5 sm Kultura
Fot. Małgorzata Chrzczonowicz

Good Vibe Festiwal 2017

Dwa miasta, cztery dni, pięciu wykonawców. Hirek Wrona nie ma wątpliwości: Good Vibe Festival 2017 (GVF) ma najlepszy line up wśród polskich festiwali. Piąta edycja imprezy będzie miała miejsce 14-17 czerwca br. Warto zarezerwować cztery wieczory na dobrą muzykę i za w sumie 50 zł posłuchać najlepszych brzmień z pogranicza jazzu, elektroniki, hip-hopu. Kto był na poprzednich edycjach, wie, że to dobra inwestycja.

 

GoodVibeFestival_2017Do festiwalowych wyliczeń warto dopisać „jeden organizator”: Mateusz Prus. GVF to jego pomysł i wykonanie. Ma 32 lata, mieszka w Koszalinie, jest animatorem kultury w Regionalnym Centrum Kultury w Kołobrzegu. W każdy piątek na antenie Radia Kołobrzeg prowadzi autorską audycję „Sanatorium dźwięków”, w którym prezentuje swoje muzyczne fascynacje. Jego domowa kolekcja liczy sześćset egzemplarzy płyt, w tym 300 winyli, na które audiofile wydadzą ostatnie pieniądze. Był dziennikarzem, bywa dj-em, aktywistą miejskim, jest fanem koszykówki i koneserem piwa. Poza tym skromnym chłopakiem, entuzjastą kultury i optymistą. Gdyby nim nie był, festiwal przestałby istnieć w 2014 roku.

 

Pierwszą edycję Good Vibe Festival Mateusz Prus organizował pod skrzydłami Centrum Kultury 105 w 2013 roku. Po roku drugą. Po zakończeniu współpracy z instytucją miał do wyboru: zawiesić projekt, który zbierał świetne recenzje lub kontynuować go na własną rękę. I za własne pieniądze. Do 2016 roku nie miał żadnego finansowego wsparcia. Na festiwal wydawał własne pieniądze. Pomagali mu przyjaciele i znajomi – ktoś zaprojektował plakat, ktoś wyprodukował gadżety, pomógł w promocji, użyczył lokalu za logo na plakacie. Niektóre zespoły zgadzały się zagrać za bilety. Rasmentalism, Kroki, Modulators – to tylko niektóre formacje, jakie wystąpiły na scenach GVF. Kilka zespołów grało w Koszalinie pierwsze w swojej karierze koncerty, a dziś są już uznane i doceniane.

_RAF9229

Ambicje z roku na rok rosły, Mateusz chciał imprezę rozwijać i zapraszać najlepszych. Na łamach ubiegłorocznego „Prestiżu” mówił: „Chodziłem od firmy do firmy, namawiałem do wsparcia finansowego mnóstwo osób.

Zainteresowania nie było. Najgorszy tekst, który słyszałem niemal wszędzie, brzmiał „To nie jest nasz target”. Nie wiem, co miałoby nim być? Wydaje mi się, że chodziło o frekwencję. Ważne, by była ilość, a nie jakość. A ja robię imprezę dla dwustu osób”.

Rok temu znalazł się sponsor: Leszek Kołecki, prywatnie miłośnik jazzu, dzięki czemu Mateusz mógł do Koszalina zaprosić wykonawcę z najwyższej półki: zespół The Green House Expansion. W tym roku poza Cafe Mondo Leszka Kołeckiego pomaga mu Fundacja Nauka dla Środowiska. – Wspólnie przygotowaliśmy wniosek o grant z Urzędu Marszałkowskiego – mówi Mateusz. – Udało się. Dostaliśmy pieniądze, a ponieważ festiwal ma oddziaływać regionalnie, jeden z koncertów odbędzie się także w Kołobrzegu. Uważam, że to świetna opcja, bo miasta się uzupełniają.

 

Festiwal zyskał również patrona w postaci Hirka Wrony, znakomitego dziennikarza muzycznego. Prywatnie – autorytetu z lat młodości. Mateusz napisał do niego list o festiwalu, swojej pasji, z prośbą o wsparcie. – Zgodziłem się właściwie bez zastanowienia – mówi Hirek Wrona. – Po pierwsze z powodu muzyki. Line-up Good Vibe Festiwalu jest kwintesencją tego, co dziś nakręca cały rynek muzyczny: czarne brzmienia, elektronika, jazz. W Koszalinie wystąpi część najważniejszych w tej chwili zespołów w Polsce. Trudno mi jako człowiekowi zajmującemu się historią i krytyką muzyki przechodzić obojętnie obok takich inicjatyw. Po drugie – nie widziałem Mateusza na oczy, ale z takim entuzjazmem opowiadał o tym projekcie, że nie mogłem mu odmówić. A trzecia rzecz, to że w tym projekcie w zasadzie nie ma pieniędzy. Odbywa się na granicy zwrotu kosztów, ale wykonawcy wybierają to miejsce do grania, więc chodzi też o atmosferę wydarzenia. Spełnione są dwa najważniejsze kryteria: wartość artystyczna i radość muzykowania.

Pomoc i życzliwość festiwalowi ze strony Hirka Wrony ma swoje wymierne oblicze. Od kilku tygodni, na antenie radiowej Trójki w swoim programie dziennikarz prezentuje kolejnych wykonawców Good Vibe. – Będę na festiwalu – zapowiada. – Poprosiłem managment, by nie bukował mi na ten czas żadnych innych wydarzeń. W planie mam poprowadzenie audycji „Soul – muzyka duszy” wprost z Koszalina, mam nadzieję, że się uda. Bardzo się cieszę na ten wyjazd i nie mogę się doczekać.

6 small

Line-upu, o którym wspomina Hirek Wrona, nie powstydziłby się żaden festiwal poświęcony świeżym brzmieniom: Eabs, Sotei, Flue, Moo Latte, Bitamina. Mateusz pracował nad nim od ubiegłorocznych wakacji. – Zapraszam wykonawców z pogranicza jazzu, funky, hip-hopu czy muzyki elektronicznej w nowoczesnym wydaniu – mówi Mateusz. – Zapotrzebowanie na tego typu muzykę poza Koszalinem jest ogromne. Bilety na koncerty rozchodzą się na pniu, a festiwale mają status kultowych; przychodzą na nie tłumy. Działanie w przestrzeni naszego miasta jest trudniejsze. Promuje się tu inną muzykę, trudniej o wyrobionego odbiorcę albo nie ma dla niego propozycji. Chcę przybliżać ludziom dźwięki z wyższej półki. Good Vibe przez pięć lat istnienia dorobił się już stempla jakości, wiadomo, że oferuje dobrą jakość. Publiczność z roku na rok ma więc większą. Dowodem niech będzie choćby tegoroczny festiwalowy before, na który do Jazzburgercafe przyszło ponad 150 osób. Tyle co na klubowy koncert uznanego artysty.

Koncerty odbędą się w kilku miejscach: Kołobrzegu, Filharmonii Koszalińskiej, Teatrze Variete Muza. Good Vibe potrwa nie dwa, jak dotąd, ale cztery dni. – Festiwal obchodzi mały jubileusz, chciałem by był specjalny i przełomowy – tłumaczy Mateusz Prus. – Bardzo mi zależało, żeby inauguracja miała miejsce w Filharmonii Koszalińskiej. To piękny obiekt, z doskonałą akustyką. Wiele osób w ogóle tam jeszcze nie było! Będzie okazja posłuchać czegoś innego poza muzyką klasyczną. Zagra zespół Eabs. Dzień wcześniej formacja wystąpi w Regionalnym Centrum Kultury w Kołobrzegu.

Plany na przyszłość? Proste: – Chcę, by mój festiwal był jedną z marek rozpoznawalnych poza Koszalinem. Żeby przyjeżdzali tu ludzie z całej Polski. I najlepsi artyści.