cover1477 Zdrowie i uroda

Wielki Post pod lupą dietetyka

Post zwykle rozumiany jest jako dobrowolne i świadome ograniczenie lub powstrzymanie się od spożywania pewnych pokarmów przez określony czas. Bywa, że pościmy z powodu przekonań religijnych, z pobudek zdrowotnych albo z chęci oczyszczenia organizmu. Skrajną formą postu jest głodówka. Zatem pościć czy nie pościć? Czy post ma jakieś naukowe uzasadnienie?

Wedle prawa kanonicznego Kościoła katolickiego poszczenie jest nie tylko powstrzymywaniem się od spożycia mięsa (wstrzemięźliwość), ale także ograniczaniem liczby spożywanych posiłków we wszystkie piątki roku oraz Środę Popielcową i Wielki Piątek.

Ograniczenia wiekowe dotyczące postu mają swe logiczne uzasadnienie wobec zwiększonego zapotrzebowania młodego i rozwijającego się organizmu na składniki odżywcze, a także ograniczania ryzyka niedożywienia seniorów.

Poza aspektem religijnym post przez setki lat był stosowany jako metoda leczenia, począwszy od Hipokratesa, Galena („głodówka oczyszcza ciało”) czy Awicenny uznającego ją jako jedną z ważniejszych terapii. W kontekście poszczenia możemy więc mówić o kilku różnych praktykach: niejedzeniu mięsa w dni postne, ograniczaniu ilości jedzenia w ciągu dnia (restrykcje kaloryczne) bądź o głodówkach – jedno, kilku czy wielodniowych.
Eliminacja mięsa z menu jest podstawą diety wegetariańskiej i wiąże się z dostarczaniem znacznie mniejszych ilości tłuszczów zwierzęcych (nasyconych), co wpływa korzystnie na zdrowie i ogranicza ryzyko chorób cywilizacyjnych. Wprowadzanie okresowych ograniczeń wydaje się mieć sens. Oczywiście pod warunkiem, że nie są to tylko dwa dni w roku.

Post dla wielu z nas oznacza także rezygnację z przyjemności jaką dają nam słodycze, wobec czego zastosowanie czasowego „detoksu cukrowego” może przynieść bardzo pozytywne efekty i ułatwić uwolnienie się od cukrowego uzależnienia. Niektóre badania przeprowadzone na zwierzętach wskazują, że poddawane jednodniowej, regularnie powtarzanej głodówce rzadziej chorowały na cukrzycę typu 2, zredukowały poziom glukozy, miały niższe stężenie insuliny i większą insulinowrażliwość tkanek, zmniejszoną częstość akcji serca, niższe ciśnienie oraz stężenie lipidów we krwi.

Także badania związane z wpływem głodówek na nowotwory wskazują na wydłużenie czasu przeżycia, zmniejszenie poziomu insulinowego czynnika wzrostu (IGF-1) odpowiedzialnego za podziały komórkowe, co w konsekwencji spowalnia proces nowotworowy. Wiemy, że komórki raka do swego rozwoju potrzebują glukozy, a ponieważ cechuje je zwiększona skłonność do dzielenia, dostępność cukru ułatwia ich rozrost.

Istnieje wiele prac naukowych poświęconych wpływowi restrykcji kalorycznych i głodówek na stan zdrowia, lecz większość badań opiera się (z przyczyn etycznych i metodologicznych) na modelach zwierzęcych: myszach, szczurach, muszkach owocowych, drożdżach czy nicieniach, wobec czego wnioski z nich wypływające nie mogą być aktualnie podstawą do tworzenia zaleceń dla ludzi. Większość spektakularnych doniesień dotyczących pozytywnych wpływów głodówki na ludzkie zdrowie pojawia się w mass mediach, a świat medyczny te doniesienia traktuje z dużą ostrożnością.

Czy głodówki i powstrzymywanie się od jedzenia faktycznie pomagają w walce z nowotworami, bólem, oczyszczają organizm i zapobiegają chorobom? W 1953 r. odkryto, że zmniejszenie spożycia kalorii o 30-50% może przedłużać życie, a długotrwała, lecz pełnowartościowa w witaminy dieta zmniejsza ryzyko chorób związanych z wiekiem. Zaangażowane w te zjawiska są tzw. białka Sir (sirtuiny) – enzymy, których aktywność jest regulowana m.in. przez skład i ilość pożywienia. Mają one ogromne znaczenie w powstawaniu wielu chorób, regulacji długości życia i procesach związanych ze starzeniem.

Wiele analiz, np. sposobu żywienia mieszkańców Okinawy przemawia za stosowaniem umiarkowanych restrykcji kalorycznych, ale długotrwałe, niekontrolowane stosowanie diet niskokalorycznych i ubogich w składniki odżywcze może prowadzić do wielu zaburzeń: ciężkiego niedożywienia, hipoglikemii, zaburzeń pracy tarczycy, układu krążenia, stłuszczenia wątroby, niedoborów witamin i składników mineralnych, upośledzenia funkcji nerek i zaburzeń gospodarki elektrolitowej, spadku odporności, depresji, zaburzeń nastroju.

Z medycznego więc punktu widzenia głodówki mogą być niebezpieczne dla zdrowia i życia. Szczególnie potencjalnie groźne są głodówki dla kobiet w ciąży i karmiących piersią, osób niedożywionych, cukrzyków, osób z chorobą wrzodową, chorobami tarczycy (szczególnie nadczynnością), niewydolnością nerek, stłuszczoną wątrobą, osób w podeszłym wieku, dzieci i młodzieży. Wspólną cechą postów jest niedostateczna podaż kalorii, co zmusza organizm do sięgnięcia po energię zapasową: glikogen (zmagazynowany w mięśniach i wątrobie), tłuszcz zapasowy, ale w dalszej mierze prowadzi do degradacji białek strukturalnych, zaburzenia funkcjonowania narządów, wyniszczenia i śmierci.

Rzecz jasna, trudno porównać Post Wielkanocny z wielodniową głodówką, jeśli więc jesteśmy zdrowi, post kościelny czy jednodniowy nam nie zaszkodzi. Nie ma natomiast mocnych podstaw, by się głodzić w imię profilaktyki zdrowotnej, odchudzania, oczyszczania, ponieważ jest to strategia ryzykowna i nieskuteczna, szczególnie stosowana nieumiejętnie dłużej niż jedną dobę, zwłaszcza przez osoby przewlekle chore. Korzystniej zweryfikować swój codzienny sposób żywienia, nie przejadać się, zmniejszyć ilość tłuszczów zwierzęcych i słodyczy. No i czasem wypić lampkę czerwonego wytrawnego wina, gdzie znajdziemy resweratrol, istotny aktywator sirtuin. Może wtedy dorównamy Japończykom w długowieczności?