Wielu postawiło już krzyżyk na browarze w Połczynie-Zdroju. To co się z nim działo przez ostatnie dwa lata było zupełnie niezrozumiałe dla zewnętrznych obserwatorów. Jak się okazuje, czeski inwestor został w czasie, kiedy miał już przejmować połczyńskie przedsiębiorstwo, kupiony przez Chińczyków, a ci nie zamierzali zrealizować nie swoich obietnic. Świetnie prosperujący browar z dnia na dzień zawisł w próżni – bez kapitału i środków obrotowych. Jego zarząd się nie poddał, poszukując nowego inwestora. Znalazł go na Słowacji, a sąd pozwolił firmie kontynuować działalność pod kuratelą sanatora. O tych perypetiach rozmawiamy z Jaromirem Kaczanowskim, prezesem zarządu.
– Połczyński browar po kilkunastu miesiącach przerwy zaczął na nowo warzyć piwo. Od kiedy jest ono dostępne na rynku i przede wszystkim – gdzie?
– Pierwsze rozlewy piw butelkowych rozpoczęliśmy w połowie czerwca, jeszcze w dość mocno ograniczonym asortymencie, który zostanie rozszerzony o kolejne produkty w nadchodzących dniach. Na razie piwo dostępne jest głownie w Połczynie-Zdroju i okolicach, gdzie było bardzo długo wyczekiwane. Na marginesie, sklep w okolicach browaru sprzedał w ciągu pierwszych dni kilka skrzynek naszego bursztynowego trunku, co pokazuje jak wielka była tęsknota za dobrym piwem…
Budowa sieci dystrybucji dopiero przed nami i rozpocznie się na dobre w momencie, kiedy będziemy dysponowali pełnym portfolio, czyli już za kilka dni. Rozmawiamy z największymi graczami na polskim rynku, aby wspólnie odbudować zgliszcza…
– Problemy browaru są dla większości opinii publicznej niezrozumiałe. Świetnie sobie radził, produkował i sprzedawał coraz więcej dobrego piwa w różnych gatunkach i nagle klops: zawiesza działalność a branżowy inwestor z Czech się wycofuje. Co się stało?
– Mówiąc brutalnie, staliśmy się mięsem armatnim w rozgrywkach firmy, która miała stać inwestorem branżowym odkupującym browar od funduszu inwestycyjnego. Bez wahania powiem, że bezpardonowo oszukano nas i karmiono jako zarząd deklaracjami bez pokrycia. Ufając w kupieckie słowo, podejmowaliśmy na tej bazie trudne decyzje. Browar zgodnie z decyzją inwestora przygotowany był pod produkcję piwa sięgającą 500 tysięcy hektolitrów, gdzie połowa miała być eksportowana na rynki wschodnie. Czeski inwestor wpłacił zadatek na poczet zakupu browaru od funduszu inwestycyjnego, jednak po drodze zmieniła się w jego grupie struktura właścicielska. Konkretnie pakiet większościowy siedmiu czeskich browarów trafił w ręce Chińczyków, a ci mieli inne plany, w których inwestycja w Polsce nie była przewidziana. Browar został więc bez inwestora strategicznego, bez gwarancji, które wspierały kredyt obrotowy i faktoring. W takich sytuacjach banki są bezwzględne…
– A jednak udało się Panu i Pana współpracownikom nie doprowadzić do upadłości. Poza wszystkim ocaliliście 130 miejsc pracy. Jak to się udało?
– Po ponad roku codziennej mozolnej walki z wszelkimi możliwymi przeciwnościami losu, po negocjacjach z wierzycielami, urzędami, policją, komornikami, windykatorami, wszelkimi inspekcjami i kontrolami, pracownikami, a przede wszystkim z potencjalnymi inwestorami, 29 grudnia ub. r. Sąd Gospodarczy w Koszalinie otworzył postępowanie sanacyjne dla połczyńskiego browaru, co było pierwszym krokiem do nowej wizji przyszłości. Złożenie tego wniosku przez zarząd nie było wcześniej możliwe, gdyż musiał on zawierać, oprócz szeregu dokumentacji, jedną, najważniejszą rzecz, tj. wskazanie dalszego źródła finansowania. W naszym przypadku z pomocą przyszedł kapitał słowacki, natomiast przez ostatni rok zgromadziłem pokaźną listę potencjalnych inwestorów, w tym nazwiska z listy „Forbsa” i pierwszych stron gazet, niestety ich zamysłem była inwestycja, ale dopiero po upadłości…
– Pojęcie sanacji sądowej z pewnością mało komu coś mówi. Co ona oznacza dla browaru jako przedsiębiorstwa i jaka jest w niej rola znanego wielu koszalinianom pana Andrzeja Wojtalika, wyznaczonego przez sąd gospodarczy do poprowadzenia sanacji?
– Jest to forma parasola ochronnego dla firmy. Zamraża ona wszelkie zobowiązania na rok, do czasu głosowania nad akceptacją układu ratalnego, jednocześnie zawieszając wszelki roszczenia i egzekucje, blokady kont, co pozwala na firmie na budowanie biznesu w spokojniejszej atmosferze. Jednocześnie, w odróżnieniu od upadłości, gwarantuje ona sukcesywny zwrot środków wierzycielom. Strażnikiem tego procesu jest zarządca sądowy, właśnie pan Andrzej Wojtalik. Jest to bardzo doświadczony restrukturyzator.
– Browar produkuje. Pojawiły się przy tym nowe marki. Czy wrócą wszystkie te znane już piwoszom?
– Naszą dumą były piwa Połczyńskie, rozpoznawalne w całym kraju, więc oczywiście wracamy do nich, ku uciesze klientów, przy tej okazji odświeżając ich szaty graficzne. Motywem przewodnim naszych piw jest woda artezyjska z trzeciorzędu, na której bazują. Żaden browar nie ma takiej wody. Ukłonem w stronę rynku lokalnego są dwa piwa, dedykowane naszym miejscowym piwoszom, a są to Zdrój Połczyński oraz Zdrój Chmielowy, z szatami graficznymi retro i wyjątkowym smakiem.
– Czeka Państwa odbudowa kanałów sprzedaży. Jak na wieść o wskrzeszeniu browaru zareagowali najważniejsi wcześniejsi odbiorcy, na przykład sieci handlowe?
– Jak już wspominałem Połczyńskie to już marka, więc nie startujemy od zera, natomiast proces implementacji do rynku nowoczesnego jest bardziej złożony i wymaga większej ilości działań, co jest niestety czasochłonne. Z dobrych informacji, po raz pierwszy w historii naszego browaru już za kilka dni nasze piwo będzie dostępne na stacjach PKN ORLEN.
– Jakie zadania wyznacza zarządowi nowy właściciel?
– Tu jest bardzo czytelnie. Trzy miesiące na odbudowanie rynku i do końca roku wynik na plusie. Ambitnie, ale nie może być inaczej. Misja jest długofalowa, chcemy zbudować firmę na lata.
– Podobno Słowacy zainteresowani są kolejnymi inwestycjami w Połczynie-Zdroju – mam na myśli branżę sanatoryjną. To mogłoby mieć stabilizujący wpływ na sam browar. Są to prawdziwe sygnały?
– Tak, ponieważ obecni inwestorzy prowadzą na Słowacji obiekty uzdrowiskowe, wyrazili duże zainteresowanie oceną możliwości inwestycji w ten sektor w naszym pięknym miasteczku, to zdecydowanie związałoby ich z regionem
– Od kiedy piwa połczyńskie pojawią się w sklepach koszalińskich?
– Z dnia na dzień przybywa tych miejsc. W Torgu wyeksponowana jest cała paleta, liczymy także na przychylność właścicieli siei SANO. Na pewno lokalnie także w grę wchodzą Żabka, Biedronka Netto i Kaufland.