Maraton zumby, mecze piłki ręcznej, licytacje i zbiórki. Tak przyjaciele chcą pomóc 27-letniemu koszalinianinowi w jego walce z nawracającym obłoniakiem. Damian Paszkowski toczy ją od dziewięciu lat. Do tej pory wygrał sześć rund, przed nim następna bitwa – z kolejnymi trzema guzami.
Zanim choroba ujawniła się, Damian Paszkowski był wesołym nastolatkiem, dobrym uczniem i rokującym szczypiornistą Gwardii Koszalin. Walkę o życie zaczął dziewięć lat temu. – Pewnego dnia nie przyszedł do szkoły – wspomina Marcin Kępka, przyjaciel Damiana. – To było do niego niepodobne – dodaje. Znajomi myśleli, że Damian zrobił sobie wagary. Po kilku godzinach dowiedzieli się, że wysportowany 18-latek nie wstał tego dnia z łóżka. Potworny ból zwalił go po prostu z nóg. Diagnoza była jednoznaczna – obłoniak, czyli złośliwy nowotwór, który umiejscawia się w mózgu i kręgosłupie. Dzięki własnej sile i determinacji rodziny Damian zwalczył chorobę.
NAWRÓT
Spokój trwał sześć lat, ale nadeszła zła wiadomość – guz drugiej części mózgu. operacja w Pradze, gdzie stosowany jest tzw. nóż gamma. Po zabiegu próba powrotu do normalnego życia, codzienności i rodziny. Niestety nie na długo. Cztery miesiące później u Damiana pojawiły się niepokojące objawy, tym razem w rejonie pleców. Lekarze zdiagnozowali nowotwór górnej części kręgosłupa. Umiejscowienie guza nie pozwoliło na naświetlanie, jedynym rozwiązaniem okazała się klasyczna operacja. oprócz silnego bólu, zaczęły się problemy z chodzeniem. Marcin Kępka relacjonuje: – Wszyscy czuliśmy się bezradni, nie umieliśmy mu pomóc. Ale po raz kolejny Damian nas zadziwił swoją siłą i wiarą. Stanął na nogach. Kolejna walka z nowotworem została wygrana.
POWRÓT DO ŻYCIA
Mimo wycieńczenia organizmu i zaburzonego spokoju, pan Damian ponownie zaczął patrzeć na świat z nadzieją. Zaręczył się, miał zostać tatą i podjął nową pracę. Wszystko zaczęło się układać. Nie na długo. Dwa dni przed uzyskaniem tytułu magistra – lodowaty prysznic: wyniki badań wskazywały na dwucentymetrowy guz w głowie. – Choroba powracała jak bumerang – opowiada przyjaciel Damiana Paszkowskiego. – Razem z rodziną podjęli decyzję o ponownym wyjeździe do Pragi na naświetlanie kobaltem. To była jedyna szansa.
Wyjazd był możliwy dzięki pomocy przyjaciół i innych życzliwych osób. Metoda „Gamma-Knife” mimo że niezwykle efektywna, jest bardzo droga i nierefundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Niestety następne badania nie przyniosły dobrych wieści – Damiana Paszkowskiego czekała kolejna walka o życie. Tym razem z nowotworem kręgosłupa.
W tym czasie na świat przyszła jego córeczka. Nie mógł z nią spędzać czasu, bo przygotowywał się do kolejnej operacji. Ale w końcu, mimo komplikacji, wraca do domu. – W grudniu ubiegłego roku wyniki badań Damiana ponownie postawiły wszystkich na nogi – opowiada Krystyna Struś, wychowawczyni Damiana z podstawówki, prywatnie przyjaciółka rodziny. – Czekała go kolejna walka. Jego stan zdrowia był na tyle poważny, że zabieg przekładano dwukrotnie – dodaje.
Kiedy wreszcie przyszedł czas operacji – okazało się, że przez pięć miesięcy nowotwór powiększył się czterokrotnie. operacja udała się, jednak Damian nie czuł się dobrze. Wręcz przeciwnie – pojawił się ból klatki piersiowej, pleców oraz rąk. Kolejne trzy dni dla całej rodziny i znajomych były jak zły sen: ich przyjaciel, syn, ojciec i miłość życia – walczy o powrót do nich. Lekarze decydują się na drugą operację.
Damian po raz kolejny dochodzi do siebie. Na Facebooku pisze: „W końcu w domu. Po 21 dniach w szpitalu, 2 operacjach, 1 zabiegu, nieopisanym bólu i strachu nareszcie mogłem przytulić córeczkę. Dziękuję za wsparcie, dobre słowo i pomoc “.
MOC PRZYJAŹNI
Damian wygrał kilka starć z rakiem, ale przed nim – wojna. Jest po kolejnej operacji usunięcia guza mózgu. Według lekarzy ma ich jeszcze trzy – jeden w głowie, dwa na kręgosłupie. Tym razem koszalinianin chce podjąć się kuracji metodami alternatywnymi. Na ten cel potrzebne jest około 45 tysięcy euro.
Wiadomość o ponownym nawrocie choroby spadła na rodzinę jak grom z jasnego nieba, jednak bliscy Damiana nie zostali sami. – Nigdy nie byli sami – podkreśla ze łzami w oczach Krystyna Struś. – olbrzymim wsparciem i motorem napędowym do działania są przyjaciele Damiana ze szkoły podstawowej.
– To była moja najlepsza klasa, zawsze razem, wspierali się. Nawet kiedy ich drogi rozeszły się po ukończeniu gimnazjum, utrzymywali kontakty. Krystyna Struś ze łzami w oczach dodaje: – Dzwonili do mnie, kiedy coś w ich życiu zmieniało się, kiedy zdawali do kolejnych klas, a nawet wtedy kiedy mieli kłopoty. Teraz ich przyjaźń po raz kolejny jest wystawiona na próbę, ale walczą i nie pozwalają przestać walczyć Damianowi.
POSPOLITE RUSZENIE
Do przyjaciół i znajomych Damiana przyłączyli się dawni koledzy z pracy, szkoły a nawet obcy ludzie. Wszyscy chcą pomóc, by udało się zebrać brakującą kwotę. W Koszalinie zostało zorganizowanych szereg imprez. Jedną z nich był Maraton Zumby, w którym wzięło udział ok. 200 osób. Specjalnie dla Damiana przyjechali instruktorzy ze Szczecina, Konina i Mrzeżyna. – Kiedy dzwoniłam po zumbowiczach, którzy mogliby poprowadzić maraton, nikt mi nie odmówił – mówi Katarzyna Stankiewcz, jedna z organizatorek. – Pytali tylko kiedy i gdzie – dodaje. Dlaczego zdecydowała się pomóc Damianowi? – Znamy się, mieliśmy okazję pracować ze sobą. To niesamowicie pozytywny chłopak, zawsze chętny do pomocy, kochający rodzinę i dobry kolega.
Po maratonie zumby odbyły się dwa mecze piłki ręcznej – mecz ligowy Gwardia kontra Brodnica oraz spotkanie towarzyskie: koledzy Damiana kontra oldboye. Podczas całodniowej imprezy udało się zebrać ponad 6,6 tys. zł. Do akcji przyłączyła się Szkoła Podstawowa nr 18 i Gimnazjum nr 9 w Koszalinie, których Damian jest absolwentem. – Zorganizowaliśmy szereg imprez kulturalnych i sportowych angażując całą społeczność szkolną – wymienia była wychowawczyni. – odbyły się także rozgrywki między politykami, nauczycielami i przyjaciółmi Damiana. Były również kiermasze ozdób świątecznych i domowych wypieków. Licytację przedmiotów oraz zbiórkę pieniędzy wśród nauczycieli zorganizował również Zespół Szkół nr 2 w Koszalinie. – Damian nie był naszym absolwentem – wyjaśnia Bożena Sobkowiak, dyrektor placówki.– Jednak miałam okazję spotkać się z nim i jego tatą. Sama jestem matką, zrobiłabym wszystko dla mojego dziecka. Jak mogłabym odmówić pomocy.
Oprócz zbiórek w szkole, pod koniec grudnia „Teatr na bosaka” wystawi spektakl, z którego dochód trafi na konto 27-latka. – Do momentu kiedy pełna kwota nie znajdzie się na koncie Damiana, będziemy walczyć – zapowiada Krystyna Struś. Na Facebooku trwa akcja „Dychą w Raka”, która polega na przelaniu 10 zł na konto fundacji „Małych i dużych” i wskazaniu kolejnych trzech osób, które również mogą przekazać symboliczną kwotę Damianowi.
Damian Paszkowski dochodzi do siebie po operacji. od jego stanu fizycznego i psychicznego uzależnione jest dalsze leczenie. Na razie rodzina poszukuje kliniki, która leczy obłoniaka metodami alternatywnymi. To szansa na stałe wyleczenie i powrót do normalnego życia. – Czekam dnia kiedy Damian powróci do pełni sił i tak jak zawsze zażyczy sobie mojego jabłecznika – śmieje się Krystyna Struś.
Wszyscy możemy pomóc Damianowi w jego walce. Wystarczy przekazać dowolną kwotę na FUNDACJĘ MAŁYCH I DUŻYCH, konto 59 1160 2202 0000 0001 5769 2254, z dopiskiem: Damian Paszkowski.