Pochodzący z Koszalina 37-letni Michał Repeć jest energicznym i pogodnym człowiekiem, który chętnie angażuje się w różnego rodzaju akcje charytatywne. Kilka lat temu założył w mediach społecznościowych profil „Jej Wysokość Zosia Potrzebuje Nas”, gdzie zachęcał do pomocy czteroletniej dziewczynce chorej na ostrą białaczkę szpikową. Niedawno sam usłyszał taką diagnozę.
Ostra białaczka szpikowa to złośliwy nowotwór układu krwiotwórczego. Rozwija się niezwykle szybko – nieleczona w ciągu kilku tygodni może doprowadzić do śmierci chorego. Dlatego tak ważna jest nasza pomoc.
Michał to entuzjasta sportu, muzyki, filmu i fotografii. Zawsze cieszył się życiem i dzielił się tą radością z innymi. Od 8 lat mieszka w Anglii razem z żoną Olą i 3-letnim synem Feliksem. Wyemigrował, by zapewnić rodzinie lepszy byt. Choroba zmieniła jego życie o 180 stopni.
Wszystko zaczęło się, kiedy w grudniu ub.r. spadł ze schodów i uderzył w bramkę dla dzieci. – Połamałem palec u nogi i straciłem trochę krwi, ale uznałem, że to przecież nic takiego – mówi Michał Repeć.
Przez długi czas nie mógł chodzić, źle się czuł i często był sfrustrowany. Po dwóch miesiącach udał się do lekarza, który skierował go na badania krwi. 12 lutego br. został ponownie wezwany do specjalisty. – Otrzymałem wiadomość, która pozbawiła mnie marzeń. Zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę szpikową. Następnego dnia byłem już w szpitalu – opowiada Michał.
Angielscy lekarze szybko przedstawili Michałowi plan leczenia chemioterapią. Jak sam mówi, szpitalne dokumenty podpisywał z niedowierzaniem. Informacja o chorobie była najgorszą wiadomością w jego życiu. Kolejne dni wypełnione były badaniami, prześwietleniami, kroplówkami i transfuzjami krwi. Po pierwszej dawce chemioterapii był bardzo osłabiony.
Dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół Michał nie traci jednak pozytywnego nastawienia. – W szkole często uciekałem z lekcji chemii, a dziś muszę stawić jej czoła i zdać egzamin życia – śmieje się.
Swoimi przeżyciami Michał dzieli się z innymi na swoim profilu w mediach społecznościowych (Mike FuckCancer Repec). Jest to dla niego forma terapii. – Słowa otuchy, które otrzymuję od ludzi odwiedzających moją stronę, są dla mnie ogromnym wsparciem psychicznym. Odezwało się do mnie wielu znajomych, z którymi straciłem kontakt lata temu. Poza tym, mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą innym chorym – mówi.
Michała wspierają między innymi artyści przekazujący dzieła na aukcje i sportowcy, którzy dedykują mu zdobyte medale. Największą niespodziankę sprawił mu jednak klub Chelsea. – Jestem ogromnym fanem piłki nożnej. Od zawodników angielskiego klubu otrzymałem imienną kartkę z życzeniami powrotu do zdrowia. Było to dla mnie totalnym szokiem – wspomina.
Michał każdą możliwą chwilę spędza z rodziną. – Dziękuję za każdy weekend, który mogę spędzić w domu. Ze szpitala wychodzę z całym arsenałem antybiotyków. Dni bez żony i syna są dla mnie dniami straconymi. Choć po zabawach z Feliksem jestem wyczerpany, to są to najszczęśliwsze chwile w moim życiu – mówi koszalinianin. – Ostatnio czuję się lepiej. Czerpię radość z jedzenia i innych przyziemnych rzeczy. Nie czułem się tak od połowy grudnia ubiegłego roku. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że tak już zostanie – dodaje.
Obecnie Michał przebywa w szpitalu, gdzie przyjmuje kolejną dawkę chemii. – Później będę musiał zostać, by nabrać odporności. Co najważniejsze lekarze twierdzą, że rokowania są dobre. Jestem młody i mam dla kogo żyć – zaznacza.
Ze względu na leczenie Michał musiał przerwać pracę. Rodzina znalazła się w trudnej sytuacji materialnej, a leczenie w Anglii pochłania dużo pieniędzy. Na bieżące potrzeby związane z terapią Michał potrzebuje około 100 tysięcy złotych. 37-latka można wspierać poprzez wpłaty na portalu zrzutka.pl. Ważne jest także wsparcie duchowe. – Liczy się każde dobre słowo, które napędza mnie do walki z chorobą – mówi Michał Repeć.
Oto link do zbiórki na rzecz leczenia pana Michała:
https://zrzutka.pl/vdyngb