cover ku Wydarzenia

Wydłużony żywot koszalińskich opowieści Krzysztofa Urbanowicza

Krzysztof Urbanowicz to postać charakterystyczna i rozpoznawalna. Plastyk – portrecista, pasjonat historii Koszalina, uczestnik wielu publicznych debat. Od pewnego czasu publikował swoje małe odkrycia dotyczące dziejów naszego miasta w Internecie, a później na łamach tygodnika „Nasze Miasto”. Z tych opowiastek powstała książka zatytułowana „Koszalin. Historie mało znane”.

okladka-k-urbJej autor pisze we wstępie: „Mimo że mieszkam w Koszalinie niemal od urodzenia, przez kilkadziesiąt lat miasto było dla mnie pozbawione przeszłości. Może dlatego, że w latach 60. i 70. XX wieku, tak jak tysiące koszalinian mieszkałem w nowo wybudowanym bloku na nowym wówczas osiedlu Północ, chodziłem do nowo wybudowanego przedszkola i nowo wybudowanej szkoły „tysiąclatki”. Okoliczne ulice nosiły niekojarzące się z przeszłością nazwy Pionierów, Projektantów i Budowniczych. Oficjalna historia miasta zaczynała się 4 marca 1945 roku, a niemieckość miasta była tematem tabu. Coś zaczęło się zmieniać dopiero po 1989 roku. Ukazały się skromne wydawnictwa z reprodukcjami starych pocztówek, na których w miejscu znanych „od zawsze” swojskich budynków wokół rynku widać było urokliwe kamieniczki z niemieckimi szyldami. Te widokówki uchyliły wrota do nieznanej dotąd dla mnie przeszłości miasta. Chciałem dowiedzieć się więcej: co sprzedawano w widocznych na zdjęciach sklepach, skąd i dokąd jeździły koszalińskie tramwaje, a nawet jakiego były koloru.”

Prawdopodobnie w ten sam sposób patrzyli na Koszalin inni jego współcześni mieszkańcy. Nie wszyscy jednak mieli i mają tyle samozaparcia, żeby na własną rękę poszukiwać odpowiedzi na pojawiające się pytania i wątpliwości. „Z pomocą przyszedł Internet. Można było tam znaleźć wiele informacji i kolejnych, nieznanych dotąd fotografii starego Koszalina, a także zawrzeć znajomości z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Internet stał się też medium, dzięki któremu można było dzielić się informacjami i publikować rezultaty swoich poszukiwań i odkryć” – pisze Krzysztof Urbanowicz.

 

autoportret-k-urbJak podkreśla, książka nie powstałaby, gdyby nie kilka osób: „Pani redaktor Jolanta Stempowska nie tylko zauważyła moje teksty o przeszłości Koszalina, które zamieszczałem w Internecie, ale uznała je za na tyle wartościowe, by zaproponować mi ich cykliczne publikacje w tygodniku „Teraz Koszalin” (obecnie „Nasze Miasto Koszalin”). Dzięki niej zmobilizowałem się do regularnego poszukiwania i opisywania mało znanych koszalińskich historii, które – mam nadzieję – są ciekawe i wzbogacają naszą wiedzę o mieście, w którym mieszkamy. Zebrane tu teksty powstały w latach 2011-2016. Drugą osobą, bez której nie byłoby tej książki, jest pani Joanna Chojecka, dyrektor Archiwum Państwowego w Koszalinie. W trakcie rozmowy, jaką miałem okazję z nią odbyć podczas jednej z moich kwerend w zasobach archiwum, pożaliłem się, że żywot każdego z moich pieczołowicie przygotowywanych do tygodnika artykułów trwa najwyżej tydzień. Pani dyrektor zaoferowała mi pomoc w wydaniu wyboru dotychczas napisanych tekstów w formie książkowej, za co jestem jej i wszystkim zaangażowanym w ten projekt pracownikom Archiwum Państwowego w Koszalinie bezgranicznie wdzięczny. Szczególne podziękowania należą się panu doktorowi Kacprowi Pencarskiemu, który znalazł w moich tekstach mnóstwo błędów merytorycznych i logicznych. Mam nadzieję, że udało mi się je wszystkie poprawić.

 

Podziękowania należą się również koszalińskim kolekcjonerom: Bogdanowi Gołubickiemu, Robertowi Kasprowiakowi i Zbigniewowi Wojtkiewiczowi, którzy udostępnili mi ze swoich przebogatych zbiorów mnóstwo unikalnych zdjęć i pocztówek. W wielu wypadkach właśnie one stawały się zaczynem historii, która stopniowo poznawałem i opisywałem. Dziękuję również wszystkim tym, którzy wspierali mnie w pisaniu i dzięki którym miałem świadomość, że to co robię, ma sens.”