tylko kraj biedny, ale stawiający na turystykę jako ważną gałąź gospodarki. Dlatego znalezienie taniego noclegu w poczciwym standardzie czy wynajęcie samochodu nie stanowi problemu. Wszystko dzięki Internetowi, w którym można wyszukać naprawdę wszystko i za jego pośrednictwem wszystko zarezerwować.

Kłopotem jest tylko ustalenie celów zwiedzania już tam, na miejscu, jeśli wyjeżdżamy do Gruzji na zaledwie kilka dni. Pod względem atrakcji historycznych i krajobrazowych wybór jest przeogromny. Oprócz żelaznych punktów programu – takich jak miasta Kutaisi i Tbilisi wraz z okolicami, Batumi, Borżomi – są lokalizacje mniej znane a jednako ciekawe i godne uwagi. A wszystko to na obszarze równym jednej czwartej powierzchni Polski.

Wielu Polaków nie zdaje sobie sprawy z faktu, że historia Gruzji rozpoczyna się w głębokiej starożytności. Ten górzysty kraj na wybrzeżu Morza Czarnego był w czasach greckich kolonią Miletu. To do Kolchidy (obecne terytorium gruzińskie z Kutaisi jako stolicą) wyprawili się po złote runo mityczni Argonauci.

DSCN3015

Gruzja była drugim krajem na świecie, który przyjął chrześcijaństwo jako religię państwową (317 r.). Ostatnie wieki pierwszego tysiąclecia naznaczone były najazdami Arabów, Persów i Turków Seldżuckich. Od końca XI do początków XII w., odbudowana i zjednoczona Gruzji stała się potęgą polityczną, kulturalną i militarną Bliskiego Wschodu. Inwazja Mongołów zapoczątkowała okres licznych najazdów, osłabienia kraju i stopniowej dezintegracji terytorium. Później już było tylko gorzej – rosyjskie panowanie aż do upadku Związku Radzieckiego. Wydarzenie to przyniosło Gruzinom wolność, ale również zbrojne konflikty w Osetii Południowej i Abchazji oraz wojnę domową. Niespokojnie pod względem politycznym jest do dziś.

Wszystkie te procesy pozostawiły na terenie dzisiejszej Gruzji ślady w postaci zabytków architektury i sztuki. Ukształtowały również charakterystyczną kulturę i obyczajowość. A natura obdarzyła to miejsce szczodrze: pięknym wybrzeżem, wysokimi górami, łagodnym klimatem i połaciami winnic.

My – z powodu wspomnianego już krótkiego czasu naszej spontanicznej wyprawy – ledwie „liznęliśmy” to, co warto w Gruzji zobaczyć i czego doświadczyć. Ale i to zostawiło mnóstwo wrażeń. I wywołało chęć powrotu, ale na dłużej.

Wygodnym rozwiązaniem, dającym nam niezależność poruszania się, było wynajęcie samochodów – zresztą u Polki, która w Gruzji mieszka od jakiegoś czasu (40 euro dziennie za terenowe Subaru Forester). Jeśli jesteśmy przy cenach, warto wspomnieć, że dla Polaka Gruzja wciąż jest krajem tanim (średnie tamtejsze zarobki są blisko czterokrotnie niższe niż nasze). Dzięki temu uczta w dobrej restauracji z degustacją mnóstwa wyjątkowych specjałów i win to wydatek rzędu 30 złotych na osobę. Łącznie przelot w tę i z powrotem, cztery noclegi i wyżywienie kosztowały nas po 700 złotych na każdego.

Na zachętę warto podać jeszcze kilka faktów. Tegoroczny polski listopad był wyjątkowo ciepły, ale zazwyczaj jest ponury i zimny; w Tbilisi mieliśmy w tym czasie stale 18-20 stopni Celsjusza. Gruzini słyną z gościnności i serdeczności; prawdą jest również to, że Polaków lubią szczególnie. Z dogadaniem się nie ma większego kłopotu, bo po angielsku mówi coraz więcej osób, a i rosyjski pozostaje popularny i używany. A jeśli rozmowie towarzyszy degustacja miejscowego wina, porozumienie przychodzi szybko. O radości biesiadowania można by długo pisać – kuchnia gruzińska jest przebogata i wyjątkowo smaczna. Warto ją poznać, a później spróbować przyrządzić coś z tych specjałów samodzielnie w domu.