Spektakle dla dzieci, pojawiające się zawsze w okresie około mikołajkowym w programie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, stały się w ostatnich latach jego osobną marką. Były twórczymi realizacjami klasyki, udanymi interpretacjami dziecięcej literatury z najwyższej półki, a teraz po raz drugi mamy do czynienia z bajką wymyśloną i napisaną specjalnie dla koszalińskiej sceny. Jej autorem jest ponownie Tomasz Ogonowski, a reżyserem ponownie aktor BTD Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska. „Wirus Świrus… i cała reszta” jest wydarzeniem familijnym – zauroczy dzieci, nie znudzi i rozśmieszy dorosłych, ma wartościowe i aktualne przesłanie, choć jak na mądrą bajkę przystało – nieco gorzkie w smaku.
Bajki zazwyczaj dzieją się w magicznych lasach, tajemniczych krainach i innych przestrzeniach za górami i lasami. Akcja „Wirusa Świrusa” rozgrywa się w smartfonie, co jest równie oryginalne, co abstrakcyjne.
Nie ma tu księżniczek, wróżek, czarodziejów, rycerzy ani gadających zwierząt, są za to spersonifikowane aplikacje o imionach nie do powtórzenia i odlotowym emploi (ze szczególnym uwielbieniem dla pastelowego Słitfociaka – Artura Czerwińskiego – imponującego wykwitu wyobraźni kostiumograficznej Beaty Jasionek).
Poza tym „Wirus Świrus” ma wszystko, co bajka powinna zawierać: nagłe zwroty akcji, podstęp, wyprawę w nieznane, kogoś mądrego i kogoś nierozgarniętego, czarny charakter i niepozorną postać, która okaże się prawdziwym super bohaterem. W konstrukcji i doborze elementów spełnia więc klasyczne kryteria gatunku, ale osadzony jest już stricte we współczesnym świecie i prawi o zagrożeniach nowoczesnych technologii.
Prawdziwym, chociaż pozostającym w tle, bohaterem (w zamyśle także odbiorcą) spektaklu jest uzależniony od telefonu chłopiec, który traci kontakt z rzeczywistością na rzecz cyberprzestrzeni. Odcięty od niego reaguje agresją i histerią.
Dawnym bajkopisarzom nie śniły się czasy, gdy dziecko nie ruszając się z miejsca, będzie w stanie zaangażować całe jestestwo w jeden, mały przedmiot, ale czy ogłupiający i pełen mrocznych zakątków internet bardzo różni się od baśniowych królestw zamieszkiwanych przez parszywe kreatury wiodące młode umysły na manowce? Czy zawirusowany telefon komórkowy nie przypomina do złudzenia zaklętych przedmiotów, od których zależą losy bajkowego świata? Sam Piotruś jest przecież nikim innym jak zaczarowanym dzieckiem, tyle że kiedyś zaczarowania dokonałaby zła wiedźma, a dziś jego duszę i tożsamość kradnie elektronika.
Referowanie fabuły bajki jest zbrodnią równą opowiedzeniu puenty kryminału, zatem bardzo ogólnie: telefon wspomnianego Piotrusia infekuje tytułowy wirus, który uzależnia go od urządzenia, a w szerszej perspektywie – zamierza opanować telefony wszystkich dzieci. Misję ratowniczą podejmie Emotikonus, podwładny lekkomyślnego Imperatora Sam-Dzunga nieudolnie zarządzającego wnętrzem smartfona. Mała, żółta, pękata istota, świetnie zagrana przez Dominikę Mrozowską, ruszy z dwiema poczciwymi i staroświeckimi aplikacjami w niebezpieczną podróż do odmętów wirtualnego świata, gdzie spotka dwugłowe monstrum, dziwne ryby i samego diabła, wykaże się niezwykłą odwagą, sprytem i dobrym sercem.
Z opozycji klasyka-nowoczesność powstała rzecz niekonwencjonalna. Nie jest to łatwa bajka, raczej ambitna w najlepszym tego słowa znaczeniu.
„Wirus Świrus” wymaga skupienia, zwłaszcza w drugiej części, kiedy intryga zawiązuje się na kilka supełków. Są trudne wyrazy, gry słowne, długie dialogi oraz symbole, którym samemu trzeba nadać znaczenie.
Wszystko to jednak komplementy, jeśli zakładamy, że bajka nie musi być infantylnym konglomeratem banałów i uproszczeń, a dziecięca wyobraźnia potrafi zaskoczyć pojemnością i potencjałem i warto jej stawiać wyzwania. Zresztą w rozmowie, która ukazała się na łamach poprzedniego wydania „Prestiżu”, Tomasz Ogonowski, autor tekstu mówił: „Traktuję dzieci bardzo poważnie. Nie szczypię się, gmatwam akcję (…). Uważam, że się w tym połapią. Pamiętam, jak sam odbierałem bajki – lubiłem rzeczy nieoczywiste, skomplikowane”. „Wirus Świrus” realizuje to założenie jeszcze wymowniej niż ubiegłoroczna „Strażniczka magicznego lasu”, również jego autorstwa.
Świetny, pomysłowy, wartki tekst z abstrakcyjnym żartem i cytatami z popkultury z pewnością docenią dorośli. Jeśli dla dzieci będzie on odrobinę za trudny i ciut za długi, to niedogodności wynagrodzi im inna sfera, bo spektakl, co jest jego ogromną zaletą, styka najmłodszych widzów z energią teatru w najczystszej postaci: żywym aktorstwem, tajemnicą i całym wachlarzem środków przekazu odmiennych od multimedialnych, choć i te pojawiają się w spektaklu w roli „poszerzacza” scenografii i przestrzeni.
Natychmiast zresztą elektryzując dziecięcą widownię i potwierdzając tym samym przesłanie zawarte w tekście. Ale „ochy”, „achy”, „wow” i „o ja” słychać też każdym razem, kiedy w przestrzeni zjawia się postać w fantazyjnym kostiumie albo malownicze latające rekwizyty. Strona wizualna jest dziełem wspomnianej już Beaty Jasionek, osoby o bezcennym talencie plastycznym, będącej współautorką sukcesu wszystkich bajek wystawianych w ostatnich latach na deskach BTD.
Z krzeseł podrywa młodych widzów każdy głośniejszy dźwięk, piosenka albo interakcja. Na sali słychać dyskusje i komentarze, co dorosłej widowni nie uchodzi, jednak w przypadku dziecięcej dowodzi autentycznego zaangażowania w temat. Najlepszą recenzją niech będą dzieciaki oglądające „Wirusa” na stojąco, z palcem w buzi i świdrujące wzrokiem scenę, bo nawet jeśli fabuła jest dla nich nie w pełni czytelna, to na pewno czują, że przed ich oczami dzieje się coś na poły magicznego. Choćby dla tych doświadczeń i emocji warto je zabrać do teatru.
Wskazówki dla rodziców: spektakl trwa dwie godziny z przerwą, jest przeznaczony dla dzieci powyżej 6. roku życia. Dobrze, gdyby miały już styczność ze smartfonem, choć nie jest to warunek konieczny.
Reżyseria: Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska; Autor:Tomasz Ogonowski; Obsada: Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Beata Niedziela, Dominika Mrozowska, Małgorzata Wiercioch, Artur Czerwiński, Artur Paczesny, Marcin Borchardt; Kostiumy i scenografia: Beata Jasionek
Projekcje multimedialne: Łukasz SKYW Wasilewski; Muzyka: Maciej Osada-Sobczyński; Choreografia: Arkadiusz Buszko.
Premiera: 9 grudnia 2017 r.