organy 06.03.17 81zr Ludzie
Fot. Agnieszka Orsa

Mieleńskie organy – wielka wspólna satysfakcja

Ktoś kto znajdzie się w mieleńskim kościele parafialnym podczas mszy świętej, usłyszy pięknie brzmiące organy. Na pewno nie przyjdzie mu wtedy do głowy, że to stosunkowo świeży nabytek parafii, którego sprowadzenie możliwe było dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, a wśród nich miejscowego lekarza, który często w niedzielę zamienia się w organistę.

 

Profesor Bogdan Narloch, organista, nauczyciel gry na tym instrumencie w szczecińskiej Akademii Sztuki, Pomorskiej Akademii Pedagogicznej i koszalińskim Zespole Szkół Muzycznych wspomina: – Zaczęło się od tego, że ksiądz prałat Tadeusz Piasecki, proboszcz parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Mielnie zasygnalizował mi i mojemu przyjacielowi Leszkowi Kosińskiemu, z zamiłowania organiście, że dobrze byłoby pomyśleć o zainstalowaniu w kościele prawdziwych organów. Przedwojenne nie wiadomo nawet kiedy zostały zdemontowane. Później zostały zakupione organy elektronowe, ale zwyczajnie się zużyły.

– To była namiastka organów – komentuje doktor Leszek Kosiński, lekarz, mieszkaniec Mielna a przez wiele lat chirurg dziecięcy w koszalińskim szpitalu. – To nie to brzmienie, nie ta barwa i nie ta głębia. Powiedziałbym, że to szczęście, że w końcu się popsuły, bo pobudziło to nas do myślenia, czym je zastąpić. Na rynku, jeśli dobrze poszukać, co rusz pojawiają się ciekawe oferty, ale barierą dla nabywców są koszty. Podobnie było u nas. Omawialiśmy z księdzem prałatem rozmaite możliwe do nabycia instrumenty, ale ceny wszystkich były grubo ponad fundusze parafii.

Przypadek sprawił, że dwa lata temu profesor Bogdan Narloch spotkał się w Koszalinie z Jerzym Kuklą, by omówić sprawy związane z konieczną renowacją organów w koszalińskiej katedrze. Kim jest Jerzy Kukla? Kiedy szukamy informacji na jego temat, z bezkresu Internetu wyskakują informacje: organista, organmistrz, organolog, rekonstruktor zabytkowych organów, ekspert – znawca tych instrumentów i epitety: wybitny, wyjątkowy, ceniony nie tylko w Polsce. Dodatkowo: wszechstronnie wykształcony muzyk (po Akademii Muzycznej w Krakowie – organy i Akademii Muzycznej w Katowicach – dyrygentura). Krótko mówiąc – całe życie związane z organami.

organy-06.03.17-69

Panowie przygotowywali plan prac w katedrze, element po elemencie analizując stan katedralnego instrumentu. Ale w trakcie ich spotkania rozmowa zeszła na temat Mielna i potrzeby zakupu na rzecz miejscowego kościoła nowego instrumentu. Nieoceniona okazała się wiedza Jerzego Kukli. Podpowiedział on, że w niemieckim Aschaffenburgu (Bawaria), akurat jest do kupienia w rewelacyjnej cenie ciekawy instrument. Z opisu wynikało, że idealny na potrzeby kościoła w Mielnie – nieduży, ale 18-głosowy.

Profesor Narloch relacjonuje: – Szybko naradziliśmy się z księdzem Piaseckim, a ten kiedy usłyszał, że chodzi o zaledwie 7500 euro, dał nam zielone światło.

Kwota ta wydaje się niewygórowana, bo stanowi równowartość kilkuletniego, średniej klasy samochodu. Ale sam zakup to tylko część wydatków, które musiała ponieść społeczność mieleńskiej parafii. Wśród innych wydatków do opłacenia była również czteromiesięczna praca trzech specjalistów zaangażowanych w przeniesienie, złożenie i ponowne uruchomienie organów. Zebraniu potrzebnych funduszy służyły składki oraz rozmaite akcje i wydarzenia organizowane przez księdza proboszcza i radę parafialną.

Relokacją, jak to się fachowo określa, instrumentu zajął się Jerzy Kukla ze swoimi współpracownikami. Pojawił się jednak kłopot: instrument z Aschanffenburga można było przenieść, ale bez obudowującej go drewnianej szafy. – Obudowa była znaczne starsza od samego urządzenia, więc nie było zgody na jego wywiezienie poza terytorium Niemiec. Zlecenie na wykonanie nowej przyjęła mieleńska firma państwa Zająców i doskonale sobie z tym zadaniem poradziła – mówi Bogdan Narloch.

Organy to szczególny rodzaj konstrukcji. Nie ma dwóch identycznych egzemplarzy. Zawsze są budowane od podstaw w określonym miejscu (kościele, sali koncertowej, auli). To wyznacza ich wielkość. Są najbardziej skomplikowanym i najbardziej rozbudowanym instrumentem muzycznym ze wszystkich. Składają się z pięciu zasadniczych części: szafy organowej, umieszczonych w niej elementów grających (piszczałek), traktury, stołu gry i systemu doprowadzającego powietrze (piszemy o nich szerzej w ramce).

Organy przenoszone z Aschaffenburga miały rozmiar prawie idealny. „Prawie” – jak wiadomo – może mieć ogromne znaczenie. I tak było w tym przypadku. Poza wspomnianą nową obudową, trzeba było od nowa wykonać szereg mniejszych i większych elementów. Doktor Leszek Kosiński podkreśla: – Do zbudowania organów potrzeba wiedzy z wielu dziedzin i niezwykłej cierpliwości. Za to powstają instrumenty wyjątkowe, każdy z własną duszą.
Prof. Narloch kwituje: – Leszek Kosiński zachowuje skromność, ale trzeba mu oddać, że to on był sprężyną wszystkich zdarzeń. Trwający wiele miesięcy proces sprowadzenia i montażu organów scementował mieleńską społeczność wokół wspólnego celu. Myślę, że to dodatkowa korzyść z całej operacji i wielka wspólna satysfakcja.

 

Główne części organów:

1. Szafa organowa. Inaczej – obudowa instrumentu, często bardzo ozdobna, służąca za pudło rezonansowe.
2. Prospekt. Widoczna część szafy wraz z wmontowanymi w nią piszczałkami.
3. Tratura – układ łączący klawiaturę organów z wentylami otwierającymi dopływ powietrza do piszczałek. Może być mechaniczna, pneumatyczna i elektryczna. W XX wieku szczególnie popularna była traktura elektro-pneumatyczna. I taką dysponują organy mieleńskie.
4. Stół gry. Służy do sterowania pracą organów; znajdują się w nim klawiatury (czyli manuały), klawiatura nożna (pedał) i włączniki registrowe. Stół gry może posiadać jeden manuał lub kilka, w zależności od wielkości instrumentu. Zwykle jeden manuał obsługuje jedną sekcję organów. Manuały można ze sobą łączyć.
5. Miech i system powietrzny. Jego najważniejszymi elementami są wiatrownice: tonowe, rejestrowe i skrzyniowe. Wiatrownica składa się z części podzielonej na przegrody oraz niepodzielnej komory powietrznej. Tu umieszczone są wentyle uruchamiane przez trakturę. Najpopularniejszy rodzaj wiatrownicy tonowej jest wiatrownica zasuwowa. W tym przypadku dostęp powietrza do przegród możliwy jest po otwarciu wentyla. Przegród i wentyli jest tyle, ile klawiszy. Dopływ powietrza do piszczałek jest możliwy po ich otwarciu przez przesuwanie zasuw z otworami. Otwory w zasuwach pokrywają się z otworami w pokrywie wiatrownicy i powietrze może wtedy swobodnie przepływać do piszczałki.