Imperiall 2018 12 17 Prestiżowy Adres

Cudze chwalicie, Imperialla nie znacie

Wystarczy zjechać na chwilę z drogi nr 11 Koszalin-Kołobrzeg i zajrzeć do Sianożęt, żeby stwierdzić, jak bardzo się one w ostatnich latach zmieniły. To zasługa takich osób jak Joanna i Marcin Kozakowie. Przez 15 lat ciężkiej pracy, stopniowo, przekształcali oni dwa pogierkowskie ośrodki wypoczynkowe w Imperiall Resort&MediSpa, nowoczesny obiekt z medycznym SPA i kompleksową ofertą konferencyjną, mający do zaproponowania sporo również koszalinianom. Ale państwo Kozakowie idą dalej. Budują w formule condohotelu apartamentowiec Imperiall Apart dopełniający cały kompleks. Oferują przy tym inwestorom zakup apartamentów z gwarantowanym poziomem zysku z wynajmu. Mają mocny argument: istniejącą już infrastrukturę i liczne grono powracających co roku gości z całej Polski.

 

Budowa apartamentowca rozpoczęła się w listopadzie ubiegłego roku, a jej finał zaplanowano na czerwiec 2020 roku. Będzie on integralną częścią kompleksu. Przejście suchą stopą do sąsiedniego obiektu zapewni gościom szklany łącznik. Projekt przewiduje 89 apartamentów, a w podziemiu 35 miejsc parkingowych. Apartamenty o standardzie czterogwiazdkowym będą miały od 27 do 76 m kw. Ich sprzedaż już trwa.

Marcin Kozak podkreśla, że są one sprzedawane jako wykończone pod klucz, a nie w stanie deweloperskim, jak to dzieje się zazwyczaj. – Nabywcom gwarantujemy 6 % rocznie od zainwestowanej kwoty netto i prawo 14-dniowego pobytu właścicielskiego. Dla kupujących będzie to inwestycja bezobsługowa. Wszelkie kwestie związane z rezerwacjami i zarządzaniem lokalami przejmujemy my.

Do kogo kierują tę ofertę właściciele kompleksu Imperiall Resort&MediSpa? Pan Marcin wyjaśnia: – Tworzymy alternatywę dla osób inwestujących w nadmorskie apartamenty na wynajem, których nie interesują Mielno i Kołobrzeg. U nas uzyskają wyższy standard za mniejsze pieniądze. Dodatkowo zapewniamy im korzyści płynące z faktu, że apartamentowiec powstaje w połączeniu z działającym już resortem z bardzo atrakcyjną i unikalną infrastrukturą. Mówiąc wprost: ten obiekt powstaje, bo w stosunku do zainteresowania przyjezdnych naszym kompleksem mamy za mało „jednostek noclegowych”. Ludzie do nas chętnie przyjeżdżają, ponieważ poznali to miejsce, wiedzą, że zapewnia ono atrakcje dla każdej grupy gości i to niezależnie od pogody. To podstawa: musi być zapewniony serwis gastronomiczny na wysokim poziomie, baseny kąpielowe, programy pobytowe, sale konferencyjne, zabiegi. Deweloperzy często o tym nie myślą, bo te funkcje powodują koszty a nie generują wprost zysku. My nie jesteśmy deweloperami a hotelarzami i wiemy, czego potrzebuje klient. Dlatego odwróciliśmy cały proces. Baza dla gości już istnieje, a my tworzymy apartamenty, by ją w pełni wykorzystać. U nas inwestor ma gwarancję, że apartament będzie przynosił zysk. Każdy, kto w ten sposób inwestuje, powinien wziąć pod uwagę trzy czynniki: lokalizację, infrastrukturę i doświadczenie operatora.

hotel-1680

Nie od razu Imperiall zbudowano

Kiedy patrzy się na elegancki kompleks należący do państwa Kozak, trudno sobie wyobrazić, że 15 lat temu zaczynali w tym miejscu od kupionego na kredyt zrujnowanego obiektu wczasowego w standardzie „późny Gierek”.

Pan Marcin wspomina: – Pierwszy nasz sezon zaczęliśmy modernizacją obiektu. Od czerwca 2005 roku rozpoczęliśmy normalną działalność. Od początku wspólnie z żoną, choć wtedy nie byliśmy nawet małżeństwem. Oboje po studiach, zupełnie niedoświadczeni. Skąd pomysł na ten obiekt? Moja mama, Halina Kozak, właścicielka dużego biura rachunkowego, zaproponowała mi, że skoro ona prowadzi szkolenia, to możemy poszukać jakiegoś ośrodka, który ja poprowadzę, a ona będzie organizowała tam swoje zajęcia szkoleniowe. Spodobał mi się ten pomysł, bo nie chciałem zostać księgowym i siedzieć za biurkiem. To nie dla mnie.
Poszukiwania zaprowadziły panią Halinę do Mielna. Była już o krok od zakupu ośrodka, ale ostatecznie transakcji nie sfinalizowała. Szukała dalej. Pojawiła się oferta w Sianożętach. – Po telefonie od mamy pomyślałem: „co to są Sianożęty”? Ostatecznie przyjechałem tutaj, żeby tylko „odhaczyć” Sianożęty na liście, ale od razu zauroczyłem się tym miejscem. Zieleń, rozległy teren, 100 metrów do plaży. Pojechałem więc do Tarnowskich Gór na Śląsku, gdzie siedzibę miała firma będąca właścicielem. Pani, która mnie przyjęła, była zdziwiona: „Ktoś chce to kupić? Naprawdę?”. No i wygraliśmy przetarg. Byliśmy jedynymi oferentami.

Państwo Kozakowie od razu zaczęli remont, bo do ośrodka bez pryszniców i łazienek na pewno by nikt nie przyjechał. Zmodernizowali domki, odnowili budynek hotelowy.
Pan Marcin mówi: – Wtedy pomyślałem, że najlepiej będzie przyjmować grupy dzieci i młodzieży. No i tak się zaczęło, od zielonych szkół, kolonii. Od 2005 do 2013 roku bazowaliśmy głównie na takich klientach w budynku hotelowym. Natomiast w domkach gościliśmy już rodziny.
W 2006 roku pojawiła się kolejna oferta – na sąsiedni ośrodek, który ostatecznie trafił w ręce rodziny państwa Kozaków.

Tak powstał Imperiall – Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy – relacjonuje pan Marcin.
Od początku z żoną uczyliśmy się wszystkiego od podstaw. Sami prowadziliśmy recepcję i bar, sprzątaliśmy. Wykonywaliśmy wszystkie możliwe prace. Mieliśmy szczęście, że lata 2005-2006 były bardzo słoneczne i ciepłe, gości nie brakowało.

W miarę jak stawali mocniej na nogach, zdali sobie sprawę z faktu, że działalność sezonowa nie pozwoli im się rozwinąć. W 2008 roku już wiedzieli, że chcą przekształcić Imperiall w obiekt całoroczny. Wtedy powstała rodzinna spółka Imperiall.pl sp. z o.o., której głównym udziałowcem do dziś jest pani Halina Kozak. Właściciele nawiązali kontakt ze znakomitym koszalińskim architektem Ryszardem Jachtomą.
Państwo Kozakowie relacjonują: – Pan Ryszard poczuł od razu magię tego miejsca. Przedstawiliśmy mu nasz plan: musi tu przyjeżdżać klient biznesowy na szkolenia i konferencje, ma być basen kryty, SPA i rehabilitacja i trzeba to wszystko dla komfortu Gości spiąć w całość. Utrudnienie stanowiły zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który pozwalał na budowę obiektów o wysokości do 12,5 metra w kalenicy. Od 2008 roku zaczęło się projektowanie.

W tym samym czasie pan Marcin wpadł na pomysł, który z czasem mocno zaprocentował. Ruszał właśnie narodowy projekt Orlik. – Jako pierwsi w 2008 roku zbudowaliśmy u nas takie boisko – mówi. – Słyszałem z zewsząd, że „z Orlika nie będzie pieniędzy”. Ale uznałem, że muszę moim gościom zapewnić coś więcej, by przyjeżdżali nie tylko od lipca do sierpnia, a przez cały rok. To był strzał w dziesiątkę, goście to docenili. Wielu klientów mówiło nam później, że wybrali nasz ośrodek właśnie dzięki temu, że mamy profesjonalne boisko ze sztuczną nawierzchnią.

Goście co roku wracają ci sami, dochodzą nowi – ze Śląska, Wielkopolski, Dolnego Śląska, Krakowa. – Od kiedy funkcjonujemy całorocznie mamy też wielu gości z okolic, na przykład w ferie przyjeżdżają ludzie ze Szczecina, z Koszalina, z Gdańska, Poznania. Wcześniej nie myślałem, że ludzie mieszkający nad morzem jeżdżą w inne miejsce nad morze. Zakładałem, że północ Polski jeździ wyłącznie w góry – słyszymy od Marcina Kozaka. – Powodzenie boiska podpowiadało, że warto dalej inwestować w infrastrukturę. Tym bardziej, że obszar 2,4 ha terenu dawał spore możliwości. Postanowliśmy wybudować baseny zewnętrzne. Wodę w nich podgrzewa umieszczona na dachu instalacja solarna. I znów w okolicy Imperiall był pod tym względem pierwszy. Klienci bardzo to docenili.

W 2010 roku Ryszard Jachtoma skończył projektować główny obiekt. Rok 2011 przyniósł pozwolenie na budowę, a w roku 2013 rozpoczęła się budowa.

Pan Marcin wspomina: – W inwestycjach nad morzem najważniejsze jest to, żeby wyrobić się przed najbliższym lub kolejnym sezonem. Wyburzyliśmy stary budynek socjalny i jeden stary domek. Miały powstać budynki wielofunkcyjne A i B. Budynek A miał zaplanowaną restaurację, salę konferencyjną, salę zabaw dla dzieci i klub nocny. Budynek B miał zostać wyposażony w recepcję, biura, SPA i basen. Ponieważ finansowanie, jakie uzyskaliśmy, nie pozwoliło na realizację projektu od razu, podzieliliśmy go na etapy. Na później zostawiliśmy sobie krytą halę basenową.

Budowa trwała ponad 12 miesięcy, z przerwą na sezon letni. Tempo prac było ogromne. W maju 2015 roku Imperiall był gotów w obecnej postaci, z pozwoleniem na użytkowanie i pierwszymi gośćmi. Wyposażeniem i aranżacją wnętrz zajmowała się pani Joanna.

Kiedy oprowadza nas ona po tym naprawdę ogromnym (z zewnątrz taki się nie wydaje, co należy zapisać mu na plus) obiekcie, nie mamy wątpliwości, że włożyła w to wszystko mnóstwo pracy i serca.
Z kartą magnetyczną w dłoni, otwiera przed nami kolejne pomieszczenia. Oglądamy więc sale konferencyjne pomyślane tak, że po rozsunięciu składanych ścian, powstaje powierzchnia na ponad 200-osobową konferencję albo bal. Dalej zwiedzamy kompleks pomieszczeń na piętrze przeznaczonych na rozmaite zajęcia edukacyjne i rozrywkowe dla dzieci. To nie są salki, ale sale większe niż przeciętnie pomieszczenia szkolnych klas!
Ciąg dalszy zwiedzania to zespół gabinetów fizjoterapeutycznych i kosmetologicznych, ogromna i kolorowa bawialnia dla dzieci z obrazami Cukina i małym terrarium, Lounge Bar w stylu klubu nocnego, w którym odbywają się koncerty muzyczne, wreszcie siłownia i sala gimnastyczna z lustrzanymi ścianami.
W końcu trafiamy do restauracji, która jest w stanie obsłużyć jednocześnie ponad 200 osób, ale nie sprawia wrażenia molocha. I w tym momencie już wiemy, jak ogromną inwestycję przeprowadzili państwo Kozak. Ale to nie wszystko, bo jest jeszcze świetnie rozplanowany basen kryty, a właściwie kompleks basenowy składający się z toru pływackiego i osobnych niecek kąpielowych – dla dzieci i osób niepływających. No i wreszcie wisienka na torcie: zjeżdżalnia wodna! A to wszystko połączone ze Strefą Wellness z saunami i jacuzzi.
Pan Marcin wspomina: – Budowa to półtora roku wyjęte z życia. Małe dzieci, codzienne dojazdy do pracy, bo pracowałem wówczas również w AZS Koszalin. To było wyzwanie, które przyniosło bardzo satysfakcjonujący efekt. Uruchomiliśmy obiekt na nowo w 2015 roku. Z racji tego, że nie mogliśmy sobie wówczas jeszcze pozwolić na wykończenie budynku hotelowego w podobnym standardzie co nowa część kompleksu, nadal przyjmowaliśmy grupy dzieci i młodzieży. Dla nich i tak to był raj. Nigdzie indziej nie było takiego standardu dla wycieczek, obozów i kolonii. Dzięki temu mogliśmy uzyskać wyższe stawki dla tego typu grup. Ale nie zaspakajało to naszych ambicji. My potrzebowaliśmy klientów, którzy skorzystają z usług dodatkowych takich jak bar, SPA, czy restauracja. Jeszcze w 2015 roku, własnymi środkami zmodernizowaliśmy budynek hotelowy, do standardu 3/4 gwiazdek. „Wycisnęliśmy” z budynku wszystko, co mogliśmy. Przebudowę zaprojektował również pan Ryszard Jachtoma.

Jednak we wszystkich ankietach goście pisali, że brakuje im basenu krytego. I tym razem architekt okazał się dobrym doradcą. – Zaprojektował nam basen z torem pływackim, część rekreacyjną, brodziki dla dzieci, zjeżdżalnię. Połączyliśmy to z saunami. Udało nam się pozyskać zaprzyjaźnionego inwestora. W pół roku basen był gotowy. Skończyliśmy go idealnie na majówkę 2016 roku.
To dopełniło nasz sen o całorocznym obiekcie.

Jeszcze jeden długi krok

Na tak duże inwestycje potrzeba sporych środków. Kredyt nie załatwia sprawy w całości. Państwo Kozakowie zastanawiali się, skąd wziąć dodatkowe przychody. Pojawiła się myśl, która ostatecznie doprowadziła do obecnej inwestycji, czyli Imperiall Apart. Ale po kolei.
W obrębie kompleksu, na tyłach hotelu, wśród zieleni znajdują się odrębne domki wypoczynkowe. Ich standard pozostawiał wiele do życzenia, ale to stało się paradoksalnie szansą. Pojawiła się myśl, by wyremontować je i sprzedawać w systemie condohotelowym. Tak się składa, że w każdym z tych bungalowów można było urządzić cztery apartamenty, a każdy sprzedać osobno.

Tu warto wyjaśnić pojęcia condohotel i aparthotel. W tym pierwszym pokoje są takie same jak w klasycznym hotelu, w drugim – dochodzą aneksy kuchenne wraz z pełnym wyposażeniem.
– Wydzieliłem działkę, zmodernizowałem pierwsze budynki, ogłosiłem oddzielność lokali i wystawiłem apartamenty na sprzedaż – wspomina pan Marcin. – Ja byłem do tego bardzo entuzjastycznie nastawiony, natomiast osoby, które szukały tego typu inwestycji nie do końca. Nie przemawiało do nich to, że apartamenty znajdowały w się małych domkach, gdzieś poza głównym budynkiem hotelowym. Jednak znaleźli się nabywcy, zaufali nam. Pierwszym stał się późniejszy współinwestor naszego basenu. Zapytałem, dlaczego zdecydował się kupić ten apartament? On odparł: „Przyjeżdżam do was już od wielu lat, widzę jak tu się wszystko rozwija. Moja córka jest zakochana w tym obiekcie. Szukałem dla niej mieszkania w Krakowie, żeby ulokować w nim pieniądze, jednak ceny były wygórowane. Wybrałem tę propozycję ze względu na stały dochód i pobyt właścicielski. Pomyślałem, że warto spróbować.” Bungalowy po kolei były remontowane, a apartamenty znajdowały nabywców. Sprzedaliśmy ich łącznie 16, czyli 4 budynki z ośmiu. Do dzisiaj nimi zarządzamy i dajemy satysfakcję naszym inwestorom.

Rok 2017 był pierwszym rokiem działalności w pełni całorocznej. Wszystko działało na wzór resortów zagranicznych. Goście, z których wielu miało już za sobą wakacje w Egipcie albo w Bułgarii, tego oczekiwali. – Zdawaliśmy sobie sprawę, ze musimy działać kompleksowo, bo ze względu na pogodę nie możemy w pełni konkurować z Morzem Czarnym czy Śródziemnym. Uznaliśmy, że musimy te różnice pogodowe nadrobić jakością, ceną i atrakcjami dla gości – wyjaśniają państwo Kozakowie. – Wprowadziliśmy jako standard rozbudowane animacje dla dzieci, żeby rodzice mogli trochę odetchnąć, iść na basen, do SPA, a ktoś w tym czasie zajmował ich pociechy. W tym samym roku zaczęliśmy organizować duże konferencje, sylwestry (które są u nas trzypoziomowe – u góry dla dzieci, z animatorami, uroczysty bal w restauracji a na dole w Lounge Bar dyskoteka). Organizujemy również wesela oraz imprezy okolicznościowe, stałym punktem w kalendarzu wydarzeń jest tematyczny bal karnawałowy.

W ten sposób liczba gości się zwiększyła i podzieliła na trzy grupy. Pierwszą są rodziny z dziećmi, drugą są osoby przyjeżdżające do SPA i na rehabilitację, a trzecią uczestnicy szkoleń i konferencji. Zwiększył się ruch, jest przebogata infrastruktura, ale nagle okazało się, że nie jest ona w pełni wykorzystana, bo brakuje miejsc noclegowych. I w ten sposób budowa nowego dużego obiektu noclegowego stała się opcją konieczną. Architekt Ryszard Jachtoma znów przystąpił do projektowania – tym razem aparthotelu.

Coś dla Koszalina

Tym co szczególnie interesuje gości z Koszalina jest MediSpa. Ale jak konkurować na przykład z Kołobrzegiem, który jest uzdrowiskiem? Co mogłoby być źródłem przewagi konkurencyjnej Imperialla?
Marcin Kozak wspomina: – Wykorzystując swoje doświadczenie sportowe wpadłem na pomysł tlenoterapii hiperbarycznej. Przyspiesza ona leczenie wszelkiego rodzaju kontuzji, schorzeń, ale również odnowy biologicznej i regeneracji w szerszym zakresie. Dowiedziałem się o tej metodzie od mojego amerykańskiego zawodnika z AZS-u, który był poddawany tego typu zabiegom w Japonii. Zacząłem się tym interesować, pojechałem do Niemiec zobaczyć działającą komorę hiperbaryczną. Przetestowałem to na sobie. Rewelacja! Mamy tę komorę jako jedyni na Pomorzu.

Komora hiperbaryczna służąca do terapii tlenowej stała się kołem zamachowym działu MediSpa.
Z zabiegów w podobnych komorach korzystają ludzie po wypadkach, kontuzjach, ze schorzeniami neurologicznymi, po nowotworach i ze stopą cukrzycową. Im tradycyjna medycyna często nie miała wiele do zaoferowania, nie dawała zadowalających efektów.
Joanna Kozak objaśnia: – Metoda polega na oddychaniu czystym tlenem pod ciśnieniem. Powoduje to, że wszystkie komórki ciała się regenerują. Zabieg jest przyjemny, bo leży się oglądając film albo słuchając muzyki przez 60 lub 90 minut. Pacjent jest pod stałą opieką. Spektakularne efekty przynosi ona w terapii dzieci autystycznych, o czym przekonaliśmy się naocznie u nas. Możemy się pochwalić, że udało nam się pomóc wielu rodzinom.

Coraz więcej klientów z Koszalina organizuje w Imperiall Resort & MediSpa konferencje i pobyty integracyjne dla firm. Również dzięki temu, że dysponując rozbudowaną infrastrukturą, kompleks gwarantuje przeprowadzenie określonych zajęć albo na świeżym, albo pod dachem. Pełna zamienność! Jest to chyba jedyny obiekt w okolicy dający takie możliwości rekreacji i integracji.
– Nigdy nie odwołujemy imprez – zapewnia pan Marcin. – Nawet jeżeli chodzi o ogniska dla gości, znaleźliśmy rozwiązanie. Zbudowaliśmy wiatę ogniskową, która chroni przed niekorzystną pogodą. Pogoda nad Bałtykiem jest różna, natomiast jakość usług pozostaje bez zmian. Nasz kawałek wybrzeża jest idealny do spędzania wolnego czasu. Nie ma portów, jest tu wielka, piaszczysta plaża, czysta woda i piękne widoki. Jest to najczystszy zakątek polskiego wybrzeża. I wielkim plusem jest trasa rowerowa R10, która ciągnie się od Mrzeżyna do Ustronia Morskiego. Niedługo połączy ona nas też z Mielnem.
Dużym atutem Sianożęt jest również płaskie zejście na plażę. Jest to udogodnienie dla rodziców z wózkiem, albo dla osób mających kłopoty z poruszaniem się.

Państwo Kozakowie podsumowują: – Mamy ofertę wypoczynku i relaksu dla różnych grup gości – przyjezdnych i z pobliskich miast, możemy zaoferować bogatą gamę zabiegów fizjoterapeutycznych i kosmetologicznych, umożliwiamy skorzystanie z unikalnej terapii tlenowej. Aktualnie mocno promujemy pobyty odchudzające w oparciu o sprawdzone programy i diety. Nowością jest pakiet medytacji i jogi w połączeniu z dietą Raw-Food. To wszystko powoduje, że Imperiall tętni życiem przez cały rok. Nasza najnowsza inwestycja spowoduje, że w pełni wykorzystamy nasz potencjał. Apartamenty, które sprzedajemy spotkały się z akceptacją rynku. Zapewne wśród potencjalnych inwestorów są osoby z Koszalina i Pomorza. Każdego z przyjemnością podejmiemy u nas, zaprezentujemy mu Imperiall dzisiejszy i wizję tego przyszłego, kompletnego. Zapraszamy inwestorów, ale również wszystkich innych koszalinian, którzy zechcą się przekonać, jakimi atrakcjami dysponujemy. Jesteśmy pewni, że oferujemy „Nowy Wymiar Wypoczynku nad Bałtykiem”.