zdjęcie glowne Ludzie
Fot. Marcin Betliński

STRONĘ INTERNETOWĄ BUDUJEMY DLA KLIENTÓW, NIE DLA SIEBIE

O tym, czy posiadanie przez firmę witryny internetowej jest oczywistością i o tym, jak zamienić ją w narzędzie do zarabiania pieniędzy rozmawiamy z Mateuszem Walkowiakiem, właścicielem koszalińskiej agencji kreatywnej OdStrony.pl.

 

– Czy są jeszcze w Polsce firmy, które nie mają strony internetowej?

– Wbrew pozorom jest ich dużo. Przekonaliśmy się o tym w momencie, kiedy reklamowaliśmy nasze usługi odnawiania i unowocześniania stron. O dziwo zgłosiło się wtedy wiele firm, które nie miały wcześniej żadnego kontaktu z Internetem. Najwyraźniej uświadomiły sobie, że konkurencja – obecna już w sieci – ma nad nimi naturalną przewagę, bo na przykład tą drogą się promuje albo pozyskuje klientów.

 

– Na to by zrozumieć, co jest ważne w promocji internetowej, potrzeba czasu. Jednak od czegoś trzeba zacząć. Od czego?

– Na pewno kluczowa decyzja to wybór firmy, która wykona naszą pierwszą stronę www. Rynek jest nasycony wykonawcami: począwszy od studentów, którzy jeszcze nie mają doświadczenia i dopiero startują w branży, po korporacje zajmujące się tworzeniem stron i innymi usługami internetowymi. Jeżeli klientowi zależy na tym, by wszystko było zrobione profesjonalnie i sprawnie funkcjonowało, powinien udać się do firmy, która ma doświadczenie i gwarantuje serwis powykonawczy, czyli to, że po wdrożeniu strony nie pozostawi klienta samemu sobie. Zaufanie można mieć do tych wykonawców, którzy rozpoczynają pracę od dokładnego rozpoznania potrzeb zleceniodawcy, zrozumienia jak funkcjonuje jego firma, co w jej działalności jest kluczowe, kim są jej klienci docelowi, bo strona musi być zaprojektowana właśnie z myślą o nich.

 

– Strony nie robimy więc dla siebie, dla satysfakcji informatyka czy grafika…

– Oczywiście. Celem jest dotarcie do końcowego odbiorcy. To dla niego strona ma być przyjazna, przejrzysta, ułatwiająca dostęp do potrzebnych mu informacji. Często firmy odwracają kolejność, kierując się tym, co im wydaje się ważne i „ładne”. Ale to niekoniecznie musi interesować klienta docelowego. Prosty przykład. Przedsiębiorstwa produkcyjne często mają dwie zasadnicze grupy odbiorców: hurtowników i odbiorców detalicznych. Dla obu grup powinny stworzyć inne strony albo podstrony. Tymczasem często strona jest jedna, niezaspokajająca potrzeb ani kontrahentów hurtowych, ani docelowych. Taki błąd może drogo kosztować.

 

– Responsywność to pojęcie, które trzeba koniecznie mieć na uwadze przy projektowaniu stron.

– Coraz więcej osób korzysta z urządzeń mobilnych, a tempo wzrostu ich liczby jest bardzo duże. Responsywność to nic innego jak przystosowanie strony przeznaczonej na desktop, czyli na komputery i laptopy, do poprawnego wyświetlania treści na urządzeniach mobilnych, najczęściej smartfonach. Tak więc tworząc nową stronę, musimy się w pierwszej kolejności skupić się na tym, aby była ona również responsywna, ponieważ z założenia wiemy, że coraz więcej klientów będzie za pomocą telefonu komórkowego odwiedzało naszą stronę. Ludzie, którzy poszukują czegoś spontanicznie, najczęściej robią to w mieście, w trasie, w podróży, w restauracji. Nie mając przy sobie komputera, korzystają z telefonów. Firmy, które posiadają już stronę responsywną, są dla tych klientów łatwiej dostępne, a więc zyskują przewagę rynkową.

 

– Mówi Pan o tym, że urządzeń mobilnych jest coraz więcej. Co mówią o tym zjawisku statystyki?

– W ciągu minionego roku w Polsce przybyło osiem procent telefonów komórkowych. Liczba aktywnych „komórek” przekracza w tej chwili o połowę liczbę ludności naszego kraju, bo jest ich już ponad 58 mln.

 

– Co oznacza, że co drugi Polak nosi dwa telefony.

– To zjawisko, do którego trzeba się dostosować. Skoro co drugi Polak ma dwa telefony, zresztą coraz nowocześniejsze, to znaczy, że coraz częściej wykorzystuje je do przeglądania Internetu, zakupów w sieci, obsługi konta bankowego, interakcji z innymi użytkownikami.

 

– Stąd responsywność stała się tak ważna.

– Jest ona istotna z jeszcze jednego powodu. Wpływa na rozpoznawalność strony, pomaga ją promować po wdrożeniu. Google stosuje algorytm, według którego ocenia strony internetowe pod kątem przyjazności dla użytkownika. Strony przystosowane do urządzeń mobilnych są o wiele lepiej oceniane niż te, które tej właściwości nie mają.

 

– Wspomniał Pan o Google, czyli o wyszukiwarce, której używa większość internautów na świecie. Mówi się potocznie: nie istniejesz, jeśli nie ma cię w Internecie. I dalej: nie ma cię w Internecie, jeśli nie pojawiasz się w pierwszych 10 wynikach wyszukiwania. Co zrobić, żeby pojawić się w czołówce wyszukiwanych adresów?

– Są dwie metody: legalna i nielegalna. Ta pierwsza wymaga czasu, ciężkiej, systematycznej pracy i nakładów finansowych. Jeśli zaufamy specjalistom, spowodują oni dobre pozycjonowanie strony. Oczywiście nie ma gwarancji osiągnięcia pozycji numer jeden, bo jednocześnie konkuruje o nią mnóstwo podmiotów w każdej branży. Sukcesem jest systematyczne poprawianie pozycji, a najlepiej obecność w pierwszej dziesiątce, bo na drugą czy trzecią dziesiątkę, nie mówiąc już o kolejnych, zagląda mały odsetek internautów. Niemal wszyscy szukają firm w pierwszych 10 wynikach wyszukiwania. Znaczenie dla pozycjonowania ma przede wszystkim unikalna treść witryny, sposób napisania kodu źródłowego, liczba linków prowadzących do naszej strony – oczywiście z wartościowych innych witryn, katalogów, stron branżowych, artykułów, mediów społecznościowych. W ten sposób uzyskujemy większą wiarygodność, wyższą ocenę Google i w konsekwencji wyższą pozycję w wynikach wyszukiwania.

 

– A na czym polega wspomniana przez Pana nielegalna metoda pozycjonowania?

– Są to na przykład kombinacje typu tworzenia pseudo stron odsyłających do naszej witryny, fałszywych linków. Google systematycznie udoskonala narzędzia automatycznie wykrywające takie operacje i jeśli strona „podpadnie”, może być ukarana wykluczeniem z grona adresów branych pod uwagą przy wyszukiwaniu. A to katastrofa, bo można wydać mnóstwo pieniędzy na zbudowanie witryny, która niewidoczna dla internautów jest po prostu bezużytecznym gadżetem, a nie narzędziem sprzedaży albo komunikacji.

 

– Krótko mówiąc warto w Internecie grać fair i korzystać z wiedzy fachowców.

– Działań wpływających na pozycjonowanie jest o wiele, wiele więcej. Trzeba je stosować umiejętnie i na bardzo szerokiej płaszczyźnie. Generalnie im więcej jest o nas w sieci, tym lepszą mamy pozycję. Korporacje, duże i znane firmy, mają o tyle łatwiej, że o nich się mówi i pisze bardzo dużo, a więc ich pozycja w wyszukiwarce sama niejako rośnie. Nie znaczy to, że inni są na przegranej pozycji. Jeśli dbają o pozycjonowanie, są w tym konsekwentni, wsparci wiedzą fachowców, mogą swoją pozycję budować i poprawiać. Kiedy ktoś zgłasza się do nas z chęcią promocji w Internecie, zaczynamy od zbudowania spójnego wizerunku marki. Bardzo często startujemy od stworzenia koncepcji logotypu, który bywa przestarzały i nie wygląda profesjonalnie. Jeżeli klient się na to zdecyduje, przygotowujemy mu całą koncepcję zmiany: od wspomnianego logotypu po wszelkie materiały firmowe, design strony internetowej. Tworzymy tę stronę, pamiętając o takich rzeczach jak responsywnoś
czy user experience. Dążymy do tego, aby klienci końcowi, czyli ci, do których ta strona jest skierowana, w łatwy sposób potrafili się poruszać po niej, żeby interakcja z nimi była ciekawa i przyjazna.

 

– Wracając do smartfonów, to zdaje się metoda przewijania obrazu na wyświetlaczu jednym palcem wpływa na to, jak obecnie konstruowana jest większość nowoczesnych stron.

– To ma rzeczywiście związek z urządzeniami mobilnymi. Przewijane powoduje, że dużo treści staje się dostępne na pierwszy rzut oka użytkownika. Panuje tendencja maksymalnego ograniczania liczby kroków, jakie trzeba wykonać, by dotrzeć do pożądanej treści albo by sfinalizować transakcję w sklepie internetowym. Dawniej było to nawet siedem-osiem ruchów, obecnie wystarczają trzy-cztery.

 

– Czy zanim oddadzą Państwo klientowi stronę czy sklep internetowy, gdzie minimalizacja liczby kroków jest niezwykle ważna, jest ona jakoś testowana?

– Tym zajmuje się beta-tester. To człowiek, który z krytycznym nastawieniem weryfikuje poprawność działania stron i sklepów. Testuje gotowy produkt. Sprawdza go pod kątem wszystkich funkcjonalności i zgodności z przyjętymi na początku założeniami. Jeśli pojawią się jakiekolwiek problemy, wdrażamy poprawki. Później finalny produkt dostaje do przetestowania zamawiający. Po jego akceptacji umieszczamy stronę w Internecie.

 

– Państwo działają w Koszalinie, ale w portfolio mają firmy z całej Polski i nie tylko…

– Tak naprawdę działamy globalnie. Obsługujemy klientów z Niemiec, Belgii, Hongkongu, USA i wielu innych krajów. Tworzymy dla nich zarówno grafikę, strony, ale także dedykowane rozwiązania programistyczne, zależnie od potrzeb. Dzięki temu śledzimy na bieżąco potrzeby klientów w każdym zakątku świata, współczesne trendy. Dlatego możemy te doświadczenia przenieść na nasz lokalny rynek i w Polsce oferować usługi na światowym poziomie.

 

– Praca zdalna jest coraz popularniejsza. Myślę jednak, że z punktu widzenia klienta dopiero startującego z aktywnością w Internecie, bezpośredni kontakt z wykonawcą strony jest dużą wartością.

– Jeżeli klient-firma ma możliwość lokalnie znaleźć wykonawcę, powinna z takiej możliwości skorzystać. Praca zdalna jest trudniejsza dla obu stron. Utrudnieniem w pracy z zagranicznymi klientami jest na przykład różnica czasu. To są przesunięcia rzędu nawet ośmiu godzin, a więc mamy do czynienia z koniecznością działania w porze nocnej. Dobrze, jeśli kontakt odbywa się poprzez Skype, bo wtedy przynajmniej się widzimy. Jeśli zaś kontakt jest wyłącznie mejlowy albo telefoniczny, relacja jest inna. Klient może wpaść w jakąś pułapkę, bo do końca nie wie, z kim ma do czynienia – poważną i doświadczoną firmą, czy nowicjuszem.

 

– To istotne ryzyko. Podobnie jak kierowanie się wyłącznie niską ceną usług. Nie ma gwarancji, że za tym idzie jakość. Tu wracamy do pytania początkowego – jak weryfikować kompetencje wykonawcy? Jak uzyskać gwarancję, że nasza strona będzie działała poprawnie i będzie łatwa do modyfikacji w przyszłości. Bo nie jest sztuką zrobić stronę, która się szybko technicznie „zestarzeje”.

– Warto wziąć pod uwagę parę czynników, a zacząć od analizy, co tak naprawdę jest nam potrzebne. Przy wyborze wykonawcy dobrze jest sprawdzić, czy dysponuje on zespołem o zróżnicowanych kompetencjach, czyli grafikami, programistami, beta-testerami, doradcami z wiedzą marketingową. W przypadku freelancerów, którzy zazwyczaj są tańsi, pojawia się niebezpieczeństwo zbyt wątłego doświadczenia. Rzadko się zdarza, by ktoś był jednocześnie równie dobrym grafikiem, jak i programistą. Drugi element to doświadczenie firmy. Jakie ma ona osiągnięcia w projektowaniu? Czy można obejrzeć jej prace? Na jakim one są poziomie? Plus zdolność poprowadzenia klienta przez cały proces. Uczciwe doradztwo, uczulanie na typowe pułapki. Jedną z nich jest na przykład nadmierne skoncentrowanie się na wymiarze wizualnym. Klient, który nie zna się na tym jak zbudowana jest strona, może ulec pierwszemu zwodniczemu wrażeniu, a tymczasem poza ładnym wyglądem liczy się mnóstwo innych czynników. Kiedy jest możliwość bezpośredniego kontaktu, klientowi łatwiej podejmuje się decyzje na poszczególnych etapach pracy.

 

– Niektórzy twierdzą wręcz, że dobrze jest tak projektować, by była pewna rozłączność między pracą grafika a pracą informatyka.

– Jest to prawda. Współpraca tych dwóch specjalistów jest oczywiście niezbędna. Grafik, tworząc stronę, musi wiedzieć, w jaki sposób ta strona ma funkcjonować. Musi rozumieć zasadę kodowania, wiedzieć na co może sobie pozwolić, by nie stwarzać jakichś niepotrzebnych utrudnień w płaszczyźnie czysto technicznej. Również bardzo istotną rolę odgrywa w agencji osoba, która z klientem opracowuje strategię i plan witryny. Po przygotowaniu szkicu w aspekcie funkcjonalności (czyli inaczej „user experience”), musi wraz z zamawiającym stworzyć listę elementów i opisać pożądaną nawigację strony. Na tej podstawie grafik może przygotować ciekawą graficznie treść, a programista przełożyć na język programowania.

 

– Czasem się zdarza, że firma, która ma ogólnie dobry wizerunek, wydaje się nowoczesna, zawodzi klienta, gdy ten spojrzy na jej stronę internetową, bo ona się nie zmieniła od momentu powstania. Czy można określić, jak często stronę powinno się modyfikować?

– To zależy oczywiście od potrzeb. Ale zasadniczo stronę powinno się modyfikować co najmniej co cztery lata. Taki wniosek wynikałby z obserwacji tego, co wydarzyło się w branży w ciągu ostatniej dekady. Jednak technologie zmieniają się tak szybko, że być może zmiany na stronach trzeba będzie wprowadzać jeszcze częściej. Najważniejsze jest to, żeby właściciel strony miał świadomość, że zmiany są koniecznością. Jeżeli w rok po starcie nasza strona przestanie być atrakcyjna, to warto nad nią popracować, „podciągnąć” do aktualnego trendu i oczekiwań klientów. Konkurencja cały czas się rozwija i jeżeli nie będziemy obserwować dominujących tendencji, możemy znaleźć się poza głównym nurtem.

 

zdjecie drugie Ludzie

 

– Tak więc strona powinna być tak projektowana, żeby była łatwa do modyfikacji?

– To jest bardzo istotne. Najważniejszy jest rdzeń strony, który nawet przy częstych modyfikacjach powinien zapewnić możliwość jedynie przeorganizowania zawartości bez potrzeby budowania wszystkiego od początku, co jak wiadomo jest kłopotliwe i kosztowne. I tutaj znów kluczowe okazuje się doświadczenie obsługującej klienta agencji.

 

– Jak wygląda katalog najważniejszych cech nowoczesnej strony?

– Szczególnie ważna jest responsywność, o czym już była mowa. Druga rzecz to grafika, która ma wpływ na pierwsze wrażenie. Czasami sekundy albo nawet ułamki sekund, jedno spojrzenie na ekran, jest decydujące. W tak krótkim czasie internauci podejmują decyzję, czy chcą gdzieś wchodzić głębiej. Jeżeli grafika będzie nieciekawa, to klienci nie będą zachęceni do tego, żeby pozostać na tej stronie. Pójdą do konkurencji.

 

– Coraz większe znaczenie ma fotografia i ogólnie informacja graficzna.

– Współczesna komunikacja ma charakter wizualny. Dąży do minimalizmu: jak najmniej treści słownej, którą zastępują zdjęcia, będące swoistym skrótem informacji. Akapity tekstu zamieniają się w jeden nagłówek lub w 2-3 linijki tekstu, odsyłające do dołączonej podstrony z szerszym opisem dostępnym na przykład po kliknięciu, co ma wpływ na późniejsze pozycjonowanie. Tak więc kolejną ważną cechą nowoczesnej strony jest minimalizm. Ludziom coraz mniej chce się czytać. Większość z nas jest wzrokowcami. Chcemy szybko zorientować się, z czym mamy do czynienia, niekoniecznie zagłębiając się w opisowe akapity. Dlatego fotografia nabrała ogromnego znaczenia. Spójność komunikatu słownego z dobrym zdjęciem to klucz do sukcesu. Jeśli chodzi o samą budowę strony, to ważny jest również element user experience, który przewijał się w czasie naszej rozmowy. Strony muszą być stworzone pod kątem użytkownika, a nie pod kątem preferencji estetycznych właściciela strony czy projektanta. Trendem jest też stosowanie delikatnych animacji, stopniowe, niejako w ruchu, pojawienie się tekstu. Poza tym slider (inaczej „head image”), czyli główny element, który po otwarciu strony prezentuje grafikę mającą wpływ na pierwsze wrażenie.

 

– O czym jeszcze trzeba pamiętać?

– Bardzo istotne jest to, żeby strona była łatwa do edycji przez właściciela. Bardzo często w firmach pojawiają się aktualności, nowa oferta, zmieniają się dane kontaktowe. Takie modyfikacje powinny być bezproblemowe. Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby firma musiała w każdej takiej sytuacji szukać pomocy specjalisty.

 

– Oprócz zdjęć na znaczeniu zyskują filmy.

– To najlepiej widać na Facebooku, gdzie co drugi post zawiera w treści film odwołujący się do Youtube czy innych portali. Natomiast infrastruktura nie pozwala nam jeszcze w stu procentach przechodzić na używanie filmów. Coraz więcej Polaków ma dostęp do Internetu, ale nie wszędzie jest on wystarczająco szybki, jakbyśmy tego oczekiwali, również w telefonach komórkowych. Rozwiązaniem będzie postępujący rozwój światłowodów i technologii bezprzewodowej.

 

– Wspomniałem o filmach, bo jak pokazują statystyki w walce o czas i uwagę widzów Internet stał się konkurencją dla telewizji.

– Tak jak kilka lat temu zyskiwał on kosztem wydawnictw i czasopism, tak obecnie zaczyna wypierać media telewizyjne. Coraz więcej treści, coraz więcej kanałów, filmów możemy obejrzeć w Internecie, nie mając dostępu do „kablówki” czy platform udostępniających telewizję naziemną.

 

– Także tę tendencję można spożytkować z korzyścią dla siebie, świadomie budując stronę.

– Na pewno wideo ma duże znaczenie, jeśli chodzi o promocję działalności. Z tym, że i tutaj musimy wciąż pamiętać, kto jest naszym klientem docelowym. Nie dla każdego stworzymy odpowiednią treść w formie wideo. Czasami – choćby na stronach specjalistycznych, takich jak na przykład serwisy prawne – ważniejsze są treści merytoryczne, a nie atrakcyjne filmy. Ale ogólnie rosnące znaczenie wideo to jeden z wyrazistych trendów.

 

 

OdStrony.pl, ulica Żebrowskiego 25, 75-392 Koszalin
E-mail: biuro@odstrony.pl
Telefon: +48 537 102 102
www.odstrony.pl