O Polsce i Polakach rozmawiamy ze Steinem Christianem Knutsenem, prezesem Firmus Group, grupy opartych na kapitale norweskim spółek inwestycyjno-deweloperskich działających na Pomorzu Środkowym.
– Co zdecydowało, że w 1996 roku zamieszkał pan w Warszawie?
– Kiedy po raz pierwszy przeniosłem się do Polski, w 1996 roku, pracowałem dla norweskiej firmy (obecnie Colliers International), szukając dla jej kluczowych klientów możliwości inwestowania. Po zakończeniu pierwszego projektu w Warszawie zostałem mianowany CEO spółki inwestycyjnej notowanej na giełdzie w Norwegii, a koncentrującej się na polskim rynku. W 1998 roku objąłem stanowisko dyrektora ds. rozwoju biznesu w GE Capital Golub Europe LLC (filia GE Real Estate i Golub Capital & Company w Chicago, USA) w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. W tym czasie mieszkałem w Cannes na południu Francji i co tydzień dojeżdżałem do Warszawy, Pragi, Budapesztu.
W 2000 roku poczyniłem swoje pierwsze inwestycje prywatne w Polsce. Wraz z kilkoma partnerami zaczęliśmy kupować działki budowlane w Mielnie, które obecnie występują pod nazwą Beach City.
W latach 2000-2003 nadal działałem w sektorze nieruchomości na południu Francji, a także przygotowywałem projekty w Chorwacji, Włoszech i USA. Ale wkrótce stwierdziłem, że Polska, a szczególnie region Mielna i Koszalina, fascynuje mnie najbardziej, więc od 2003 roku to moje stałe miejsce zamieszkania, na którym koncentruję całą swoją uwagę i pieniądze.
– Mówił pan wielokrotnie, że Mielno i jego okolice pana zachwyciły. Co szczególnie panu przypadło do serca? Pewnie nie tylko walory naturalne?
– Zadziałały dwa główne czynniki – natura i lokalizacja. Gdzie w Europie można znaleźć teren inwestycyjny, który na długości 2,5 km przylega do morza, a jednocześnie ma 2,5 km z ekspozycji na jezioro? Na dodatek w pobliżu działającego kurortu wakacyjnego, czyli Mielna i dużego terenu zurbanizowanego w postaci Koszalina? Nie wierzyłem własnym oczom. To jest zupełnie wyjątkowe miejsce zarówno w Europie, jak i na świecie! Kiedy kupowaliśmy te grunty, teren był w okropnym stanie. Pełen zanieczyszczeń, bunkrów i instalacji po wojsku, betonowych ogrodzeń, zbiorników po ropie naftowej. Bałagan kompletny! Wydaliśmy miliony na sprzątnięcie tego wszystkiego. Na podstawie szeroko zakrojonych badań środowiska, najlepszej wiedzy i doświadczeń z wielu krajów, stworzyliśmy masterplan inwestycyjny. Zakłada on zrównoważone zagospodarowanie tego obszaru. Jego realizacja spowoduje, że powstanie Beach City, unikalne miejsce, które stanie się znane w Europie i poza Europą.
Najważniejszym potencjalnym impulsem dla rozwoju Koszalina i Mielna jest reaktywacja lotniska w Zegrzu Pomorskim. To klucz do przyszłości regionu koszalińskiego. Należy zrobić to jak najszybciej. Dzięki ogromnej ekspansji tanich linii lotniczych to lotnisko będzie rentowne.
– Jak wspomina pan swoje pierwsze kontakty z Polską i Polakami? Co pan wówczas wiedział o Polsce?
– Wiedziałem niewiele. Miałem wielki szacunek i podziw do tego, jaką rolę odegrała Polska w zmieniającej się Europie przełomu 1989/90. A ze szkoły pamiętałem współpracę między Polakami i Norwegami podczas II wojny światowej. Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Polski, wszyscy mówili mi, że przyjechałem za późno. Według nich powinienem przyjechać na początku lat 90. i od razu byłbym milionerem… Odpowiedziałem wtedy i mówię to za każdym razem, że znalazłem się tutaj zbyt wcześnie. Dzisiaj, po 18 latach, nadal uważam, że Polska jest na początku drogi. Cechą Polaków jest to, że chcą wszystkiego na dzisiaj, bo jutro będzie za późno! Nie mają zrozumienia dla myślenia długofalowego i wiary w to, czego nie można zobaczyć i dotknąć natychmiast. Nagromadzenie sceptycyzmu i podejrzeń powoduje, że trudno zyskać ich zaufanie. Norwegom bardzo trudno zrozumieć, dlaczego działając w sposób otwarty i szczery, zderzają się z krytyką i podejrzeniami o ukryte motywy. Nawet po 13 latach inwestowania i wspierania rozmaitych lokalnych i regionalnych przedsięwzięć!
– Czy w ciągu minionych kilkunastu lat nie zauważył Pan zmian w postawach Polaków?
– Nie lubię generalizować, ale dochodzę do wniosku, że łatwiej jest mi się komunikować z młodszym pokoleniem. Młodzi nie mają ograniczeń mentalnych i to oni wyniosą Polskę na wyżyny. Polska zmieniła się od 1996 roku, ale wiele jeszcze pozostało ze starego sposobu myślenia. Różnice między starszymi i młodszymi pokoleniami wyostrzyły się. Tak jak różnice między dużymi ośrodkami miejskimi a resztą kraju. Największe polskie miasta stały się również największymi miastami Europy, ale mniejsze miasta i wieś pozostały dekady w tyle, zarówno w myśleniu, jak i stylu życia.
– Co na początku zadziwiało Pana u Polaków?
– Sceptycyzm, negatywizm, krótkoterminowe myślenie. Przekonanie, że jeśli ktoś jest optymistą, to coś z nim jest nie tak. Rozumiem, że w historii było wiele powodów, dla których Polacy myślą i reagują w ten sposób. Polska była wykorzystywana i widziała straszne czasy, zbyt wiele obietnic i zbyt wiele kłamstw. Potrzeba czasu, aby ponownie nauczyć się ufać. Ale żeby rosnąć i rozwijać się, tworzyć innowacje i odnieść sukces, trzeba myśleć inaczej. Pozytywne nastawienie i nowe pomysły muszą być wspierane i pielęgnowane. Tak jak i ci, którzy mają odwagę myśleć niestandardowo i gotowi są podjąć ryzyko, szukać pozytywnych rozwiązań i uczyć się od innych. Znacznie lepiej jest spróbować i doświadczyć porażki, niż nigdy nie spróbować. Polska jest pełna odważnych ludzi z ogromną wiedzą i pomysłami. Trzeba dać im szansę i wsparcie! Nie zabijać ich pomysłów! Nie zabijać ich wiary! Wspierać ich!
– Norwegowie dużo podróżują po świecie. Polska, mimo bliskości geograficznej, nie należy do częstych celów ich podróży. Jak to zmienić?
– Polska nigdy nie była właściwie promowana. Pozostaje tajemnicą dla większości Europejczyków, nie tylko Skandynawów. Nadal za mało jest tu obiektów turystycznych i udogodnień, jakich oczekują współcześni turyści. W miastach, gdzie taka infrastruktura istnieje, czyli Trójmieście, Krakowie, Warszawie, pełno jest zagranicznych turystów. Dlaczego? Bo są tam „urządzenia” do ich przyjmowania. Polska zamiast państwowych agencji wydających dziesiątki milionów złotych na marketing, powinna pozwolić działać prywatnym inwestorom, deweloperom, sieciom hoteli. Tymczasem ich inicjatywy bywają zabijane na początku drogi. Sami, jako Firmus Group, doświadczamy tego w Mielnie. Od ponad 10 lat nie możemy doczekać się uchwalenia planów zagospodarowania przestrzennego dla obszaru nad kanałem, czyli w miejscu gdzie planujemy Beach City. A to jest niezbędne, żeby rozpocząć inwestycje na dużą skalę, do których od dawna jesteśmy przygotowani. Nadal nie wiemy, kiedy plan powstanie, jak będzie wyglądał, czy coś z naszych przygotowywanych przez lata projektów zostanie uwzględnione. Trudno obronić się przed wrażeniem, że władze Mielna robią wszystko, żeby turystów zagranicznych do Polski nie ściągać. Jakby nie rozumiały, że bez odpowiedniej jakości bazy i oferty wypoczynkowej bogaci klienci tutaj się nie pojawią. Polska może wydawać ogromne pieniądze na promocję w zagranicznych mediach, ale bez tych podstawowych warunków, nowi goście tutaj nie przyjadą. Największym ograniczeniem dla rozwoju Polski i dobrobytu jest administracja publiczna, brak modernizacji systemu prawnego i brak gotowości do zmniejszenia ogromnej biurokracji. Niektóre gminy i powiaty już to praktykują i przyciągają inwestorów, ale niestety nie Mielno.
– Ma pan wielu polskich przyjaciół, a więc również możliwość obserwować typowe relacje rodzinne i towarzyskie Polaków. Czym różnią się one od relacji panujących w Norwegii?
– Zachwycają mnie bliskość między pokoleniami i silne więzi rodzinne. Wiele dobrych obyczajów w rodzinie – czasem nieco staroświeckich. Jest dużo szacunku między ludźmi, a relacje formalne są nadal przestrzegane. My, Norwegowie, jesteśmy znani z nieformalnego stylu bycia – do tego stopnia, że król używa transportu publicznego, a premier chodzi do pracy pieszo. Norwegia, jak inne kraje zachodnie, utraciła wiele dobrych tradycji i wartości, które są wciąż żywe w Polsce.
Co wyróżnia Polaków? Niezależność, lojalność, gościnność, mądrość i ciężka praca. Z drugiej strony, niestety, upór i sceptycyzm.
– Co u Polaków najbardziej Panu imponuje?
– Polska gościnność i wierność! Zaproszony do polskiego domu stajesz się przytłoczony gościnnością. Gospodarze będą się starać, abyś czuł się komfortowo. I, oczywiście, zawsze jest zbyt dużo jedzenia!
Potrzeba czasu, aby zdobyć zaufanie Polaka, ale kiedy uda się to osiągnąć, prawie stajesz się członkiem rodziny.
Mam nadzieję, że nic takiego się nie zdarzy, ale jeśli kiedykolwiek byłaby wojna, w bitwie chciałbym mieć obok siebie Polaka. Nikomu nie ufam bardziej, jeśli chodzi o lojalność i wytrwałość. To wykracza poza jakąkolwiek logikę. W tych aspektach polski upór nabiera pozytywnego wymiaru.
– A co najbardziej denerwuje?
– Sceptycyzm, negatywne podejście i czasami właśnie upór.
– Czego Polakom jako narodowi brakuje, by odnieśli sukces? Dwumilionowa emigracja młodych ludzi dowodzi, że nie są oni zadowoleni ze swojego kraju i wolą szukać dla siebie miejsca gdzie indziej. Jak pan to widzi?
– To jest dobre dla Polski! Są ciekawi i na tyle odważni, aby szukać nowych możliwości. Otwarci, aby spróbować czegoś nowego. Na krótką metę kraj cierpi z powodu utraty wykształconych i młodych ludzi, chętnych do pracy, ale wielu z nich wróci z większą wiedzą i głowami pełnymi nowych pomysłów. To co mogą wynieść z pracy za granicą, jest wielkim atutem dla Polski. Dostrzegą wiele nowych szans „w domu”, wrócą z nowymi umiejętnościami oraz lepszym zrozumieniem świata. Niektórzy także z pieniędzmi, aby otworzyć własne firmy w Polsce. W czasach komunizmu wysyłano za granicę szpiegów, aby kradli pomysły i technologie. Teraz to samo można zdobywać legalnie w obrębie Unii Europejskiej. Co za okazja! Jak najwięcej ludzi powinno wyjechać za granicę i zobaczyć, jak to jest żyć i pracować w innych krajach. Wtedy łatwiej będzie im zrozumieć, jak fantastycznym miejscem jest Polska i jak wiele możliwości mają w kraju. Przyszły dobrobyt i rozwój w Polsce jest ściśle związany z jej zdolnością do produkcji i eksportu produktów, usług i wiedzy. Ważne jest, aby znać rynki zbytu, ich kulturę, potrzeby i sposób myślenia. Migracja ludzi jest niezbędna dla rozwoju kraju. Polska osiągnęła wielkie rzeczy, ale ma jeszcze wiele do zrobienia. Prawdziwy boom dopiero się zacznie. Jestem przekonany, że Polska będzie nowymi Niemcami – siłą i motorem wzrostu gospodarczego i dobrobytu w Europie.
– Jak widać, myśli Pan o Polsce bardzo pozytywnie.
– Lubię mówić, że Polska jest najpilniej strzeżoną tajemnicą w Europie. Ludzie mieszkający w Skandynawii, bliżej naszego pomorskiego regionu niż większość mieszkańców Polski, wiedzą więcej o innych kontynentach niż o jednym z ich najbliższych sąsiadów. Trzeba coś z tym zrobić. Turystyka to najlepszy możliwy marketing Polski i jeden z największych potencjałów, jakimi kraj dysponuje – w kontekście tworzenia miejsc pracy i dochodów. Ale władze muszą umożliwić rozwój turystyki ze wszystkim, czego przyjezdni potrzebują.