Trądzik, przebarwienia, nadwrażliwość i podrażnienia skóry często wynikają ze stanu całego organizmu. Warto więc przyjrzeć się najpierw naszemu zdrowiu i dopiero wtedy zdecydować, czy chcemy problemy likwidować doraźnymi zabiegami bez gwarancji trwałej poprawy, czy raczej cierpliwie wyeliminować powody dyskomfortu. To drugie podejście preferuje Agata Zejfer prowadząca w Koszalinie gabinet kosmetologiczno-trychologiczny. Jak się okazuje, coraz więcej osób szuka trwałej zmiany, tylko nie wie, jak do niej doprowadzić.
– Jakie kłopoty ze skórą mogą wynikać z innych, czasami nieuświadomionych problemów zdrowotnych organizmu ludzkiego?
– Jednym z najczęstszych problemów są choroby tarczycy. Osoby, które mają problem z jej niedoczynnością cierpią na suchość skóry. Ich skóra będzie się złuszczała, miała skłonność do przebarwień. Z kolei osoby z chorobą Hashimoto mają problem z nadwrażliwością skóry, zaczerwienieniem, różnymi atopiami. W przypadku nadczynności pojawia się problem z łojotokiem i trądzikiem. Na stan skóry i włosów wpływają również niedobory witamin lub mikroelementów.
– Jak w praktyce wygląda Pani praca z klientem?
– Na pierwsze spotkanie klient przynosi wyniki badań, a ja robię z nim dokładny wywiad. Już wtedy często widać, że kłopoty nie biorą się tylko z błędów w pielęgnacji, ale z głębszych przyczyn. Pielęgnacja to jest tylko wierzchołek góry lodowej, a tymczasem dużo osób się na tym tylko skupia, czemu sprzyja reklama, która przekonuje, że wystarczy zmienić krem albo wykonać określony zabieg, a wszystko powróci do normy. Nie tędy droga. Często potrzebna jest suplementacja, czyli wyrównanie określonych niedoborów w organizmie (to temat, którym od dawna się pasjonuję i z którego pisałam pracę magisterską). Gdy zaś z wyników biochemicznych wynika podejrzenie choroby, wysyłam daną osobę do rozszerzone badania i dalej do lekarza. Jednak najczęściej problemom ze zdrowiem i skórą można zaradzić inaczej.
– W jaki sposób?
– Pozytywny wpływ na stan skóry, jej wygląd i zdrowie, może mieć zmiana trybu życia. Żyjemy w przewlekłym stresie, nie zawsze możemy go wyeliminować. Wówczas jeszcze bardziej istotne jest dbanie o siebie: właściwy sen, wspomaganie dietą czy stosowanie technik relaksacyjnych. Tu moje przydają się moje obecne studia, psychologiczne. Ucząc się technik pracy ze stresem, przekazuję je dalej. Lubię dzielić się wiedzą. Tak więc praca ze skórą musi rozpocząć się poprzez zmianę codziennych nawyków i redukcję przyczyn, które mogą mieć wpływ na jej kondycję. Dopiero wtedy wkraczając z typowymi zabiegami, możemy się spodziewać trwałej zmiany.
– Problemy zdrowotne albo przeciągający się nadmierny stres mają również fatalny wpływ na włosy.
– Trychologia obok kosmetologii jest moją specjalnością, którą stale rozwijam. I muszę stwierdzić, że tutaj jeszcze bardziej potrzebne jest to kompleksowe podejście. Przyjęło się, że kiedy mamy problemy z włosami, idziemy do lekarza. Dostajemy jakiś preparat, który ma działać stymulująco na porost i wzmocnienie włosów. Ale ten preparat zazwyczaj tylko stymuluje i rozszerza naczynia krwionośne. A jeśli w naczyniach krwionośnych mamy mało minerałów, pacjent ma niedokrwistość, to wtedy tworzymy patologię na poziomie komórkowym. Stosowanie preparatu medycznego może przynieść efekt tylko na chwilę, w dalszej perspektywie możemy nawet sobie zaszkodzić! Wiem, że całościowe spojrzenie na problem to właściwy kierunek w pracy nad poprawą stanu skóry.
– W kontaktach z lekarzami specjalistami wiele osób doświadcza zainteresowania wyłącznie fragmentarycznego, bez holistycznego podejścia.
– „Holistyczny” jest modnym słowem, troszkę nadużywanym i nie zawsze adekwatnym. Są dwa nurty. Jeden to medycyna konwencjonalna. Lekarze są przede wszystkim skoncentrowani na usuwaniu bólu, rzadko na zapobieganiu czy edukacji w zakresie zmiany trybu życia. Drugie podejście to medycyna funkcjonalna. W Polsce nie ma z tego studiów, ale są w Stanach, we Francji. Specjaliści z Polski, dietetycy kliniczni wyjeżdżają, szkolą się tam i tę wiedzę przywożą do Polski, propagują u nas. Medycyna funkcjonalna patrzy na zaburzenia narządów jakby były związane z całym metabolizmem organizmu. Jeśli mamy atopię, to jest wywołana ona przez brak białka filagryny i jest to podłoże genetyczne. Natomiast czynniki takie jak stres, dysboioza jelitowa czy nietolerancje pokarmowe indukują jej pojawienie się. Celem pracy z pacjentem jest w tym wypadku usunięcie czynników indukujących, eliminacja alergenów lub uszczelnienie jelit. Tak działa medycyna funkcjonalna. Podobnie gdy pojawiają się problemy z wypadaniem włosów. Trzeba sprawdzić, co jest tego przyczyną,
– Metoda pracy, którą proponuje Pani w swoim gabinecie kosmetologicznym wymaga dłuższego czasu, bo konieczna jest obserwacja zmian zachodzących przy modyfikacjach stylu życia czy żywienia.
– Jeśli szukamy zmian na długi czas, musimy się przygotować na to, że proces ten potrwa. Zawsze potrzebna jest współpraca kosmetologa i pacjenta. Jeśli ustalimy, że dla poprawy skóry kluczowa jest eliminacja prozapalnych składników menu, większa podaż wody czy umiarkowana aktywność fizyczna, to tych zaleceń należy się trzymać. Ogromny nacisk kładę na pielęgnację domową. Moim zdaniem zabiegi nie działają, gdy nie ma podtrzymania ich działania w domu. Jeśli w gabinecie pracujemy za pomocą antyoksydantów, to antyoksydanty muszą być stale obecne w pielęgnacji domowej. Tak samo w zabiegach trychologicznych.
– Kosmetyki mające podtrzymywać efekty już uzyskane to specjalne produkty czy kosmetyki? Są dostępne w zwykłej sprzedaży?
– Jeżeli chodzi o preparaty trychologiczne, są dostępne tylko w gabinetach trychologicznych. To zupełnie inna pielęgnacja niż pielęgnacja drogeryjna czy apteczna, bo chodzi o preparaty, które utrzymują higienę okołomieszkową. Nie wpływają na kondycję samych włosów. Trychologia zajmuje się przede wszystkim skórą głowy. Kiedy skóra głowy dobrze pracuje, to włosy mają warunki do prawidłowego wzrostu i wyglądają zdrowo. Natomiast jeśli chodzi o pielęgnację domową skóry twarzy, pracuję na kilku markach, które tak dobrałam, żeby się wzajemnie uzupełniały. Nie ma jednej marki, która jest dobra we wszystkim.
– Z tego co wiem, po wstępnym rozpoznaniu buduje Pani dla każdego klienta swoisty indywidualny plan postępowania.
– Wczoraj rozmawiałam w gabinecie z panią, która miała trądzik, rozszerzone pory i przebarwienia. To co będziemy robić w pierwszej kolejności? Biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne, nie zadziałamy na przebarwienia, bo to depigmentacja, silne działanie drażniące, a więc promieniowanie UV jest tutaj przeszkodą. Trzeba zaczekać do jesieni lub zimy. Ale na trądzik możemy zadziałać od razu. Na początek ustalamy, jakie mamy problemy, jakie mamy cele, później kolejność działania. Zawsze pytam klienta, na czym mu zależy najbardziej, bo często mamy kilka problemów jednocześnie. Wtedy dobieram odpowiednie środki. To znowu jest pielęgnacja profesjonalna, nie kosmetyki apteczne czy drogeryjne. Apteczne na pewno są lepsze niż drogeryjne, ale ani jedne, ani drugie nie zastąpią kosmetyków profesjonalnych.
– Pani mówi o kosmetykach, które są w stanie pozytywnie zmieniać stan zdrowia skóry.
– Mają po prostu wysoką aktywność biologiczną, to produkty które będą stopniowo modyfikowały pracę komórek. Kosmetyk właśnie tak powinien działać, długotrwale.
– Mam wyobrażenie, że kiedy pokryje się twarz fluidem, a potem jeszcze coś na to nałoży, całość nie będzie obojętna dla skóry. To musi jakoś wpływać na skórę i przeszkadzać jej w naturalnym funkcjonowaniu.
– Dlatego biorę tu pod uwagę produkty mineralne i je zalecam. Zmieniając całą pielęgnację domową, zwracam też uwagę na to, jakie kolorowe kosmetyki są stosowane. I to, na co Pan zwrócił uwagę: one nie mogą wchodzić w reakcję ze skórą albo z kosmetykami pielęgnacyjnymi. Muszą być dla skóry zupełnie neutralne i do takich kosmetyków należą produkty mineralne.
– Duży jest wybór na rynku produktów o charakterze nieingerencyjnym?
– Są mniej dostępne, ale wybór jest coraz większy. W największej drogerii w Polsce nie są dostępne, ale można zamówić je online. Zaznaczę przy tym, że moje klientki rzadko stosują pełen makijaż. Są na tyle uświadomione, że dążą do tego, by ich skóra dobrze wyglądała bez makijażu. Jak już coś stosują, to delikatną pomadkę, korektor punktowo pod oczy, a nie robią sobie ciężkiej „tapety”. Nie po to pracujemy nad skórą, żeby jej nie eksponować. Makijaż ma być dodatkiem, w określonych warunkach ma nam dodać pewności siebie, bo czasem jest to wymagane, gdy wybieramy się na jakieś uroczystości czy pracujemy bardziej formalnie. Ale wciąż jest to tylko dodatek.
– Podsumowując: czym różni się kosmetologia interdyscyplinarna od zwykłej?
– Zawiera się w niej medycyna funkcjonalna, dietetyka, trychologia, psychoedukacja i kosmetologia. Wyobraźmy sobie, że w ramach zabiegów stymulujemy (przyspieszamy) pracę komórek. Żeby więc były one skuteczne, powinniśmy najpierw zadbać, by w organizmie nie było żadnych zaburzeń i by był on zasobny w pierwiastki śladowe, kofaktory do reakcji chemicznych. Wszystko trzeba więc najpierw rozłożyć na czynniki pierwsze.
– Jak to się ma do popularnego obecnie nurtu anti-anging?
– Ja wolę stawiać na healthy-aging, więc wszystko o czym mówię mieści się w tym nurcie. Wychodzę z założenia, że starzejemy się, starzeć się będziemy, bo to jest naturalna fizjologia naszego ciała. Ale chcemy te procesy spowolnić, regenerować tkanki, dostarczać im składników naprawczych, abyśmy starzeli się zdrowo.
– Na ile może w tym pomóc suplementacja?
– Warto przyjmować suplementy, ale nie na ślepo. Wszystko powinno być podparte badaniami. Przed włączeniem u pacjenta takich środków wykonuję odpowiednie badania: biochemia, analiza pierwiastkowa i inne. Dopiero wtedy możliwe jest wdrożenie suplementacji. Ideałem byłoby oczywiście, byśmy potrzebne mikroelementy dostarczali organizmowi wraz z pokarmem. Niestety, nie zawsze jest to możliwe.
– Czytelników może zainteresować kwestia, po jakim czasie od wprowadzenia takich modyfikacji pojawiają się pierwsze efekty motywujące do dalszej pracy?
– Trzy miesiące to okres krytyczny, w którym trzeba zadziałać w 100 procentach, czyli nie robimy odstępstw od diety, pielęgnacji, nie bagatelizujemy niczego z zaleceń. Pierwsze efekty pojawiają się po 3-6 miesiącach. W zależności od problemów cała kuracja trwa od pół roku do roku. Nie każdy to jest w stanie zaakceptować. Ale Ci, którzy wykazują wystarczająca determinację, na pewno pozostają zadowoleni.
WARTO WIEDZIEĆ
Wpływ tarczycy na skórę to:
niski poziom TSH (poniżej 1) – skóra nadmiernie przetłuszczająca się, skłonność do zmian zapalnych
wysoki poziom TSH (powyżej 3,5) – skóra sucha, podrażniona
Żelazo/erytrocyty/ferrytyna:
niski poziom – obniżona produkcja kolagenu, przyspieszony proces starzenia
podwyższony poziom żelaza (obciążenie metalem ciężkim) – atopia, rumień, zmiany zapalne
Witamina D3:
niski poziom – skłonność do przebarwień, atopii.
Spis badań niezbędnych do diagnostyki: www.agatazejfer.pl/pierwszawizyta
Kosmetologia Interdyscyplinarna Agata Zejfer
Ul. Piłsudskiego 4, Koszalin
Tel: 886 764 058
www.agatazejfer.pl