Fizjoterapia stomatologiczna jako specjalność nie ma długiej historii. Reaguje na to, co w ogromnym stopniu jest skutkiem zmian cywilizacyjnych. Męczący, pełen pośpiechu tryb życia i stres zapisany w ciele wpływają na przyjmowanie niewłaściwej postawy. Co za tym się kryje? Zmienia się mimika twarzy, pojawia się uczucie zaciskania szczęki, z czasem przychodzi ból głowy. O tym, kiedy warto skorzystać z pomocy fizjoterapeuty rozmawiamy z mgr Pauliną Dominikowską, prowadzącą w Koszalinie Gabinet Fizjoterapii Prozdrowotnej.
– Fizjoterapia stomatologiczna to zabiegi ordynowane wyłącznie przez lekarza?
– Pacjent może się na nie zgłosić sam, o ile jest wystarczająco świadomy, by ocenić, że u fizjoterapeuty uzyska potrzebną pomoc. Dentysta dostrzeże jednak więcej objawów, a więc również wskazań do interwencji fizjoterapeutycznej. Równie często zdarza się, że ja kieruję pacjenta do stomatologa. Jako fachowiec zwraca on uwagę na odsłonięte szyjki zębowe, charakterystyczne trzaski, napięcie mięśni poruszających żuchwą, a także informuje pacjenta o profilaktyce parafunkcji, wskazaniu do odbudowy braków zębowych i zasadach higieny.
– Pacjenci nie uświadamiają sobie, że pewne uciążliwości, w tym bóle głowy, mogą wynikać z problemów stomatologicznych?
– Rzadko. Dlatego do mnie trafiają raczej pacjenci kierowani przez stomatologów. Najczęściej chodzi o szczękościsk albo bruksizm, czyli chorobliwe zgrzytanie zębami, nienaturalne i zbyt silne ich ścieranie, ubytki zębowe, w ogóle problemy ze stawem skroniowo-żuchwowym. Pacjent nie może odpowiednio szeroko otworzyć ust, przez co lekarz ma utrudnioną pracę w stomatologii zachowawczej bądź chirurgicznej.
– Z czego wynikają u człowieka takie stany, jak zbyt silne napięcia mięśni żucia, szczękościsk czy bóle głowy?
– Zrzucić wszystko na stres, byłoby pewnie zbytnim uproszczeniem, ale rzeczywiście jeżeli chodzi o staw skroniowo-żuchwowy zachodzi silna korelacja z psychiką. Poza tym znaczenie mają inne uwarunkowania: leczenie ortodontyczne, aparaty nazębne, silne urazy – na przykład kontuzje na stoku narciarskim lub w trakcie innej aktywności fizycznej. Generalnie wszystkie bodźce, które prowadzą do utrwalonej asymetrii twarzy.
– Jeśli nieprawidłowe działanie stawu skroniowo-żuchwowego jest utrwalone, to pewnie praca nad odwróceniem tej sytuacji również musi trwać długo?
– Niekoniecznie. Cel pracy fizjoterapeutycznej to przywrócenie optymalnej funkcjonalności mięśni wokół szpary ust i mięśni żucia oraz zmotywowanie pacjenta do zmiany nawyków zdrowotnych – na przykład symetrycznego przeżuwania pokarmu, bo ludzie często gryzą i przeżuwają pokarm jedną stroną jamy ustnej. Zdarza się, że sama zauważam zmianę już po pierwszym zabiegu, a dentysta potwierdza moją obserwację, bo pacjent był w stanie podczas wizyty u niego szerzej otworzyć usta, co pozwoliło dotrzeć do strefy w jamie ustnej wcześniej niedostępnej dla narzędzi stomatologicznych. Ale oczywiście trwała zmiana kosztuje dużo pracy mojej i pracy pacjenta. Pacjenci angażują się chętnie, kiedy w trakcie terapii odczuwają mniejszą dotkliwość bólów symetrycznych wywołanych nadmiernym napięciem mięśni.
– Czyli pacjent powinien w domu ćwiczyć?
– Koniecznie. Ja jako fizjoterapeutka przygotowuję go do tego, jak powinien się zachowywać na co dzień, żeby sobie samemu pomóc. Zaczynamy od relaksacji mięśni żucia, karku, a następnie pracujemy nad prawidłową postawą ciała.
– Zła postawa ciała może powodować bóle głowy?
– Tak, jeśli w długim ciągu zależności wpływa ona na pracę stawu skroniowo-żuchwowego. Znaczenie ma przede wszystkim ustawienie głowy, a co za tym idzie ustawienie barków. Później jest miednica, kończyny dolne… Cały czas patrzymy pod kątem stawu skroniowo-żuchwowego. Człowiek to złożona całość.
– Wróćmy do „naprawiania”.
– Nie mogę być z pacjentem przez 24 godziny na dobę, więc musi on sam się pilnować. Ode mnie dostaje instrukcję, na co zwracać uwagę w życiu codziennym.
– Co więc powinien robić?
– Przede wszystkim musi zdać sobie sprawę z tego, kiedy i w jakich okolicznościach silnie napina mięśnie, o których mowa. Pacjenci na przykład mówią, że dzieje się tak, kiedy prowadzą auto i są skupieni na ruchu drogowym, kiedy długo pracują przy komputerze, albo kiedy zwyczajnie irytują się na jakieś zdarzenie. Uświadomić sobie to, to zrobić pierwszy krok. Człowiek, kiedy się denerwuje, mimowolnie i nieświadomie reaguje takimi napięciami, które potem przekładają się na napięcie żwaczy i złą ich pracę. Jeśli dzieje się tak przez lata, zapominamy o tym i mechanicznie powtarzamy szkodliwą reakcję. Tak więc to napięcie przekłada się na złą pracę stawu skroniowo-żuchwowego, a ta wywołuje dokuczliwe bóle głowy.
– Czyli de facto w terapii wszystko zaczyna się od świadomości?
– Tak ważna jest świadomość własnego ciała. Najpierw musimy sobie to poukładać w głowie, a później działać. Jeśli chodzi o poszczególne ćwiczenia, indywidualnie dobrane, siadamy z pacjentem przed lustrem i wspólnie je wykonujemy. Pacjent próbuje w gabinecie, a później ćwiczy sam. Już nie musi siedzieć przed lustrem. Można ćwiczyć obojętnie gdzie: w domu, w szkole, w samochodzie. Koniecznie parę razy dziennie. To nie wymaga wielkiego wysiłku, trzeba tylko o tym pamiętać. Ale podkreślam: to co najważniejsze – poza technikami manualnymi – to właśnie edukacja pacjenta. Zwłaszcza nauka relaksacji mięśni i trening oddechowy. Popularnie mówimy o tym zjawisku „wyluzowanie”. Dla każdego znaczy to nieco inny stan, ale musimy się nauczyć go uzyskiwać.
– Zawsze się udaje?
– To sprawa indywidualna. Ale zazwyczaj połączenie terapii manualnej, zabiegów fizykalnych, edukacji pacjenta i jego samodzielnej pracy, daje dobre efekty. W niektórych przypadkach konieczna jest ścisła współpraca ze stomatologiem. Czasami pacjent doskonale sobie radzi w ciągu dnia, a w nocy nadmierne i szkodliwe w skutkach zaciskanie szczęk powraca. Wtedy prawdopodobnie nie obejdzie się bez dobranej przez dentystę szyny relaksacyjnej.
– Szyna? To brzmi strasznie.
– Może nieciekawie się to nazywa, ale to nic strasznego. To nakładka zabezpieczająca przed ścieraniem zębów i chroniąca sam staw. Warto zastosować również klasyczną fizykoterapię jak laseroterapia, ultradźwięki, sollux oraz kinesiotaping. Niekiedy trzeba również użyć farmakoterapii, zwłaszcza gdy wdał się stan zapalny.
– Ale o tym już decyduje lekarz?
– Tak, oczywiście . O zastosowaniu szyny relaksacyjnej również wyłącznie decyduje lekarz.
– Jeżeli chodzi o terapię manualną, to na czym ona polega?
– Techniki relaksacji powięziowo-mięśniowo-stawowej prowadzą do autoregulacji napięć mięśni w obszarze głowy i szyi. Wybór technik zależy od tego, jakie jest pochodzenie problemu.
– Z tego wynika, że zanim fizjoterapeuta rozpocznie działanie, musi dobrze rozpoznać przyczynę bólu?
– Podstawą skutecznej terapii jest wywiad, obserwacja pacjenta podczas wypowiedzi oraz dokładne badanie palpacyjne, czyli za pomocą dotyku. Do tego koniecznie współpraca z lekarzem stomatologiem, który również udziela fizjoterapeucie wskazówek. Jeśli te konsultacje wykona się prawidłowo, wiadomo jak zabrać się do pracy. Ja zabiegi zaczynam zazwyczaj na zasadzie „od ogółu do szczegółu”, bo często jest tak, że boli nas w danym miejscu, ale poprzez oddziaływanie na zupełnie inne miejsce uzyskujemy ulgę, rozluźnienie, ograniczenie bólu.
– Jeżeli pacjent pracuje sam, ćwiczy, jest uważny, słucha Pani rad, to jak długo trwa przywracanie stanu pierwotnego?
– Stan pierwotny jest trudny do osiągnięcia, bo po drodze zachodzą trwałe zmiany, na przykład starcie zębów. A praca trwa zależnie od konkretnego przypadku – raz krócej, raz dłużej. Jeżeli pacjent uwierzy, że najwięcej zależy od niego samego i systematycznie pracuje nad sobą zgodnie ze wskazówkami fizjoterapeuty, odczuwalne zmiany przychodzą dość szybko. Musi tylko bardzo się pilnować. We wszystkich tych sytuacjach, kiedy zwyczajnie zareagowałby zaciśnięciem szczęk, nie robić tego a wręcz wykonać proste ćwiczenia rozluźniające. Im więcej czasu i swoich myśli poświęci problemowi, tym szybciej będą wyraźne efekty.
– Fizjoterapia stomatologiczna to chyba młoda dziedzina?
– Trzeba podkreślić, że bardzo ważna. Jest ona częścią fizjoterapii. Pierwszy wyspecjalizowany polski gabinet fizjoterapii stomatologicznej pojawił się w Krakowie kilka lat temu. Pierwsze kursy dokształcające w tej dziedzinie zostały zaproponowane stosunkowo niedawno w Poznaniu, Krakowie, Warszawie.
– Jak reagują na nią dentyści?
– Stomatolodzy są zadowoleni ze współpracy, zwłaszcza że w konsekwencji wzrasta komfort i efektywność pracy z pacjentami poddanymi fizjoterapii mięśni i stawów twarzy. Trzeba podkreślić, że bardzo ważna jest także współpraca z innymi specjalistami: psychologami, psychiatrami i neurologami. Zdrowie i zadowolenie pacjentów jest najważniejsze, a najistotniejszym wspólnym celem jest trwałe usunięcie bólu.
GABINET FIZJOTERAPII PROZDROWOTNEJ,
Paulina Dominikowska,
ulica Bogusława II 3a. Kontakt telefoniczny: 601 643 6267