Dla jednych przystanek w zakupach, dla innych miejsce sympatycznych spotkań przy filiżance aromatycznego napoju. Dla jeszcze innych okazja, wpaść na śniadanie, na które nie starczyło czasu przed wyjściem z domu albo zjeść deser, bo przecież każdy z nas zasługuje na małe przyjemności. Kawiarnia SO! COFFEE ulokowana na parterze CH Atrium, choć działa dopiero od trzech lat, dorobiła się grona sympatyków, którzy nawet w najbardziej zapracowanym dniu znajdą chwilę, żeby wpaść do niej na espresso albo cappuccino.
Małgorzata Dziadyk, menedżerka kawiarni, komentuje: – Mogłoby się wydawać, że lokal w centrum handlowym odwiedzają tylko osoby, które przyjechały na zakupy. Tymczasem my mamy sporą grupę stałych gości, którzy pojawiają się u nas systematycznie i nie są to wcale pracownicy okolicznych sklepów, ale głównie przedsiębiorcy i ludzie wolnych zawodów. Pewnie znaczenie ma to, że Atrium to charakterystyczne miejsce, do którego łatwo dojechać i gdzie nie ma kłopotów z miejscem do parkowania. Z rozmów ze stałymi gośćmi wiemy jednak, że nie dlatego wracają do nas. Cenią smak naszej kawy, desery, komfort wnętrza. Po prostu polubili SO! COFFEE.
Kawa jest najważniejsza – wiadomo. Każdy z pięciorga pracowników lokalu przeszedł specjalistyczne szkolenie pod okiem doświadczonego baristy. Jeśli mają taką wolę, mogą brać również udział w szkoleniach bardziej zaawansowanych, w zamkniętej, szkoleniowej kawiarni, którą sieć urządziła w Warszawie.
Wszystko zaczyna się od parzenia espresso. To podstawa każdego kawowego napoju. – Uczymy się najpierw najważniejszych rzeczy takich jak pożądana gęstość kawy, kolor, ilość i czas parzenia. To wszystko się musi zgadzać. Kiedy wszystkie z tych wymogów są spełnione, sami próbujemy naparu. Sprawdzamy w ten sposób, jakie aromaty są wyczuwalne. Na podstawie tego wykonujemy inne kawowe napoje. Od rodzaju kawy zależy, czy potem dodamy wodę, mleko czy bitą śmietankę – mówi Małgorzata Dziadyk.
Smak i jakość espresso zależy w największym stopniu od czterech czynników: właściwej mieszanki kaw i sposobu wypalenia ziaren, od maszyn czyli ekspresu i młynka (kawa nie może być zbyt mocno albo słabo zmielona) oraz ręki baristy.
Czas parzenia espresso to około 25 sekund. Wtedy crema (czyli to, co osadza się na powierzchni naparu espresso) jest oleista i gęsta. – Dzięki odpowiedniemu parzeniu wyciągamy wszystkie aromaty i olejki z kawy na wierzch. Tam znajduje się cała smakowa esencja. Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że kawa jest dość tłusta. Crema musi mieć około 3-4 milimetrów i być oleista, by napar był mocny. Warto zwrócić uwagę na to, że im dłużej parzymy kawę, tym więcej kofeiny się z niej wydziela. Polacy często unikają espresso, bo boją się, że „serce im stanie”. Natomiast Włosi wiedzą, że espresso nie ma pobudzać kofeiną tylko aromatem – wyjaśnia pani Małgorzata.
Espresso sprawia Polakom kłopot. Nie wszyscy wiedzą, jak powinno być pite. Często dziwią się, jak malutka i esencjonalna jest to ilość płynu i nie wiedzą do czego służy podawana w osobnym naczyniu woda. Nie należy jej dolewać do filiżanki albo „popijać” naparu. Woda służy to tego, by przepłukać kubki smakowe przed wypiciem kawy. Dobrze zaparzone espresso to dawka pobudzającej energii. Można je pić bez obawy, że zaszkodzi naszemu sercu.
Goście SO! COFFEE doceniają stosowaną w kawiarni mieszankę kaw. Mówią, że jest ona charakterystyczna – nigdzie indziej niespotykana i rozpoznawalna. Tworzą ją w odpowiedniej proporcji dwa gatunki ziaren. Arabica (70%) pochodzi z centralnej i południowej części Ameryki Południowej (Kolumbii albo Brazylii). Jest łagodna, lekko kwaskowa, wnosi do mieszanki posmak czekoladowo-orzechowy. Z kolei importowana z Indii Robusta (30%) jest w smaku wyrazista, nadaje naparowi intensywności i przynosi z sobą dużą dawkę kofeiny. Ziarna są palone w Polsce, a od tego procesu w dużym stopniu zależy ostateczny smak i aromat mieszanki, w którym wyraźnie wyczuwalne są nuty karmelu, czekolady i kakao.
– Co ciekawe, klienci wyczuwają ten sam aromat i smak w różnych odmianach kawy przez nas serwowanych: latte, cappuccino, americana – mówi Małgorzata Dziadyk. – Czasami pozwalają sobie na odrobinę szaleństwa i zamawiają na przykład kawę z bitą śmietaną albo smakowymi syropami.
Ja już powiedzieliśmy, kawa jest najważniejsza, ale w SO! COFFEE można również zamówić znakomite herbaty w wielu gatunkach (nawet ziołowe) oraz inne napoje – w tym świeżo wyciskane soki i owocowe koktajle. Do tego bogaty wybór ciast oraz lodów. Od pewnego czasu rozszerzeniu uległa oferta śniadaniowa. Można zamówić wykonywane na miejscu kanapki i tosty na ciepło. Są wytrawne croissanty, owsianki, jogurty.
Uczniowie, studenci i seniorzy mogą skorzystać z 20-procentowych zniżek. Ale promocji cenowych jest więcej. Wiele z nich ma okazjonalny charakter – związane są np. z walentynkami i innymi szczególnymi datami.
Nowością jest możliwość zorganizowania w SO! COFFEE małych imprezy zamkniętych. Nie oznacza to zamknięcia lokalu dla innych klientów, ale wydzielenie części powierzchni, przygotowanie z góry określonego poczęstunku, odrębną obsługę. Tak więc na przykład zebranie działu firmy nie musi się odbywać w biurze, a w bardziej swobodnej atmosferze w SO! COFFEE. Podobnie jak spotkanie imieninowe czy urodzinowe, albo po prostu nieco większe niż zwykle „pogaduchy” przyjaciół. Szczegóły do ustalenia z Małgorzatą Dziadyk, menedżerką lokalu.