Półtora miesiąca, dwadzieścia trzy złote medale, jeden srebrny, dwa brązowe plus siedem razy prestiżowy tytuł overall. Arek „Arni” Demidowicz szturmem zdobywa kulturystyczną scenę. Wygrywa każdą imprezę, w jakiej startuje, pokonując dotychczasowych dominatorów kategorii. Jest jednym z najbardziej utytułowanych i utalentowanych koszalińskich sportowców ostatnich lat, a przed nim kolejne wyzwania.
Powyższe nagrody to zbiory z kilku jesiennych wydarzeń: Pucharu Polski WPF Poland IBFF Poland (28 września), Międzynarodowego Pucharu Polski NABBA/Wff Poland (5 października) oraz Międzynarodowego Pucharu Polski Wbbf Wff Polska (12 października), Mistrzostw Świata IBFF na Słowenii (19 października) oraz Mistrzostw Świata IBFA we Włoszech. W tych ostatnich zdobył karty Pro, uprawniające do startowania z zawodowcami, na całym świecie. Kiedy przygotowywaliśmy ten numer „Prestiżu” do druku, Arek reprezentował kadrę narodową na Mistrzostwach Świata federacji Wbbf Wff Polska na Litwie (16 listopada) – przywiózł stamtąd siedem złotych pucharów, w tym dwa w kategorii overall.
– Brakuje mi czasu, żeby porządnie się tym wszystkim nacieszyć i jeszcze nie umiem tego podsumować – śmieje się Arek. – Cały czas jestem w trasie. Powoli dochodzi do mnie, że w tym sezonie, w federacjach, które reprezentuję, jestem najlepszym polskim kulturystą. Od czasów szkolnych, gdy zacząłem swoją przygodę ze sportem, marzyłem o zdobyciu tytułu mistrza świata – w ciągu dwóch tygodni zdobyłem ich dwanaście. Nie wiem, czy przede mną ktoś zdobył tak wiele, w tak krótkim czasie. Ogromnym osiągnięciem jest też zdobycie tytułu overall man – to też udało mi się siedem razy z rzędu.
Wyczyny Arka są na tyle imponujące, że budzi coraz większe zainteresowanie za granicą i nie ukrywa, że tam chciałaby powalczyć o kolejne tytuły. Ma na to szansę, bo udało mu się zdetronizować długoletnich mistrzów w poszczególnych kategoriach. Do tak wysokiego poziomu udało mu się dotrzeć zaledwie w trzy lata od pierwszego startu, dzięki żelaznej konsekwencji, nieprawdopodobnej determinacji i morderczym treningom.
Tegoroczny sezon powoli się kończy. Pod koniec listopada Arek Demidowicz wystartuje jeszcze w eliminacjach do Mister Universe w Kartuzach, a potem najprawdopodobniej weźmie udział w tych zawodach, ale w Hamburgu. Kolejne duże wyzwanie czeka go w lutym przyszłego roku – zawody kulturystyczne importowane ze Stanów Zjednoczonych, a od kwietnia do końca czerwca czeka go kolejny sezon. Na polską scenę, jak mówi, ma już zapełniony kalendarz, plan udziału w zagranicznych imprezach powoli nabiera kształtu.
Między zawodami Arek Demidowicz przede wszystkim się regeneruje, korzysta z masaży i innych metod, by utrzymać organizm i ciało w dobrej kondycji, co w jego dyscyplinie jest niezwykle trudne. Oczywiście nadal trenuje podopiecznych w klubie Arni Sports Gym (dawniej Amadeus). Planuje też kupić… półki na puchary, których przybywa mu w zawrotnym tempie. Nie ma wątpliwości, że będą potrzebne.