1 2 Motoryzacja
Fot. Mateusz Szczepański

Skoda Kodiaq. Jak ulał – od pierwszej jazdy

Auto, które było wyczekiwane przez klientów i zaniepokojoną konkurencję. Pierwszy (jeśli wyłączyć model Yeti) SUV ze znaczkiem Skody. Od paru tygodni już dostępne w Polsce. Jednak kto chciałby stać się jego nabywcą, musi uzbroić się w sporo cierpliwości, bo zainteresowanie modelem przewyższa moce produkcyjne fabryki. Na swego Kodiaqa poczekać trzeba nawet dziewięć miesięcy. Czy warto?

 

Bez wątpienia warto. Nie będziemy tutaj skupiać się na elementach technicznych, ale na tym, co dla zwykłego kierowcy najważniejsze: wrażeniach z prowadzenia auta, poczuciu bezpieczeństwa, wygodzie. Mieliśmy okazję przetestować na trasie liczącej 1000 km auto z koszalińskiego salonu firmy Krotoski – Cichy wyposażone w dwulitrowy silnik Diesla, automatyczną (siedmiostopniową) skrzynię biegów i napęd na obie osie.

Pierwsze wrażenie, kiedy wsiadamy do SUV-a Skody: ogromna przestronność. Nie tylko z przodu, ale również w drugim rzędzie siedzeń. Tak więc nie tylko kierowca i pasażer jadący z przodu mają komfort pod względem ilości miejsca. Z tyłu moją wygodnie jechać trzy osoby. Auto zwyczajnie pięcioosobowe, ma również opcję siedmiu siedzeń. W dodatkowym, trzecim rzędzie – według relacji innych użytkowników – miejsca wystarcza raczej dla dzieci niż dorosłych, ale przecież auta siedmioosobowe to zazwyczaj wybór liczniejszych rodzin z kilkorgiem dzieci.

1116_075

Stałym atrybutem Skody jest praktyczność. To wyróżnik również jej nowego modelu. Przemyślane schowki, olbrzymi bagażnik o pojemności 720 litrów, który da się powiększyć do ponad 2000 litrów (!) przy złożonym drugim rzędzie siedzeń, liczne uchwyty, doświetlanie drzwi, ergonomiczna deska rozdzielcza – wszystko to służy wygodzie i powoduje, że od razu czujemy się w tym aucie komfortowo.

Auto waży niemal dwie tony. Można w nim umieścić 650 kg ładunku i przewozić przedmioty o ponad dwóch metrach długości. Niemal jak w „dostawczaku”. Przewiezienie zakupów ze sklepu Ikea przestaje być kłopotem. Ze Skody Kodiaq zadowoleni będą również ci, których hobby wymaga zabierania z sobą przyczepy ze sprzętem (łódki, quadu, motocykla) – jej masa może wynieść nawet 2,5 tony!

2

Samochód nie jest – mówiąc potocznym językiem – przebajerzony. Ma wszystko co mieć powinien. Multimedia (nawigacja, telefon, odtwarzanie plików muzycznych) działają bez zarzutu. Na wyświetlaczu uzyskujemy bezproblemowo wszystkie potrzebne informacje o parametrach jazdy.

Jednym z najważniejszych jest zużycie paliwa. Tu spotyka nas miłe zaskoczenie. Przy jeździe na autostradzie z dopuszczalną prędkością 140 km/h Kodiaq spala około siedmiu litrów na setkę. Podwyższenie prędkości o 20 km powoduje tylko nieznaczny wzrost zużycia oleju napędowego. W jeździe po mieście spokojnie można się zmieścić w 10 litrach na 100 km. To niedużo jak na dwulitrowy silnik i masę pojazdu.

Prowadzi się go bardzo przyjemnie i pewnie. Jest stabilny, może nie najdynamiczniejszy, ale przy prędkościach ponad 100 km/h nadal gwarantuje sprawne i bezpieczne wyprzedzanie. Idealnie trzyma się drogi. W zakręty wchodzi pewnie. Jest bardzo zwrotny, toteż manewrowanie na przykład na parkingach nie stanowi żadnego kłopotu. Ma do tego doskonale działający system kamer pomagających parkować. Czasami, nawet w samochodach klasy premium, kamery są bardziej gadżetem niż realną pomocą. Tutaj naprawdę wspierają kierowcę w trudnych sytuacjach.

3

Jeśli elastyczność Kodiaqa jest przeciętna, to hamulce pochodzą z pierwszej ligi. Auto pomimo swojej masy niemal staje w miejscu przy mocnym naciśnięciu hamulca. To kolejny aspekt czyniący z Kodiaqa bezpieczne auto rodzinne.

Na dłuższych trasach i dobrych drogach nieoceniony jest tzw. aktywny tempomat. Urządzenie ma za zadanie utrzymywać stałą, bezpieczną odległość od poprzedzającego nas auta. Jeśli więc ustalimy tę minimalną odległość na 40 metrów, to kiedy zaczniemy się zbliżać do poprzedzającego pojazdu na kilkadziesiąt metrów, Kodiaq sam wyhamowuje. System ten zapobiegnie ewentualnej stłuczce, jeśli zagapimy się i nie zauważymy w porę, że kierowca jadący przed nami gwałtownie zwolnił, bo na przykład chce zjechać z drogi. Auto samo wytraca prędkość nawet do zera, po czym – kiedy pas ruchu przed nim będzie znów wolny – ruszy i rozpędzi się do wcześniej zadanej prędkości.

Na krętych drogach nieocenione są ledowe reflektory z systemem umożliwiającym jazdę na światłach drogowych, który samodzielnie rozpoznaje nadjeżdżające z naprzeciwka samochody i tak steruje oświetleniem, by nie oślepiało ono innych kierowców. Sympatyczna rzecz.

1116_080

Jeszcze jeden drobiazg, ale bardzo praktyczny: istnieje możliwość indukcyjnego ładowania baterii telefonu.
Duży plus należy się Kodiaqowi za wyciszenie kabiny – nawet przy gwałtownym przyspieszaniu w aucie jest cicho, a charakterystyczny dźwięk silnika wysokoprężnego jest przytłumiony.

I na koniec – w ramach skruchy, bo dotychczas raczej nie mieliśmy zrozumienia dla potrzeby posiadania napędu 4×4 – pochwała za napęd na obie osie. Robiąc zdjęcia u podnóża wydmy za Kanałem Jamneńskim, gdzie akurat trenowali motocykliści – crossowcy, który dokumentnie zryli piaszczystą drogę, pięknie się zakopaliśmy. Autem z przednim napędem z tej opresji byśmy nie wyszli. A Kodiaq dał radę samodzielnie wyjechać z pułapki. Popsuliśmy tym nadzieję obserwujących nasze manewry prześmiewców na dobrą zabawę.

 

Charakterystyka

Pojemność skokowa – 1968 cm3
Rodzaj silnika – turbodiesel
Moc – 190 KM przy 3500 obr./min
Moment obrotowy – 400 Nm przy 1750-3250 obr./min
Skrzynia biegów – siedmiobiegowa DSG
Napęd – 4×4
Prędkość maksymalna – 210 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h – 8,6 s
Średnie zużycie paliwa – 5,7 l/100 km