Jeśli ktoś miałby wątpliwości, czy warto było inwestować w marinę żeglarską w darłowskim porcie, z pewnością pozbędzie się ich pod wpływem liczb. Od czasu uruchomienia profesjonalnej przystani do Darłówka zawinęło, licząc w skali sezonu, trzy razy więcej jachtów niż w roku poprzednim. A to dopiero początek, bo marina działa od roku. Zadowoleni żeglarze informację o niej roznieśli po portach całego Bałtyku.
Marina została oddana do użytku w maju ubiegłego roku. Powstała w miejscu portu rybackiego. Gdzie podziali się rybacy? Tymczasowo cumują przy innym nabrzeżu. Wkrótce będą mieli nowoczesny basem w porcie do swego użytku. Inwestycja w toku.
Darłowski port jest spółką należącą do samorządu. To on przystąpił do unijnego programu, w ramach którego w 40 procentach UE dofinansowała powstanie mariny. Urządzono więc 67 stanowisk dla łodzi o długości od sześciu do 15 metrów. Żeglarze mogą skorzystać nie tylko z możliwości zacumowania, ale również z prądu, słodkiej wody, prysznica, pralni i bezprzewodowego Internetu. Płacą przy tym przystępną stawkę 50 złotych dziennie – jako ryczałt. Waldemar Śmigielski, dyrektor portu w Darłowie, tłumaczy: – Taka forma rozliczenia jest wygodna. Żeglarze chwalą ją sobie, bo nie muszą rozliczać się za poszczególne tak zwane media osobno, jak jest często w innych marinach.
A żeglarzy przybywa. O ile – według informacji zaczerpniętych od dyrektora Śmigielskiego – wcześniej w sezonie do Darłówka zawijało od 150 do 200 żaglówek, to w poprzednim, pierwszym gdy działała marina, było to 550 jachtów! W tym roku można się ich spodziewać jeszcze więcej, bo wieść, że na wybrzeżu Bałtyku pojawiło się nowe miejsce przyjazne wodniakom dopiero się rozchodzi. Niemal połowa gości pochodziła z Niemiec, 170 z Polski, a reszta to Skandynawowie. Żeglarze to bardzo solidarne i zwarte środowisko; pozytywna rekomendacja ma w nim ogromne znaczenie. A marinę darłowską z pewnością będą sobie polecać.
Szansę przystąpienia do wspomnianego wcześniej programu o nazwie Zachodniopomorski Szlak Żeglarski miały wszystkie nadmorskie samorządy naszego województwa. Niektóre, jak na przykład Mielno, uznały że nie są w stanie udźwignąć kosztów. Tym samym szlak składa się w tej chwili z marin w: Świnoujściu, Dziwnowie, Kamieniu Pomorskim, Mrzeżynie, Dźwirzynie, Kołobrzegu i Darłowie. Żałować można, że zabrakło podobnej inicjatywy u wschodnich sąsiadów, czyli w województwie pomorskim. Płynąc z Darłowa żeglarze mają do dyspozycji przystosowaną do ich potrzeb marinę dopiero w Łebie. Mogą, oczywiście, zatrzymać się w Ustce, ale nie w miejscu specjalnie przygotowanym, ale po prostu gdzieś w porcie.
W Darłowie w nieodległym terminie powstanie druga marina – od strony otwartego morza. Zaplanowana jest jako element kompleksu apartamentowego Marina Royale, którego budowę belgijscy inwestorzy mają rozpocząć zaraz po wakacjach. Czy nie będzie to konkurencja dla przystani samorządowej? Waldemar Śmigielski komentuje: – Nie odbieramy tego w kategoriach konkurencji. Możemy się tylko cieszyć, że do Darłówka będzie zawijać więcej jednostek. Zresztą warunki w tamtej marinie będą trudniejsze, bo w końcu jest to awanport, gdzie jest duże stałe falowanie, co dla małych łodzi jest niewygodą a żeglarzom odbiera komfort wypoczynku.
Darłówko, czyli nadmorska dzielnica Darłowa, mocno się zmieniło i zmieniać będzie się dalej, bo samorząd ma plan inwestycyjny rozpisany na okres całej obecnej unijnej tzw. perspektywy finansowej, czyli do 2020 roku. Jest ona punktem odniesienia dla lokalnych działań, bo Darłowo należy do tych gmin, które po mistrzowsku i z ogromnym pożytkiem potrafią korzystać z finansowego zewnętrznego wsparcia. Umie także współpracować z administracją specjalną, zwłaszcza Urzędem Morskim w Słupsku, dzięki czemu na przykład od niedawna udostępniony został półtorakilometrowy bulwar wzdłuż rzeki Wieprzy, który rozpoczyna się w porcie. Miasto ze swej strony dołożyło urządzenia „siłowni pod gołym niebem”. Powstało atrakcyjne miejsce rekreacji, gdzie jedni będą mogli pospacerować, a inni pobiegać albo poćwiczyć na świeżym powietrzu. – Nie da się wszystkiego zrobić od razu – tłumaczy dyrektor Śmigielski. – Wiemy, czego chcemy i małymi krokami nasz plan realizujemy.
Zakłada on m.in. budowę wspomnianego basenu portowego dla rybaków, który będzie miał powierzchnię dwóch hektarów i zostanie wyposażony – podobnie jak to jest w marinie – w pływające pomosty. Mimo ograniczenia liczby kutrów, do jakiego doszło po wstąpieniu Polski do UE, Darłowo pozostaje macierzystym portem dla 37 jednostek połowowych. W basenie będzie miejsce również dla 27 jednostek świadczących usługi w zakresie wędkarstwa morskiego. Ich liczba pokazuje, że obsługa zjeżdżających z całego kraju – i nie tylko – amatorów samodzielnego łowienia dorszy czy łososi staje się ważną częścią biznesu turystycznego.
Rozwojowi turystyki sprzyja również konsekwentna współpraca samorządu z Kołobrzeską Żeglugą Pasażerską. Jej efektem jest uruchamiane w każde wakacje bezpośrednie połączenie promowe z duńską wyspą Bornholm. W planach jest połączenie stałe, toteż – znowu wspierając się funduszami unijnymi – Darłowo zaczęło budowę terminalu odpraw pasażerskich. Odbywa się to w ramach programu Interface Plus mającego na celu pobudzanie ruchu turystycznego między Polską, Danią i Niemcami. Pieniądze z niego przeznaczone są dla miast posiadających stałe połączenie pasażerskie.
Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa, kwituje: – Morze to nasze naturalne bogactwo. Z drugiej strony oczekiwania turystów i wczasowiczów rosną. Dlatego staramy się szukać sposobów, żeby dać im jak największą satysfakcję i poczucie dosytu. Chcemy, żeby nacieszyli się morzem i do nas wracali. A kiedy mówimy „morze”, mamy na myśli nie tylko plażę, ale również klimat portowego miasta.