pies 1205 Ludzie

Azor i Spółka. Zwierzę w dobrych rękach

Petsitter oznacza dosłownie „opiekun do zwierząt”. Brzmi kojąco, zwłaszcza w uszach właścicieli, którzy sporadycznie lub często zmuszeni są z rozmaitych powodów opuścić mieszkanie i zostawić w nim ukochanego zwierzaka. W Koszalinie pojawiła się osoba, oferująca profesjonalną pomoc we wszystkich tych sytuacjach. Budując markę Azor i Spółka, działa od stycznia tego roku i poleca swoje usługi przedstawicielom wszelkich domowych gatunków

 

pies-1102Okazuje się, że w Koszalinie profesjonalnego opiekuna do zwierząt bardzo brakowało. Oddźwięk okazał się zaskakujący nawet dla właścicielki Azora i Spółki, Anety Młynarczyk. Działalność rozpoczęła stosunkowo niedawno, a „azorkalendarz” niemal natychmiast zaczął zapełniać się imionami zwierzaków, jakimi się profesjonalnie zajmuje. Wyjazd na urlop, służbowy, weekendowy, całodzienna praca, nagła sytuacja życiowa – który z właścicieli zwierzaka nie stawał przed problemem: z kim zostawić swojego pupila, tak by zapewnić mu podstawową opiekę, ale też bezpieczeństwo i komfort psychiczny.

Zwierzęta kiepsko znoszą rozłąkę, tęsknią i warto zrobić wszystko, by te nieprzyjemności maksymalnie zniwelować. Rozwiązania są różne. Najczęstsze to hotelik, dom bliskich, zaprzyjaźnionych ludzi. Pierwsze jest dobre, o ile zwierzę nie ma problemów behawioralnych, drugie pod warunkiem, że takie osoby mamy wokół siebie, a zwierzę nie ma problemu z tymczasową zmianą adresu. Zawsze – dotyczy to zwłaszcza kotów – o niebo lepsze jest pozostawienie zwierzęcia na dobrze znanym terytorium. Pozostanie w znanym mu środowisku, znacząco zmniejsza stres. I właśnie taka jest idea działalności profesjonalnego opiekuna dla zwierząt.

Inspiracją dla właścicielki Azora i Spółki była historia jej psa. – Moja adoptowana ze schroniska suczka bardzo źle znosiła pobyt w obcych miejscach. Przenosiny do rodziny na czas naszych wyjazdów nie wchodziły w rachubę – mówi Aneta Młynarczyk. – Konieczne było organizowanie jej opieki, nawet dochodzącej, w domu. Pomyślałam, że jest mnóstwo osób w podobnej sytuacji i warto byłoby im pomóc. To było wiele lat temu. Rynek nie był wtedy jeszcze na tą usługę gotowy, ja chyba też. Mocniej zainteresowałam się tematem w 2017 roku. Zapisałam się na kurs profesjonalnego opiekuna zwierząt, czyli petsittera. Nie było łatwo go wtedy znaleźć. Dziś szkoleń z branży zoologicznej jest mnóstwo.

pies-1178

Decyzję, by ostatecznie wprowadzić pomysł w czyn podjęła ponad rok temu. Najpierw „ćwiczyła” się w opiece nad psami i kotami przyjaciół oraz znajomych. Następnie budowała społeczność na Facebooku, uczestniczyła w kolejnych szkoleniach i pochłaniała wiedzę, by jeszcze lepiej rozumieć świat psów i kotów, uczyć się ich języka i zachowań. Sama wychowywała się wśród zwierząt, miała kilka własnych psiaków. Dziś to wszystko procentuje – bardzo szybko nawiązuje bezpieczne relacje z podopiecznymi, zyskuje ich sympatię i zaufanie, a w pracy petsittera to umiejętności nieocenione.

Profesjonalną działalność rozpoczęła w styczniu tego roku. To zmiana naprawdę życiowa – wcześniej Aneta Młynarczyk pracowała między innymi na uczelni, w korporacji, była agentką nieruchomości. – Potrzebowałam zmiany, a właściwie stabilizacji – podkreśla. – Czegoś mi brakowało – może własnej przestrzeni? I tak połączyłam pracę z pasją.

Azor i Spółka powstał z myślą o różnych zwierzętach – psach, kotach, królikach czy świnkach morskich. Każdy gatunek – jak mówi Aneta Młynarczyk – jest mile widziany. – Najważniejszy jest czas, jaki poświęcam zwierzęciu.
Może to być opieka krótkoterminowa, kilkudniowa, na przykład na czas wyjazdu weekendowego czy służbowego, albo dłuższa, gdy w grę wchodzi urlop. Regularna, gdy właściciel pracuje cały dzień i nie ma możliwości odbycia z psem popołudniowego spaceru. Azor i Spółka może też pomóc w sytuacjach nagłych, jak niespodziewany pobyt w szpitalu, niedyspozycja zdrowotna, problemy rodzinne powodujące nagłą nieobecność. Szczególnie przydatna jest osobom niemającym w otoczeniu nikogo, kto mógłby wziąć na siebie obowiązek opieki nad zwierzęciem. Potrzeby można mnożyć.

pies-1205

Warto podkreślić, że obok samego czasu, wartością jest też jego jakość. Oferta jest elastyczna – wizyty opiekuna mogą być krótsze i dłuższe, ale nigdy nie ograniczają się do mechanicznego wyprowadzenia na spacer, zapełnienia miski czy posprzątania kuwety. Zwierzaki mogą liczyć na uwagę, zainteresowanie, „głaski” i zabawę. Czujne oko petsitterki wychwyci kiepski nastrój wymagający pocieszenia, ale i ewentualną niedyspozycję wymagającą interwencji.

Istotną kompetencją Anety Młynarczyk jest wiedza o zachowaniach zwierząt, którą nieustannie pogłębia. Dzięki niej, potrafi „czytać” podopieczych, ocenić, czy się stresują, jak znoszą samotność, zapobiec niepożądanym zachowaniom, uspokoić, wyciszyć emocje i nawiązać z nimi miłe relacje i nie ma obaw wobec większych psów, ani tzw. ras niebezpiecznych.
– Jednemu zwierzęciu wystarczy porządny, wartościowy spacer i pełna miska – mówi Aneta Młynarczyk. – Inny potrzebuje intensywniejszego „bycia” razem. Mogą się też zdarzyć sytuacje nieprzewidziane. Zwierzę się rozchoruje, osłabnie – zapewniam mu wtedy opiekę weterynaryjną, oczywiście w porozumieniu z właścicielem. Pilnie obserwuję swoich podopiecznych, działam zdroworozsądkowo. Jeśli dzieje się coś niepokojącego, a nie mam możliwości kontaktu, działam mając na uwadze dobro zwierzęcia.

Poza nagłymi zamówieniami, gdy trzeba działać bez przygotowania, zanim podejmie się opieki nad zwierzakiem, Aneta Młynarczyk odwiedza rodzinę w domu. Wizyta zapoznawcza jest niezbędna, bo pozwala poznać podopiecznego, jego opiekunów oraz wzajemne oczekiwania.
– Przeprowadzam bardzo szczegółowy wywiad, obejmujący kwestie żywienia, spacerów, zwyczajów, zdrowia, przyjmowanych leków, osobowości zwierzęcia – mówi. – Zadaję pytania o rzeczy, które właścicielom czasem nie przychodzą do głowy. Równie ważne jest dla mnie, o której pies wychodzi na spacer, jak i to, czy lubi sąsiada spod „trójki”, czy na spacerze ciągnie, jak reaguje na rowerzystów, inne psy, dzieci? Czy bywa agresywny i wobec kogo/czego? Czy kot lubi ludzi, czy jest samotnym introwertykiem? Jakie ma kryjówki, czy lubi być głaskany i toleruje podnoszenie. Woli zabawę wędką czy pluszową myszką? Chcę wiedzieć jak najwięcej, bo wszystko ma znaczenie. Robię to dla bezpieczeństwa – zwierzęcia, swojego i innych ludzi. I spokoju właścicieli. Przeprowadzam też próbny spacer, podczas którego zbieram informacje „na żywo”.

pies-1218

Bezpieczeństwo to słowo klucz w przypadku zatrudnienia petsittera. Nie chodzi jedynie o sam kontakt ze zwierzęciem, ani pewność, że to człowiek odpowiedzialny, empatyczny i rozsądny. Powierzenie mu opieki nad pupilem wiąże się też z przekazaniem mu kluczy do mieszkania, a więc zaufanie jest kwestią pierwszorzędną. Czy klienci mają z nim problem? – Moi nie – podkreśla Aneta Młynarczyk. – Myślę, że kluczowa jest rozmowa zapoznawcza, podczas której w sposób naturalny nawiązuje się nić zaufania, ale mam też przygotowaną umowę z odpowiednimi zapisami chroniącymi i klientów, i mnie. Nie jestem anonimowa, podaję swoje dane osobowe, adres, kontakt.
Wszystko precyzyjnie tłumaczę, wyjaśniam, ustalam. Pracuję na jasno określonych zasadach. Działam dyskretnie. Mój samochód nie jest obklejony reklamą, a w czasie trwania usługi nie zamieszczam zdjęć podopiecznych ani informacji, gdzie i kim się zajmuję.

Klienci Azora i Spółki mogą liczyć także na dyskretną obecność opiekunki w samym mieszkaniu. –Rozumiem obawy, że obca osoba porusza się po domu, ale zapewniam, że jestem skoncentrowana na zwierzęciu – podkreśla Aneta Młynarczyk. – Z przestrzeni domowej korzystam na tyle, na ile wymaga ode mnie tego sytuacja. Zaglądam do szafek tylko po przechowywane tam jedzenie lub środki czystości. Korzystam ze zlewu i wody, gdy muszę posprzątać na przykład kuwetę czy nieczystości pozostawione przez zwierzę. Z miotły i ściereczek, gdy nabrudzi itp. Właścicieli pytam, gdzie znajdę potrzebne mi rzeczy lub proszę o ich pozostawienie w widocznym miejscu. W sytuacji niespodziewanej, kieruję się intuicją, a właścicieli informuję, co otwierałam, z czego skorzystałam. Ważne, by rozumieli, że działamy we wspólnym interesie – dla dobra zwierzaków.

Azor i Spółka działa głównie na terenie Koszalina. Ze względów logistycznych – dojazd do klientów wymaga czasu. Opieka poza granicami miasta jest możliwa, ale wiąże się z dodatkowymi kosztami. Jednorazowa, godzinna opieka kosztuje około 50 zł, ale warto zapoznać się z cennikiem umieszczonym na Facebooku, bo jest rozbudowany i przewiduje różne konfiguracje, a także karnety dla stałych klientów. Poprzez stronę można się też z Anetą Młynarczyk skonsultować, skontaktować, a także obejrzeć zdjęcia jej zadowolonych futrzastych klientów.

 

pies-1335