71735658 371230407116027 8370353495638802432 n Kultura

Czytamy o roku 1939, a widzimy współczesność

Metoda, którą przyjął Cezary Łazarewicz, pisząc „1939. Wojna? Jaka wojna?”, sprawia, że jego książka o ostatnim roku pokoju nie powiela wiedzy wyniesionej przez czytelników ze szkoły albo z lektur typowo historycznych, ale uzupełnia ją o obraz rzeczywistości widziany oczyma zwyczajnego Polaka. Autora w tym wszystkim prawie nie ma. Rysunek Polski roku 1939 tworzą głównie przytaczane we fragmentach dokumenty: niepublikowane pamiętniki, wspomnienia, artykuły z prasy popularnej tamtego okresu. Lektura wciąga. Po niedługim czasie mamy wrażenie, że cofnęliśmy się o 80 lat, a jednocześnie trudno uciec od niepokojącego wrażenia, że czytamy w pewnym sensie o własnym doświadczeniu. Chodzi głównie o dwie rzeczy: zbiorowe złudzenia i skłócenie społeczeństwa.

 

71347877_275917649958051_1742074718493605888_nPolska międzywojenna była nie tylko krajem wieloetnicznym (ojczyzną Polaków, Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Niemców i kilku innych mniejszości), ale również mocno wewnętrznie poróżnionym. Polaków w tej mieszance było 70 procent, podzielonych nie mniej niż współcześnie.

Język prasy poszczególnych środowisk politycznych był – podobnie jak obecnie – pełen nienawistnych epitetów kierowanych w stronę przeciwnika. Właściwie nie przeciwnika a wroga, bo natężenie agresji i zacietrzewienia było nie mniejsze niż na przykład między czytelnikami współczesnych – „Gazety Polskiej” i „Gazety Wyborczej”. Z tym, że za krytykę poczynań władz można było wtedy trafić do Berezy Kartuskiej, utworzonego w 1934 roku ciężkiego więzienia (de facto obozu koncentracyjnego) dla przeciwników sanacji.

Doświadczył takiego losu na przykład dziennikarz i pisarz Stanisław Cat-Mackiewicz, który jednak miał to szczęście w nieszczęściu, że się szybko w Berezie rozchorował, a że był osobą bardzo znaną, władze nie chciały jego śmierci za murami i zwolniły go dość szybko.

Inny był jednak los wielu endeków, komunistów, ludowców, a także nacjonalistów ukraińskich. Do obozu osadzeni trafiali na podstawie decyzji administracyjnej (bez sankcji sądowej), bez możliwości korzystania ze środka odwoławczego. Stałym elementem traktowania więźniów było stosowanie tortur.

W przestrzeni publicznej mieszały się w 1939 roku zarzuty zdrady narodowej, zaprzaństwa z zarzutami wstecznictwa i ciemnoty. Obóz rządzący rozdmuchiwał balonik samozadowolenia aż do śmieszności. Tak jak obecnie promowany nachalnie i prymitywnymi metodami oficjalny patriotyzm zamieniał się w martwe rytuały. Józef Piłsudski nie żył już od 4 lat, ale w pewnym sensie nadal spełniał funkcję ostatecznej instancji, co oczywiście musiało prowadzić do groteskowych sporów o to, kto najlepiej realizuje Jego kierunek polityczny. Jednym zdaniem – brakowało przywództwa, choć kreowany na „wodza” (i tak nazywany) marszałek Edward Rydz-Śmigły starał się jak potrafił zastąpić Naczelnika. Jak się okazało we wrześniu 1939 roku, rola go mocno przerastała.
Przeciętni Polacy poddani byli presji zwalczających się obozów ale również rządowej propagandy. Władze malowały obraz potęgi kraju i jego ogromnego politycznego znaczenia. Cezary Łazarewicz pisze we wstępie: „Jedno co pozostaje w nas od osiemdziesięciu lat niezmienne, to nierealistyczne poczucie własnej pozycji w Europie i świecie. Przekonanie, że to my rozgrywamy Europę, a nie Europa nas, i że muszą się z nami liczyć”. Czy nie przypomina to Państwu czegoś?

Wśród wykorzystanych przez autora wcześniej publikowanych materiałów szczególnie wartościowy wydaje się pamiętnik Romany Oszczakiewicz, żony kapitana Wojska Polskiego. Zaczęła go spisywać w 1938 roku, szczerze notując swoje opinie i obserwacje. Zostawiła dokument świadomości zwyczajnych Polaków, ich ambicji, stosunku do innych nacji, ale również reakcji na politykę i propagandę. Świetne są również wpisy odnoszące się do życia codziennego, bardzo konkretne i plastyczne, dzięki którym naprawdę możemy się poczuć jak ludzie żyjący w 1939 gdzieś między Warszawą a Krakowem.

Książkę Cezarego Łazarewicza można śmiało nazwać zapisem nadchodzącej katastrofy. Jej klimat niepokojąco może kojarzyć się z tym, co dane jest nam odczuwać w świecie pełnym niepewności w naszym roku 2019.

 

Cezary Łazarewicz (współpraca Ewa Winnicka): „1939. Wojna? Jaka wojna?”. Wydawnictwo Czerwone i Czarne. Warszawa 2019.