Dwaj rybacy pochwycili wiosła i wykorzystując chwilę zawahania wzburzonego morza, podpłynęli łódką do wraku kutra. Na sterczącym nad wodą maszcie ujrzeli zamarzniętego mężczyznę. Radiowe rozwinięcie tej tragedii właśnie nagrodzono Bursztynowym Mikrofonem w konkursie Polskiego Radia Koszalin.
Kulminacja konkursu na najlepsze reportaże radiowe o morzu sprowadziła 19 autorów z Polski pod sosny usteckiego Posejdona, gdzie jury doceniło przede wszystkim Jolantę i Andrzeja Rudników z Koszalina za niezwykłą opowieść śmiertelną o kutrze ŁEB 30. Przypomnijmy te przerażające fakty.
W dniu Świętego Mikołaja 1959 roku czterej rybacy i urzędnik rybackiej spółdzielni wypłynęli ze Świnoujścia do rodzimej Łeby. Było mroźno, lecz na razie wiała czwórka, niebezpieczeństwo zaczyna się od 5-6 st. B. Jednak pogoda się pogorszyła. O godzinie 3.30 znękany sztormem ŁEB 30 dotarł do redy Ustki, latarnik i bosman portu widzieli jak krążący kuter usiłuje wejść między portowe główki. Nagle jego światła przybrały niezrozumiałe położenie i gasły: statek tonął. R2 ruszył na ratunek, jednak rozkołys i mrok opóźniały akcję. O piątej w świetle rac ratownicy dostrzegli sterczący nad wodą szczyt nadbudówki. Daremnie nawoływali, zawrócili. W południe dwaj rybacy z Ustki chwycili wiosła i wykorzystując chwilę względnego spokoju podpłynęli do wraku przybrzeżną małą łodzią. Na maszcie kutra zobaczyli zamarznięte ciało urzędnika ze spółdzielni; rybaków nigdy nie znaleziono. Mieli od 21 do 31 lat. Ich symboliczny grób jest w Łebie.
Los ŁEB 30 opisano w gazetach i książce „Tragedie rybackiego morza” (Ryszard Leszczyński), a zespół Załoga Dr. Bryga z Giżycka nagrał piosenkę „Wachta”: „wiatr z północy go zaskoczył, morze piekłem stało się”, „choć to szyper był najlepszy, Neptun wybrał właśnie go – woda życie zmyła”.
Co można dodać po latach? To zależy od ciekawości, która w dziennikarstwie liczy się najbardziej. – Jest w Łebie przy wejściu do portu krzyż, a na nim tabliczki z nazwiskami tych, którzy nie wrócili. Ale jednej brak: widać po datach, że szypra tego kutra. Ktoś ją usunął, puste miejsce mnie zaintrygowało – opowiada Jolanta Rudnik, współautorka reportażu „Sieci śmierci”, którą luka po plakietce skłoniła też do szukania odpowiedzi, dlaczego ów kuter zatonął.
Bałtyk 2017 to kolejna edycja Ogólnopolskiego Konkursu Reportażu i Dokumentu Radiowego o tematyce morskiej. Przez 30 lat zaprezentowano setki audycji o życiu, śmierci, miłości, fascynacjach, romantycznych przygodach, konfliktach, obyczajach rybaków, żeglarzy, marynarzy i ich kobiet. Tym razem padł rekord: 25 reportaży. Jurorzy przed usteckim mityngiem wysłuchali 582 minut i 42 sekund zajmujących opowieści, a tym gruntowniej wgryźli się w materiał, że już na miejscu zrobili to ponownie, bowiem spotkanie autorów wzbogaciła dwudniowa sesja warsztatowa, podczas której odtwarzane reportaże przepleciono wzajemnymi uwagami.
Szef Radia Koszalin i juror Piotr Ostrowski: – Co do pierwszej nagrody byliśmy jednomyślni, poziom konkursu najwyższy od lat. Tendencje? Inne spojrzenie i język młodych, a nawet wykraczanie poza konwencję – bo czy rozmowa Mateusza Sienkiewicza w czasie wspólnego lotu z bohaterem to jeszcze wypowiedź-rzeka czy już reportaż? Uznajmy, że parareportaż z paralotni. Albo nagroda słuchaczy za Kino na Helu: fajna historia ze stratą w podtekście, ale pogodna, trochę sentymentalna, bezpretensjonalna i znów młody język. To świetnie rokuje.
Wszystkie audycje zostaną wyemitowane do końca roku przez rozgłośnie Polskiego Radia. Jednak gdy ktoś zajrzy na prk24.pl, pod specjalną zakładką znajdzie komplet konkursowych reportaży.
Reportaże nagrodzone
I miejsce i 5000 zł – Jolanta i Andrzej Rudnikowie z PR Koszalin, Sieci śmierci: dlaczego zatonął ŁEB 30
II miejsce i 3000 zł – Adam Bogoryja-Zakrzewski ze Studia Reportażu i Dokumentu PR (Warszawa); Dziękuję, że jesteś: o miłości Kariny i marynarza, który wyznał miłość na Facebooku zanim się zobaczyli.
III miejsce i voucher dla dwóch osób na wycieczkę promem PŻB do Skandynawii – Urszula Żółtowska-Tomaszewska ze Studia Reportażu i Dokumentu PR (Warszawa); Siostra Anioł: córka rybaka wstępuje do zakonu, potem prowadzi hospicjum.
Nagroda słuchaczy-internautów – Beata Kwiatkowska z Programu Internetowego i Cyfrowego DAB+ Czwórka; Żeglarz: o małe kino na Helu troszczą się kobiety z trzech pokoleń rodziny Blindow, ale kinu grozi zamknięcie.
Pozostałe reportaże
- Moje Portofino: żeglarz ze stolicy każde lato spędza w Jastarni na drewnianym jachcie Dino i marzy.
- Stocznia nie zapomina: na strajkach śpiewał i grał na pożyczonej gitarze, dziś nadal nie ma swojej i śpiewa, pracuje na tym samym stanowisku i za te same pieniądze, tylko jest bezdomny.
- Kuna: jest najstarszym pływającym parowym lodołamaczem Europy (1884), a już szedł na złom.
- Odyseusz i Penelopa: pisarz i pianista pokonał Atlantyk na wiosłach.
- Rybacy z Wisełki: gdy zlikwidowano im bazę, zacisnęli zęby i zmienili port na Mrzeżyno, ale mieszkają w Wisełce.
- Zawód ratownik: jak (nie)bezpieczny jest Bałtyk.
- Twardziele: przeszli brzegiem 100 km z Kołobrzegu do Ustki – chorzy na raka i przyjaciele – by pokazać, że rak to nie wyrok.
- Każdy dzień jest inny: pisał, chociaż przez chorobę nie wychodził z domu – marynista Jerzy Pertek wydał ponad 50 książek o nakładzie 2,5 mln.
- Nierozłączni: jako nastolatkowie chcieli opłynąć świat, ale zaczęli od nielegalnej wyprawy na Bornholm (1959), więc zakazano im wspólnego pływania, potem były azyl w Kopenhadze i Ameryka Południowa; zaczęli okrążać świat.
- Przez Pentland Firth do Fidller’s Green: w latach 60. zbudowali pełnomorski jacht – jak to zapaleńcy, w Bydgoszczy, po czym jako pierwsi pokonali najgroźniejszy przesmyk Europy.
- Nasze życie to pokręcony rejs: miłość na morzu małżeństwa Łopatów, którzy przez większą część roku pływają od karaibskiej wyspy do wyspy.
- Mój niebieski to woda: spróbowali na małej, rzucanej falami łodzi DZ, a przecież nie widzą.
- Moje życie nie było zagrożone: dwa lata płynął, by spełnić marzenie życia aż przestał – awaria! Za nic nie chciał zejść z jachtu.
- Pod żaglami Zawiszy: jego pasją stało się żeglowanie, a zawodem gotowanie.
- Przywrócić wiatr w żagle: Marianowi odjęto nogę, ale już w szpitalu przejrzał cennik protez, by znów wystartować katamaranem w mistrzostwach Polski.
- Wyspiarze: gdańska Wyspa Sobieszewska to dwa rezerwaty, 11 km plaż i tylko 3500 mieszkańców; 30 lat walczyli o most, a teraz się boją najazdu obcych.
- Nie widzę przeszkód: pokonali 700 km Odrą, na pokładzie jachtu m.in. niewidomi; w Szczecinie spotkali się z Andreą Bocellim.
- Podzieleni: przekop Mierzei Wiślanej budzi wątpliwości zwłaszcza mieszkańców Krynicy Morskiej, którą kanał oddzieli od Polski.
- Zabrało mi morze: są małżeństwem od 45 lat, z czego połowę Jacek spędził na morzu, Hanka nigdy nie zaakceptowała decyzji męża o pływaniu.
- „Pan Stanisław” na głębokich wodach: lęborscy gimnazjaliści zanurzyli się w głębokiej wodzie basenu nurkowego dosłownie i w przenośni.
- Orzeł z nadmorskiego klifu: gdy tylko pozwalają „waruny”, paralotniarz staje gotów na klifie; tym razem poleciał też dziennikarz.